Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mireczki, potrzebuję wsparcia i głosu rozsądku...

TL;DR


Jestem DDA - Dorosłym Dzieckiem Alkoholika. Choć odcięłam się od ojca, który pił, bił i poniżał i choć od lat on już nie pije, to wiele złego działo się w moim życiu przez niego i do dziś odczuwam skutki jego uzależnienia.
Pił jeszcze zanim przyszłam na świat, od urodzenia więc chłonęłam cały ten syf. Od maleńkości byłam świadkiem poniżania mojej mamy, pijackich ekscesów, przemocy, zarówno słownej jak i fizycznej. Całe to gówno wlewało się do mojej głowy, w tym całym gównie rosłam, wychowywałam się. Do pewnego momentu nie wiedziałam, że to nie jest normalne, nie znałam innego życia. A jednak, pewnego dnia coś we mnie pękło, depresja, próby samobójcze, szpital psychiatryczny.
Dowiedziałam się, że w rodzinie ważny jest szacunek. Że można normalnie spać w nocy, że nie trzeba być maskotką ojca odwracającą uwagę od mamy i rodzeństwa, które chciał poniżać. Nie raz w odorze alkoholu i papierosów stawałam się jego popielniczką. Nie raz wysłuchiwałam chorych rojeń, gróźb i jego pijackich wizji wymordowania tych, których kocham.

Wiele prób poradzenia sobie z tym wszystkim podejmowałam. Była terapia, było już wszystko dobrze. Ale weszłam w stały związek, a po latach widzę, że sama staję się katem.

Łatwo wpadam w złość. Bardzo trudno jest odepchnąć pierwszy odruch i nie podążać za nim. Niejednokrotnie pierwszą myślą jest poniżenie niebieskiego, wyrzucenie mu jego błędów. Ale błędów, których nie popełnił. Sadystyczne myśli o karaniu go, o poniżeniu, psychicznym...
Moje myśli idą po sznurku mechanizmów, które wyniosłam z domu. Mechanizmów, które nieświadomie powielam, bo takie poznałam.

Próbowałam wyrzucić to z siebie, wyplenić... Ale widzę jak niszczę swojego ukochanego, jak on zaczyna być słaby i boi się mnie. Boi się mojej złości, bo nigdy nie wie jak się zachowam, jak zareaguję, kiedy wybuchnę...

Myślę już od dłuższego czasu o terapii. Ale boję się. Boję się, bo to będzie cholernie bolało... Znalazłam kilka terapii DDA w mieście, takich darmowych, organizowanych przez parafie kościelne. Myślę, że to dobry pomysł, by zaraz potem poddać się wątpliwościom, by przekonywać się znów, że dam radę sama. Ale nie dam, bo każdy kolejny dzień, tydzień, miesiąc przybliża mnie do stania się tyranem - jak mój ojciec. Pałam obrzydzeniem do samej siebie zdając sobie sprawę jak bardzo, mimo wszelkich starań, jestem do niego podobna...

Przekonajcie mnie, wbijcie mi do tego pustego łba, że muszę, że tak będzie lepiej... Brak mi zdecydowania. Brak mi wiary, że to może się udać...

#pomocy #dda #uzaleznienie #alkohol #terapia ##zdrowie #scianatekstu

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: ludolfina98
AnonimoweMirkoWyznania - #anonimowemirkowyznania 
Mireczki, potrzebuję wsparcia i gło...

źródło: comment_T8yMj60LvZPmA1P3m8U6RVSQmKUnlQz3.jpg

Pobierz
  • 4
@AnonimoweMirkoWyznania: Skoro niebieski zaczyna się bać to raczej na myślach nie poprzestajesz tylko (jeśli się mylę to przepraszam) przy kłótniach szukasz sposobu żeby jak najbardziej mu #!$%@?ć. Kwestia tylko - czy mówiłaś niebieskiemu o powodach? (to co napisałaś wyżej) Jemu na pewno byłoby trochę łatwiej gdyby rozumiał dlaczego w złości tak się zachowujesz. Poza tym moglibyście uzgodnić np. jakieś "hasło", którego on by używał gdyby poczuł, że za bardzo się "rozpędziłaś"