Aktywne Wpisy
zloty_wkret +1812
- Ja to zrobie, zobaczycie.
- Ale co mireczku?
- Już tłumaczę.
Stworzę fejkowe konto na Tinderze z brzydkim murzynem, który będzie:
- brzydki,
- będzie miał ok. 170 cm wzrostu,
- Ale co mireczku?
- Już tłumaczę.
Stworzę fejkowe konto na Tinderze z brzydkim murzynem, który będzie:
- brzydki,
- będzie miał ok. 170 cm wzrostu,
JavierDaY +163
Moja różowa jest uzależniona od utrzymywania finansowo własnej matki, co źle wpływa na nasz związek i jest powodem kłótni. Jesteśmy ze sobą 7 lat. Jak z różową zaczynaliśmy wspólne życie (mieszkanie razem itd) to początkowo było wszystko fajnie, odkładaliśmy kase, żyliśmy na jakimś tam poziomie. Odłożyliśmy po 50 tys zł. Ja te pieniądze zainwestowałem w działkę, a różowa swoimi pieniędzmi opłaciła komornika matki...
Od swoich rodziców dostałem 100 tys zł na start i mieszkanie w tzw. "nowych blokach", różowa jedynie co może dostać od matki to długi na około 240 tys zł. Cały czas jej pomagamy finansowo, a to opłacamy rachunki, a to kupujemy ekogroszek, nawet takie bzdety jak zrobienie większych zakupów trzeba jej opłacić.
Matka różowej prowadzi firmę, która przynosi cały czas straty i dopłacamy do tego biznesu, ale to nie przeszkadza jej w afiszowaniu się na instagramie i kreowaniu jako "byzneswoman". Wszystko ma na kredyt, mieszkanie #!$%@? rzeczami, które są ułatwieniem życia, ale całkowicie zbędne, pokroju chociażby thermomixa, który też oczywiście jest na raty.
Matka
Od swoich rodziców dostałem 100 tys zł na start i mieszkanie w tzw. "nowych blokach", różowa jedynie co może dostać od matki to długi na około 240 tys zł. Cały czas jej pomagamy finansowo, a to opłacamy rachunki, a to kupujemy ekogroszek, nawet takie bzdety jak zrobienie większych zakupów trzeba jej opłacić.
Matka różowej prowadzi firmę, która przynosi cały czas straty i dopłacamy do tego biznesu, ale to nie przeszkadza jej w afiszowaniu się na instagramie i kreowaniu jako "byzneswoman". Wszystko ma na kredyt, mieszkanie #!$%@? rzeczami, które są ułatwieniem życia, ale całkowicie zbędne, pokroju chociażby thermomixa, który też oczywiście jest na raty.
Matka
Już #!$%@? dłużej nie mogę.
Jestem lekarzem na 1 roku rezydentury z kardiologii. Pracuję w klinice kardiologii w jednym z większych miast w Polsce.
Dzisiejszy dzień to było jakieś piekło ...
Pracę rozpoczynam o 7:30 ( 7:45 jest odprawa ) ale praktycznie to już od 7:00 zaczynam badań pacjentów bo inaczej bym się nie wyrobił.
Jako rezydent mam zazwyczaj najwięcej pacjentów pod opieką ( średnio 8 - z czego 2-3 zazwyczaj leży na intensywnym nadzorze kardiologicznym).
No więc dzień rozpoczynam od krótkiego podstawowego badania ( ciśnienie, tętno, osłuchiwanie itd ) by sprawdzić czy coś przez noc się zmieniło.
4 pacjentów jeszcze spało więc na razie ich nie budziłem ( poza tym nie spodziewałem się jakiś spektakularnych zmian w stanie zdrowia)
2 było do wypisu, pozostałych 2 bez zmian.
Siadam szybko przed komputer, sprawdzam wyniki z labu, spisuję ważniejsze zmiany na odprawę, zdążyłem wpisać dwie obserwacje do systemu.
Szukam historię choroby pacjenta ( mamy w takich teczkach ) - nie ma. Powinna być w szufladzie ( mamy oddzielną szafkę gdzie pod koniec dnia odkładamy te teczki tak aby lekarz dyżurny na noc miał w jednym miejscu), lecę jeszcze szybko sprawdzić do dyżurki pielęgniarek pytam się grzecznie " czy nie widziały może panie historii choroby pana X -... zjebka - " TRZEBA BYŁO PILNOWAĆ! TUTAJ NIE MA" ....(・へ・)
No cóż.... nie mam czasu dalej szukać więc idę na odprawę.
