Wpis z mikrobloga

Po seansie miałem łzy w oczach. To są te Gwiezdne Wojny na które czekałem tyle lat, od 1998 nie widziałem nic lepszego w Uniwersum. Ten film pod wieloma względami bije nawet starą trylogię. Nie jest bez wad, ale to są prawdziwe Star Warsy a nie ten zeszłoroczny kasztan. Końcówka wcisnęła mnie w fotel tak, że bałem się, że nie wstanę.
Poniżej moje spostrzeżenia ze spoilerami małymi i dużymi, więc jak nie oglądałeś, to nie czytaj jeszcze.


Ogólnie w moim odczuciu 8/10, dopuszczam w myślach, że po usłyszeniu odpowiednio celnych argumentów może spaść do 7/10.
#starwars #film #gwiezdnewojny
  • 7
@t3tris: jeśli chcesz podyskutować, to mogę zgłosić parę zastrzeżeń. Przekleję trochę mojego komentarza z innego miejsca.

Nie miałeś wrażenia, że scenariusz jest biedny, a dialogi złe? Duża część filmu opierała się na tzw. kliszach - zgrane, mocno przewidywalne zagrania. Miały one służyć osiągnięciu podniosłego nastroju, ale w efekcie mamy toporny patos. A konkretnie:




Żeby nie było - film oglądało mi się przyjemnie; ma on trochę zalet, ładnie odbrązawia rebelię, bitwy są
@zbiczek:

parę (za dużo) pogadanek motywacyjnych do drużyny, które u mnie budziły raczej uśmiech

W sensie gdzie, bo ja pamiętam całą jedną - tuż przed wysiadką ze statku, tę z "make ten man feel like a hundred".




Uważam jednak, że Przebudzenie mocy jest sporo lepszym filmem - jest może mniej spektakularny, ale nie ma tych głupot, naiwności i klisz fabularnych, które ma Łotr 1.

AŁA. Tu będę się flejmił, bo mnie
@t3tris: spoko, radzę sobie :)





W Przebudzeniu mocy rzeczywiście było sporo kopiowania Nowej nadziei, ale nadal uważam, że klisz ma mniej i nie są tak wyświechtane. Te służące tworzeniu patosu, o których pisałem w pierwszym komentarzu, są rodem z jakiegoś filmu wojennego klasy B.

Łotr w swoich nawiązaniach też nie był jakiś szczególnie subtelny.


Tak czy siak trudno zaprzeczyć temu, co napisałeś o TFA (nazifirstorder to była przesada), ale przeszkadzało mi
@zbiczek: Jakoś szerzej odpowiem Ci jutro, bo padam na twarz (uroki łażenia na premierę po nocy a potem wstawania na 6 do pracy, nie życzę tego). Nadmienię jedynie, że masz zupełną rację z tym, że bohaterowie mają imiona totalnie nie do zapamiętania - ja nawet Jyn musiałem sprawdzać na filmwebie :)
Nie wiem na ile jest to wina niedostatecznie częstego zwracania się po imieniu (z tych nowych to przyswoiłem tylko K2,