Nauczony doświadczeniem sprzed 3 tygodni wziąłem tym razem dodatkowo rakiety śnieżne do całego zimowego ekwipunku który i tak wożę. Plecak ważył z tonę, ale dzięki temu lepiej kondycję się ćwiczy przy podjazdach, nie?
Dojechałem na ~2000 m z jakimś 2500m przewyższeń, potem zmiana butów i dalej na rakietach. Dawno nie chodziłem i niedoszacowałem ile zajmuje noszenie roweru w rakietach więc po dojściu na ~2300 m (zamiast planowanych 2550) zawróciłem i zjechałem tą samą drogą.
Tak hardkorowego traila jeśli chodzi o warunki jeszcze nie robiłem. Jadąc przejeżdzałem przez:
- jaskinię z kilkumetrowymi soplami (na zdjęciu). Jeden sopel spadł przy robieniu zdjęć -lawinę śnieżną (2 razy) - lawinę kamienną (czyli sporo obsuniętych skał) - drzewo na trasie, ale to akurat standard - kawałki lodu wielkości piłek do tenisa przy zamarzniętym wodospadzie na całej szerokości ścieżki - 4 pochyłe tafle lodu o zerowym tarciu. 2x ~10 metrów i 2x 25 metrów szerokości. Raz przeszdłem, 3 razy zjechałem kilkanaście metrów niżej w bok tam gdzie się lód kończył. Nie polecam, co się naprzeklinałem na lód to moje. - ze 4 rodzaje śniegu, ale na to byłem przygotowany.
Podsumowując, miła sobota, 70 km i ponad 3300m przewyższeń zrobione, najwięcej od września. Szkoda że dzień taki krótki, bo zrobiłbym chętnie zaplanowaną całość, ale się czasowo nie wyrabiam.
@metaxy: latem to już mam plany chyba na wszystkie weekendy i urlop. Robię wszystkie lokalne przełęcze, zrobiłem póki co niecałe 30 a jest ich 160. Zima jest póki co na tyle miła że można spore podjazdy w dalszym ciągu robić bo śniegu prawie nie ma. Korzystam ile mogę.
@damian_co_dalej: no mi już znajomy ostatnio powiedział, że będę pierwszym rowerzystą który zginie w lawinie. Ale póki co śniegu mało to nic mi nie grozi. Poza siniakami od upadania na lód (x50) nic mi nie jest.
@manedhel: to w końcu się zdecyduj. "Mało śniegu" sprawia duże zagrożenie lawinowe, w czasie bezśnieżnych zim ginie w Alpach w lawinach więcej ludzi niż w czasie "solidnych"
@pilot1123: lawinę która zeszła ze 2 tyg temu, kiedy było jeszcze zagrożenie lawinowe i lawiny schodziły. Dlatego mogłem po niej przejechać. Zagrożenia lawinowego wyższego niż 2 (w skali szwajcarskiej, 5 stopniowej) nie ma już od tygodnia w tym regionie.
Nauczony doświadczeniem sprzed 3 tygodni wziąłem tym razem dodatkowo rakiety śnieżne do całego zimowego ekwipunku który i tak wożę. Plecak ważył z tonę, ale dzięki temu lepiej kondycję się ćwiczy przy podjazdach, nie?
Dojechałem na ~2000 m z jakimś 2500m przewyższeń, potem zmiana butów i dalej na rakietach. Dawno nie chodziłem i niedoszacowałem ile zajmuje noszenie roweru w rakietach więc po dojściu na ~2300 m (zamiast planowanych 2550) zawróciłem i zjechałem tą samą drogą.
Tak hardkorowego traila jeśli chodzi o warunki jeszcze nie robiłem.
Jadąc przejeżdzałem przez:
- jaskinię z kilkumetrowymi soplami (na zdjęciu). Jeden sopel spadł przy robieniu zdjęć
-lawinę śnieżną (2 razy)
- lawinę kamienną (czyli sporo obsuniętych skał)
- drzewo na trasie, ale to akurat standard
- kawałki lodu wielkości piłek do tenisa przy zamarzniętym wodospadzie na całej szerokości ścieżki
- 4 pochyłe tafle lodu o zerowym tarciu. 2x ~10 metrów i 2x 25 metrów szerokości. Raz przeszdłem, 3 razy zjechałem kilkanaście metrów niżej w bok tam gdzie się lód kończył. Nie polecam, co się naprzeklinałem na lód to moje.
- ze 4 rodzaje śniegu, ale na to byłem przygotowany.
Podsumowując, miła sobota, 70 km i ponad 3300m przewyższeń zrobione, najwięcej od września. Szkoda że dzień taki krótki, bo zrobiłbym chętnie zaplanowaną całość, ale się czasowo nie wyrabiam.
No i obowiązkowa strava
przy okazji wziąłem zawartość mojej wykopaczki jak kogoś to interesuje.
@manedhel: Czym ciężej w zimie, tym lżej w lecie.
Obstawiam, że nikt tutaj. Ukłony.
@manedhel: to w końcu się zdecyduj. "Mało śniegu" sprawia duże zagrożenie lawinowe, w czasie bezśnieżnych zim ginie w Alpach w lawinach więcej ludzi niż w czasie "solidnych"