Wpis z mikrobloga

Murki co się właśnie odwaliło, wracam z nocki do mieszkania i czuję dziwny zapach spalenizny, mój różowy dzisiaj też dopiero wróciła z dyżuru i pyta czy wczoraj przed wyjściem do pracy coś przypaliłem czy jakieś świeczki paliłem.
Nic takiego nie robiłem więc, zaczęły się poszukiwania przyczyny zapachu spalenizny, zaglądałem za lodówke bo tam jest największe siedlisko kabli, przeleciało mi przez myśl, że może coś się strasznie popsuło organicznego w szafie czy za nią i zaczęło wydzielać jakieś gazy typu mysz zdechła czy jakiś kawałek jedzenia, nawet na strych zaglądałem ale zapach spalonego się urywał.

Siadam do stołu i oczom moim ukazuje się pasek spalonej podkładki, oraz obrusu.... Nie mogliśmy z różowym wyjść ze zdumienia jak to mogło się przypalić, czym?!

no i wtedy widzimy szklaną miskę na owoce i warzywa która jest półokrągła i mogłaby skupić promienie światła, ALE miska tutaj stoi od 3 lat i nic nigdy nie przyfajczyła, poza tym stoi w pod takim kątem pod parapetem, że nawet promienie słońca nie dosięgnęłyby miski aby ta mogła skupić wiązkę światła.

Oprócz tych rzeczy na stole stoi lusterko przed, którym mój różowy wykonywał makijaż do pracy jakieś 25 godzin temu, a ja dnia poprzedniego nie korzystałem ze stolika więc lustro mi nie przeszkadzało, więcej nawet nie zauważyłem go....

No i niczym tru dedektyw doszliśmy do wniosku, że słońce które parę godzin przed naszymi powrotami z dyżurów, świeciło na lusterko, które świeciło na miskę, które prawie zjarało nam mieszkanie pod naszą nieobecność, a na szczęście przypaliło nam tylko obrus który na CAŁE szczęście tym razem był z bawełny a nie z poliestru. W komentarzu pic rel z całej akcji.

a mój różowy: "patrz nieświadomie zrobiłam działo Archimedesa" xD

#gownowpis #szczescie #oswiadczenie #rozowepaski #heheszki #optyka
  • 49