Uwielbiam słuchać Luciferian Light Orchestra. W ich muzyce rozbrzmiewa swoista tajemniczość... atmosfera okultyzmu sączy się ze słuchawek i zaszczepia w głowie nowe myśli, nowe prądy i idee. Zazwyczaj łączę przyjemne z pożytecznym - włączam Dante and Diabaulus i przeglądam XVII-wieczne księgi medyczne. Cóż za wspaniałe uczucie, gdy Christopher Johannson śpiewa zwrotkę "...ascend the ladder when you decline, watch the eyes of Great Diabaulus!" a człowiek czyta o recepturze, będącej echem jeszcze starszych przepisów, która ma za zadanie uzdrowić człowieka ze skutków działania każdej możliwej trucizny!
Echa theriaca giną w mrokach dziejów. Podobno autorem pierwszej był Mitrydates VI Eupator, który rządził Pontem. Miał on wymyślić antidotum na każdą truciznę. Składało się ono z 64 (nieprzypadkowa liczba) składników - roślinnych, zwierzęcych i mineralnych. Idea preparatu, która jest w stanie kogoś uczynić swego rodzaju... panem życia, była niezwykle atrakcyjna. Therica przewijają się z dyskrecją godną truciciela przez wieki ciemne, średnie, aż w końcu natrafiają na ludzi z wieku siedemnastego. Zdobyły one wtedy dużą popularność. Recepturę którą znam, przekazałby pewnie Rumpelstilzchen osobie otrutej, gotowej poświęcić więcej niż życie, aby wyrwać się z rąk kostuchy. Przepis składa się z 51 składników. Jest wśród nich tak wulgarny i powszechny dzisiaj cynamon, królewska mirra, cenny szafran, aromatyczny styrax, tajemniczy dyptam, tak wielbione kwiaty czerwonych róż, oraz przynoszące ukojenie opium...
Chciałbym kiedyś przygotować Electuarium mithridatium Damocrates. Nie wierzę oczywiście w jego siłę, wszak jestem człowiek nauki! Chciałbym poczuć aurę, która towarzyszyła tym, którzy tysiąc lat temu warzyli w miedzianych kotłach mieszaninę cenniejszą niż złoto, mieszaninę która miała uzdrowić i wyrwać z rąk jedynej, pewnej rzeczy na tym świecie - śmierci.
Echa theriaca giną w mrokach dziejów. Podobno autorem pierwszej był Mitrydates VI Eupator, który rządził Pontem. Miał on wymyślić antidotum na każdą truciznę. Składało się ono z 64 (nieprzypadkowa liczba) składników - roślinnych, zwierzęcych i mineralnych. Idea preparatu, która jest w stanie kogoś uczynić swego rodzaju... panem życia, była niezwykle atrakcyjna. Therica przewijają się z dyskrecją godną truciciela przez wieki ciemne, średnie, aż w końcu natrafiają na ludzi z wieku siedemnastego. Zdobyły one wtedy dużą popularność. Recepturę którą znam, przekazałby pewnie Rumpelstilzchen osobie otrutej, gotowej poświęcić więcej niż życie, aby wyrwać się z rąk kostuchy. Przepis składa się z 51 składników. Jest wśród nich tak wulgarny i powszechny dzisiaj cynamon, królewska mirra, cenny szafran, aromatyczny styrax, tajemniczy dyptam, tak wielbione kwiaty czerwonych róż, oraz przynoszące ukojenie opium...
Chciałbym kiedyś przygotować Electuarium mithridatium Damocrates. Nie wierzę oczywiście w jego siłę, wszak jestem człowiek nauki! Chciałbym poczuć aurę, która towarzyszyła tym, którzy tysiąc lat temu warzyli w miedzianych kotłach mieszaninę cenniejszą niż złoto, mieszaninę która miała uzdrowić i wyrwać z rąk jedynej, pewnej rzeczy na tym świecie - śmierci.
#manualzielarski #fitoterapiawojenna #ziola #zielarstwo #farmacja #ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #okultyzm