Na odprawie
szef: "tu jest grafik na kolejną połowę miesiąca ( u nas tak #!$%@? grafiki są od połowy miesiąca do połowy) o i dzisiaj na dyżur na izbę schodzi anon "
ja: wtf?!?
( jestem na 1 roku w trybie modułowym, dyżury to mogę co najwyżej robić na oddziale macierzystym )
ja: nikt mi nawet nie powiedział, że mam mieć dzisiaj dyżur, a poza tym to według programu specjalizacji nie mogę robić dyżurów na izbie
szef: ale mnie nie obchodzi pana filozofowanie, jest pan na dzisiaj wpisany to pan idzie, nie chcemy chyba sobie wzajemnie utrudniać pracy, poza tym ja jestem pana przełożonym i każe panu iść - chyba, że nie chce pan zaliczyć specjalizacji a teraz idźmy do kolejnej części
ja: ( oczywiście #!$%@? mi dyżur na święta super że spytaliście bulwy)
....
(przychodzi kolej na omawianie moich pacjentów)
ja: A do wypisu, B jutro do wypisu, C czeka na konsultacje diabetologiczną drugi dzień
szef: tego C to pan dzisiaj wypisze co tak długo się kisi na oddziale...
ja : Pacjentka przyjęta z podejrzeniem cukrzycy, przywieziona przez pogotowie z glikemią 500, dopiero wczoraj udało się ją unormować, nie może wyjść bez dalszych zaleceń a diabetolog ( notabene dobry kolega szefa ) nie przychodzi na wezwaną konsultację.
szef: pan za dużo dyskutuje, wpisze pan mu leczenie i puści do domu dzisiaj bo już pacjent generuje koszty oddziału.
ja :..... ( oczywiście nie puszczę pacjenta za co jutro zbiorę #!$%@? )
...
(teraz omówienie i rozdzielenie konsultacji wezwanych przez inne oddziały - oczywiście wszystkie dla mnie chociaż oprócz mnie dzisiaj jest jeszcze 4 kardiologów ... )
( wychodzimy na obchód a z dyżurki wychodzi pielęgniarka - " O widzi Pan panie doktorze?!! ZNOWU ANON HISTORIĘ ZOSTAWIŁ " )
jebnejejzaraz.jpg
Obchód z odprawą trwa do 10, potem do 12:30 badam resztę pacjentów i siadam przed komputer - pisze obserwacje, przedłużam zlecenia, zlecam badania laboratoryjne i obrazowe , wypisuje epikryzy.
Pod gabinetem słyszę " NO TAK! Bo nim nikt się nie zajmuje tylko siedzą w dyżurce ciągle i ciasto wpieprzają"
Myślę "zaraz inba będzie"
Oczywiście się nie pomyliłem - wpadają mi do dyżurki dwie kobiety ( nie zamykamy drzwi bo ciagle ktoś z nas wchodzi i wychodzi, poza tym łatwiej nas znaleźć w razie W )matka z córką jednego z pacjentów.
I od progu rozdarły na mnie japę " PANEM X SIĘ NIKT NIE OPIEKUJE, CO WY SOBIE MYŚLICIE?! JA NA WAS PŁACĘ A WY ŻADNYCH BADAŃ MU NIE ROBICIE "
Tłumaczę spokojnie, że badania krwi poszły, echo serca jest umówione i na razie trzeba czekać
-" OD RANA NIKT U NIEGO NIE BYŁ, NAWET JEDZENIA NIE DOSTAJE I GŁODNY, TO JEST SKANDAL ! "
....( #!$%@? facet ma #!$%@? bęben piwny i przez to ledwo siada, byłem rano go zbadać więc wtf?, na szafce leżały jakieś ciastka jeszcze przed śniadaniem wpieprzył pół paczki )
pokrzyczały i poszły....
