Wpis z mikrobloga

Chociaż wcześniejsza próbka mej twórczości licealnej nie wzbudziła tutaj wielkiego zainteresowania...wrzucam kolejne #heheszki sprzed przeszło dekady ze specjalną dedykacją dla @Pasztetowa oraz @Smeagollum.

KĄCIK KULTURALNY
Co warto przeczytać?

Na długie jesienne wieczory polecamy: Julio Costa "Gouda czy Cheedar" .
To kolejne dzieło tego znanego pisarza zdobywcy Nagrody Nobla i prestiżowego tytułu "Superpiwosza na II festiwalu Piwa ciemnego w Białołęce". Pisarz ten w swojej ojczyźnie szykanowany aktualnie przebywa na emigracji, w swojej twórczości zawsze negował rzeczywistość i buntował się przeciwko systemowi który zmusił go do opuszczenia ojczyzny. Esencję jego buntu i to przeciwko czemu walczy wyrażają wypowiedziane kiedyś przez niego słowa..."Mamo, daj spokój, nie założe czapki".

Jego najnowsza książka to dzieło wyjątkowe, pod pretekstem alternatywy serowej autor snuje rozważania nad ekonomicznym sensem megakorporacjnej koncepcji globu i zgnilizną moralną ekonomii pieniądza (sery ostatecznie okazują się spleśniałe). Równolegle poprowadzony jest wątek rywalizacji dwóch rodów Traggatti i Kabbanos, zuchwale poszukujących unikalnej receptury otrzymania sera Gouda z połączenia stopu pirytu, platyny i mosiądzu. Ta rywalizacja staje się zaczynem do próby odpowiedzenia na frapujące każdego z nas pytania: Co dzieje się np. w sytuacji, gdy różnica między konkurencyjnymi hipotezami nie sprowadza się do odmiennych oczekiwanych wartości zmiennej (gatunki sera), występujących w ramach tej samej wizji teoretycznej przetworów mlecznych? Co dzieje się ludzką psychiką, gdy wchodzą w grę różnice między perspektywami wyznaczającymi zasadniczo inne rodzaje zmiennych istotnych dla danej strefy zjawisk społecznych? Jak wyglądają losy "przedkładanej do weryfikacji 'własnej prawdy'", gdy samo zrozumienie konkurencyjnej hipotezy (Cheedar), potraktowanie jej jako poważnej wypowiedzi należącej do dyskursu badawczego, wymaga swoistego Gestalt switch, tj. radykalnej przebudowy zastanego obrazu świata i związanych z nim praktyk społecznych? Uniwersalizm dzieła zasadza się przede wszystkim w tym, że autor ucieka od niepotrzebnej ,metaforyki i moralności. Stara się jedynie aproksywać rzeczywistość do rozmiaru dziur w serze, dzięki czemu, każdy wytwór gazowej fermentacji mleka, jawi nam się jako nasza mała ojczyzna a każdy kto choć raz konsumował ser staje się patriotą.

Gorąco polecam!

