Wpis z mikrobloga

Siadłem w konfesjonale wieczorową porą, kiedy już wszystkie psy odszczekiwały ostatnie requiem dnia. Zapaliłem lampkę i otworzyłem Biblię czekając na pierwszą osobę. Ktoś klęknął, poczułem oddech w uchu i głos, który zaczął swoje wyznanie.
- Więcej grzechów nie pamiętam...
I dalej szła spowiedź, znana mi już z tylu ust. Zapukałem trzy razy i zapaliłem światło. Coś mnie jednak tknęło. Otworzyłem drzwiczki konfesjonału i pobiegłem za osobą, która się spowiadała. Zwolniłem nieco tempa kiedy dotarliśmy na skraj lasu. Byłem już blisko, to była kobieta. Złapałem ją nagle za szyję i zacząłem dusić.
- Umieraj suko!
Krzyknąłem, a moje palce niemal już gruchotały jej tchawicę. Była pełnia księżyca, czułem wielkie gorąco, na tle nieba tańczyły gałęzie drzew niczym ozory demonów.
A ja jestem księdzem, dokonuję sądu na grzesznicy.
- Hahaha - krzyknąłem - lubię takie fazy.
Jaki ja jestem sfazowany. Rzuciłem kobietę na podłogę i pukałem trzy razy na tle leśnego konfesjonału.
#pzantypisze #piszzwykowpem #literatura
  • 2
  • Odpowiedz