Wpis z mikrobloga

#truestory #creepystory #warszawa #stomatologia

Moja koleżanka miała założony aparat na zęby i nadeszła szczęśliwa chwila jego ostatecznego zdjęcia. Uradowana wybrała się do swojego lekarza.

Siedzi na fotelu, wszystko przebiega bez problemów, a tu nagle pukanie do drzwi. Wchodzą smutni Panowie.

- Dzień dobry. Policja. Proszę się odsunąć od pacjentki. Pan już dzisiaj nie wykona żadnego zabiegu. Zapraszamy z nami. - rzuca jeden z nich.

Koleżanka oczywiście przerażona, ale zdobyła się na odwagę aby zaprotestować:

- Panowie, ale momencik. Jesteśmy tutaj w środku zabiegu. Przecież ja nie mogę tak zostać z niedokończoną robotą.

- No dobrze to niech Pan dokończy, ale nie wiem czy Pani będzie tego chciała jak się Pani dowie o co chodzi. - odpowiada policjant.

Okazało się, że ów "lekarz" stracił 5 lat temu uprawnienia do wykonywania swojego zawodu. Popełnił jakiś błąd w swojej sztuce, pacjent pozwał go do sądu i wygrał. Jedną z sankcji było właśnie odebranie gościowi uprawnień.

Facet dokończył zabieg, zdjął ten aparat (przy stałej obecności policjantów). Po wszystkim kajdanki i do radiowozu. Do drugiego radiowozu trafiła moja koleżanka i na komendę składać zeznania w charakterze świadka. Na komendzie dowiedziała się, że Policja wzywa teraz kilkaset osób na przesłuchania w tej sprawie.

Moja kumpela udała się do innego lekarza, aby skonsultować czy aby wszystko tam ma zrobione poprawnie. Drugi stwierdził, że to jeszcze nie koniec leczenia (choć ten pierwszy tak tak zapewniał), ale na szczęście ten pierwszy nie pogorszył jej stanu.

Efekt? Wydane 10tys u oszusta i kolejne leczenie u innego lekarza.
  • 23
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach