Wpis z mikrobloga

#zdzislawintheworld #podroze #podrozujzwykopem #peru

Skończyłem WOLONTARIAT

Zaczynając "pracować" w hostelu traktowałem to jak możliwość oszczędzenia pieniędzy w podróży, która pozwoli mi się zatrzymać w jednym miejscu i odpocząć, bez poczucia zmarnowanego czasu. I nie myliłem się w tych kwestiach, jednak nie spodziewałem się, że stanie się to dla mnie czymś więcej, a nawet o wiele więcej. To była jedna z najlepszych decyzji jakie podjąłem podczas całego wyjazdu, poznałem kilka osób, których nie zapomnę do końca życia, a i mam nadzieję że jeszcze spotkam, a do tego pożegnanie było bardziej rzewne niż po Dumbledorze.
Nie spodziewałem się tego zupełnie, bo mimo że uważam innych ludzi za jedną z najważniejszych rzeczy w życiu, to wcale nie przywiązuję się zbyt łatwo. Nie z każdym można złapać dobry kontakt, ale nie będę wam tłumaczył takich banałów. Wspomnę że moje wymagania jawią mi się na dosyć wygórowane na tle statystycznych obywateli. Drugą kwestią jest czas, zazwyczaj trzeba go trochę spędzić wspólnie zanim się zsynchronizujemy.

A tutaj takie coś. Sytuacja prawie jak z bajki, kilkanaście osób z różnych części świata, spotkało się w dość niepowtarzalnym okresie swojego życia, w miejscu w którym już najprawdopodobniej nigdy się nie pojawią. Czasu nie było wcale aż tak dużo, ale za to każdemu zależało, żeby wprowadzić jak najlepszą atmosferę.
I udało im się.

Już parę dni przed wyjazdem czułem się nieswojo, a jak doszło do żegnania się, to serce podeszło mi do gardła. A szczególnie gdy następnego dnia obudziłem się i nie miałem wokół siebie znajomych twarzy. Jest wyjątkowo rzadką sytuacja, co może zobrazować fakt, że te kilka zdań piszę już trzecią godzinę.

I zdaję sobie sprawę, że nie wszystko co dobre może wiecznie trwać, a już szczególnie wakacyjne przygody. Z czego jednak sobie nie zdawałem sprawy, to jak bardzo mnie to dotknie. Tak bardzo, że nie czuję się na siłach przeżyć coś podobnego w najbliższym czasie.

Postanowiłem kontynuować podróż zwaną życiem, na jakiś czas starczy mi wielkich podróży. Zostanę w Peru jeszcze miesiąc, przejdę po kilku górskich szlakach, zobaczę Machu Picchu, jezioro Titicaca, może Boliwię i wracam.
Na święta, jak na dobrego ateistę przystało.

A za niedługo na blogu (jak tylko napiszę) podsumowanie 8 miesiąca podróży, które będzie się kończyć tą notką.

wołam @dolandark @Refusek @L_u_k_as @Cooyon @Nabucho i @angeldelamuerte
zdzislawin - #zdzislawintheworld #podroze #podrozujzwykopem #peru

Skończyłem WOLON...

źródło: comment_2uqIXn2ykweWCk23EkzP9GMjtNIvM1x2.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz