TL:DR: któregoś dnia mi puszczą nerwy i kupię gaz pieprzowy i będę psikał w każdego psa który podbiegnie luzem do mojego.
Wychodzę z psem na smyczy (taka linka dwa metry) pies idzie przy nodze albo w bezpiecznej odległości tak, że nie ma prawa zaczepić nikogo. Mam kaganiec dla niego gdybyśmy mieli jechać komunikacją publiczną, mam torebki żeby po nim sprzątać i nie zostawiać syfu.
Pies nie jest agresywny w stosunku do ludzi, niektóre psy wywołują w nim agresję i szczeka/rzuca się do nich. Dlatego zawsze staram się trzymać daleko od innych psiarzy, nigdy psa nie puszczam luzem.
No i co teraz? Klasyka gatunku, na horyzoncie pojawia się bydle bez smyczy które biegnie w naszym kierunku. Nosz #!$%@?, gdybym za każdym razem dostawał za to złotówkę to już bym miał ajfona. Co dzieje sie dalej? Czasami nic, wącha i leci dalej. Czasami wącha doczepia się i jest upierdliwy przez co dalszy spacer jest niemożliwy bo muszę stać i czekać aż właściciel raczy podejść. Czasami jesteśmy obszczekiwani na odległość. Czasami ten pies luzem jest grzeczny a mój jest wściekły i sie rzuca, ja próbuję go uspokoić i odejść a pies luzem za nami dalej idzie. #!$%@? można dostać bo zwykle właściel ma #!$%@?, jest 50 metrów dalej i albo krzyczy albo nie reaguje.
Serio, miasto nie jest miejscem gdzie powinno się puszczać psa bez smyczy. W dodatku należy po nim #!$%@? sprzątać. Tak przypominam niektórym właścicielom.
Jeśli ktoś by twierdził że to mój pies który nie lubi innych piesków jest problemem - nie pogryzł nikogo. Został pogryziony przez puszczone luzem 5 razy.
TL:DR: któregoś dnia mi puszczą nerwy i kupię gaz pieprzowy i będę psikał w każdego psa który podbiegnie luzem do mojego.
Wychodzę z psem na smyczy (taka linka dwa metry) pies idzie przy nodze albo w bezpiecznej odległości tak, że nie ma prawa zaczepić nikogo. Mam kaganiec dla niego gdybyśmy mieli jechać komunikacją publiczną, mam torebki żeby po nim sprzątać i nie zostawiać syfu.
Pies nie jest agresywny w stosunku do ludzi, niektóre psy wywołują w nim agresję i szczeka/rzuca się do nich. Dlatego zawsze staram się trzymać daleko od innych psiarzy, nigdy psa nie puszczam luzem.
No i co teraz? Klasyka gatunku, na horyzoncie pojawia się bydle bez smyczy które biegnie w naszym kierunku. Nosz #!$%@?, gdybym za każdym razem dostawał za to złotówkę to już bym miał ajfona. Co dzieje sie dalej? Czasami nic, wącha i leci dalej. Czasami wącha doczepia się i jest upierdliwy przez co dalszy spacer jest niemożliwy bo muszę stać i czekać aż właściciel raczy podejść. Czasami jesteśmy obszczekiwani na odległość. Czasami ten pies luzem jest grzeczny a mój jest wściekły i sie rzuca, ja próbuję go uspokoić i odejść a pies luzem za nami dalej idzie. #!$%@? można dostać bo zwykle właściel ma #!$%@?, jest 50 metrów dalej i albo krzyczy albo nie reaguje.
Serio, miasto nie jest miejscem gdzie powinno się puszczać psa bez smyczy. W dodatku należy po nim #!$%@? sprzątać. Tak przypominam niektórym właścicielom.
Jeśli ktoś by twierdził że to mój pies który nie lubi innych piesków jest problemem - nie pogryzł nikogo. Został pogryziony przez puszczone luzem 5 razy.
EHHHHHHHHHHHHHHHHH