13 idę robić konsultacje - tak, tak mireczki. Zlecone konsultacje SPECJALISTYCZNE robią bardzo często nie specjaliści tylko rezydenci ( a jak zaczynałem pracę to nawet stażystkę wysłali ... )
Po drodze zjadam kanapkę z domu - na obiad nie ma czasu
Godzina 15 wracam na oddział - wg. umowy powinienem wracać do domu - no ale ciul - idę na dyżur na SOR (za który nikt mi nie zapłaci ✌)
2 reanimacje, 4 pacjentów po wypadku, 7-8 z bólem brzucha od tygodnia ( z czego 4 różowe paski z miesiączką ), 2 osoby " bo chce receptę", 2 meneli co przedobrzyli z denaturatem, 1 udar, 1 "boli mnie płuco od 2 dni ale w suymie dzisiaj przechodziłem obok szpitala to wszedłem do was" od 2 pacjentów usłyszałem " bo ja na ciebie #!$%@? płace konowale to masz mi receptę wypisać #!$%@? "
Całe szczęście, że u nas o 22 wchodzi nocna zmiana
Wracam do mieszkania o 23
Swoją narzeczoną widziałem ostatni raz w niedzielę ...
Nawet nie mam ochoty nic jeść...
#spowiedzlekarza #medycyna #lekarz #rezydent #zdrowie
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
Po drugie takie życie rezydenta i w ogóle lekarza. Zapieprzasz za młodu po to żeby pod koniec życia czerpać benefity w postaci wizyt prywatnych, łapóweczek, widmo etatów - i wtedy będą na ciebie zapieprzać rezydenci.
Po trzecie nie narzekaj. Wybrałeś sobie takie życie. Płacz, że za mało płacą i że za dużo pracujesz. No właśnie taki jest układ - idziesz na studia medyczne I WIESZ ŻE BĘDZIESZ MIAŁ PRACĘ I PŁACĘ- ceną jest to co właśnie przeżywasz.
Gro ludzi po innych studiach nie dostaje GWARANCJI zatrudnienia i przeżywa to samo co ty plus na przykład zakłada własną działalność gospodarczą i dodatkowo musi się bujać z niezapłaconymi fakturami, obsuwami w
Zaakceptował: sokytsinolop
Lekarz prowadzący wpadał raz w tygodniu i przy tym zapominał wypisać badań przez co diagnostyka zamiast tygodnia trwała miesiąc bo "znowu Pan doktor skierowania nie wypisał". Lekarz dyżurny nic nie wiedział i odsyłał do prowadzącego, którego nie było.
Zaakceptował: sokytsinolop
Zaakceptował: sokytsinolop
Zaakceptował: sokytsinolop
Jeżeli to jest dla Ciebie za duży stres i wysiłek, to zostań dermatologiem. Musisz się z tym pogodzić, bo inaczej się mentalnie wykończysz. Takie jest życie.
Ja np. jadę teraz na studia MBA na jednej z najlepszych uczelni świata. Żeby na studia zarobić od 5 lat oszczędzałem co miesiąc 60% pensji (a i tak biorę kredyt), chodziłem w starych ciuchach i pracowałem po 12 godzin dziennie w korpo. Wcześniej wykułem płynnie 2 języki no i zrobiłem wcześniej 2 kierunki studiów + multum rzeczy dodatkowych w CV. Po studiach pewnie kolejne 10 lat #!$%@? po 14 godzin dziennie, aż wyrobię sobie pozycję na rynku.
Komentarz usunięty przez autora
Komentarz usunięty przez autora
Olej ludzi którzy nie są w stanie docenić Twojej pracy i wiedzy. Olej system który jest nastawiony na to abyś był w służbie - a nie ochronie - zdrowia. Olej rząd który przedstawia was jako tych złych i nie dobrych no i olej wyżej postawionych ludzi w tej PRLowskiej hierarchii zatrudnienia jaka jest uprawiana w szpitalach.
Lekarzy - Ciebie - w PL brakuje także doceniaj to i nie daj wejść sobie na głowę bo na Twoje miejsce nie ma mln innych. Może jak kolejki będą jeszcze dłuższe to ludzie zrozumieją, że to wina tego w jakim systemie pracują i co robią a nie Twoja :)
Powodzenia!
I nie wyprówaj sobie
To się kiedyś skończy, dasz radę, trzymam kciuki.
Gx
Gx