Proste jak kółko i krzyżyk

Biurokracja i głupota to dwie rzeczy, które idą w parze. Emisariuszami tych cech jest Pani w okienku na poczcie czy zramolały urzędas odmawiający pomoc w jakiejkolwiek sprawie. Jest jednak hydra po stokroć straszniejsza, bo licząca 460 głów i mieszkająca w jaskini przy ulicy Wiejskiej. O życie nie musimy się na szczęście obawiać, choć pokaźnych rozmiarów - stwór jest na diecie.....poselskiej. My też zapragnęliśmy posłużyć trochę Bogom biurokracji i głupoty. Więc: wygrywamy wybory i zasiadamy w tych szacownych ławach na pohybel zdrowemu rozsądkowi i moralności. Trzeba tam jednak coś robić. Więc zaraz na początku zakładamy jakąś absurdalną komisję w której ławach zasiadamy. Otoczeni, a jakże, autorytetami ze wszystkich dziedzin nauki. Gdy zaczną się kłopotliwe pytania (np. .Po co?) wymyślamy przeznaczenie dla tej komisji. Agencja może na przykład zajmować się upraszczaniem gier prostych. Sztab naukowców i my oczywiście przez kilka dobrych miesięcy pracujemy nad projektem uproszczenia, na przykład, kręgli. Po wielomiesięcznej pracy udaje się sformułować pierwsze wnioski: należy skrócić dystans dzielący kręglarza od kręgli do 15 cm, ustawowo powiększyć kulę ośmiokrotnie i zmniejszyć liczbę kręgli do jednego (to na początek). Nie zaniedbujemy intelektualistów, którzy zyskawszy niepowtarzalną szansę zaistnienia w ogólnopolskich gazetach wesprą nas spontanicznym otwartym listem poparcia. Później gdy po 2 latach okaże się, że ustawa jest kompletnie bezsensowna przyznajemy rację stwierdzając coś na kształt "Tak w obszarach gospodarki i oświaty ustawa ta nie spełnia pokładanych w niej nadziei, jednakowoż gry proste nie mogą pozostawać nieuregulowane". Ponieważ kręgle są już spalone, więc do końca kadencji możemy zajmować się upraszczaniem kółka i krzyżyka postulując by w grze używać samych kresek. Przypuszczalnie kartka po rozegranym meczu przypominałaby istny Wietnam (wobec czego do prac nad ustawą zaangażować możemy wzmocnione nowymi etatami Ministerstwo Obrony).
Prawda, że to rządzenie jest proste?

Witamy w kolejnym odcinku filmu przygodowo-erotycznego pt. "Bierz mnie kundlu"!

Leoncio de Masaj atakuje Alberta van Kugla myśląc że sypia on z jego dziadkiem Eustachym de Masaj. Myli się, z dziadkiem sypia murzyn Mustafa (lokaj rodziny de Masaj) wraz z macochą Swietłaną Putin która w dodatku że nie jest prawdziwą kobietą - ma szklane oko. Albert van Kugel uczestnicząc w bójce bierze za lance i przebija (przez przypadek) lewe płuco murzynowi Mustafie, w zamieszaniu Mustafie wypada z ucha testament pradziada... Mustafa dowiaduje się że jest miliarderem lecz musi umrzeć i w berserkerskim szale zabija Swietłane Putin wsadzając jej ekierkę w pępek. Widząc to dziadek Eustachy de Masaj masturbuje się szybko i umiera na zawał z rozkoszą na twarzy. Dwaj agresorzy Leoncio de Masaj i Albert van Kugel oceniając sytuację na totalnie beznadziejną, godzą się i idą oddawać cześć płonącej kapuście. Po drodze słyszą zew nutrii. Zew okazuje się być najmłodszym członkiem latyno-nordyckiego BoysBandu, który jako jedyny nie podpisze kontraktu na trzy solowe płyty i zmuszany jest do bycia w zespole jednocześnie chłopcem: z kwadratowym podbrókiem, ładną fryzurą i pulchnymi ustami. Jego ciocia będąca notabene matką chrzestną Mustafy okazuje się być zupą ogórkową. Leocio stwierdza, że go to kompletnie nie interesuje i na znak protestu rzuca się pod tramwaj. Motorniczy przewiduje zagrożenie i skręca kierownicą gwałtownie w lewo. Nie wiedzieć dlaczego tramwaj nie reaguje i masakruje ciało Leoncia trzykrotnie przejeżdżając mu przez śledzionę. Albert za śmierć Leoncia obwinia Mustafę. Mustafa materializuje się na oborniku i odnosząc się krytycznie do stawionych mu zarzutów powołuje na świadka Toma Cruisa. Tom jednak nie pojawia się. Mustafa idąc po rozum do głowy po drodze udaje się do chaty wuja Toma. U wuja też nie ma Toma. Atmosfera się zagęszcza...
  • 2