Wpis z mikrobloga

tak sobie myślę, że bycie przegrywem nie jest aż takie złe.
no bo z jednej strony omija cię trochę życia, trochę szalonych imprez dla dynamiczniaków (uwielbiam to słowo hehe), no i nie posmakujesz też prawdopodobnie kobiety/mężczyzny/crème brûlée (niepotrzebne skreślić), ale z drugiej strony są prawie same profity - nie zaznasz wielu rozczarowań, ludzie nie będą w stanie skrzywdzić cię w twojej piwnicy, pozostajesz w swojej strefie komfortu. masz czipsy, batony i szybki internet. a w internecie memy i innych ludzi, ale na bezpieczną odległość. czy to nie brzmi jak jedyna słuszna droga do szczęścia, która nie jest w stanie cię nigdy zawieść i rozczarować? zapraszam do dyskusji.

kwasnydeszcz - tak sobie myślę, że bycie przegrywem nie jest aż takie złe. 
no bo z ...

źródło: comment_kwcKzrnEhrs0iAE87VcYg2c0EY3889Mc.jpg

Pobierz
  • 54
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@kwasnydeszcz: ten uczuć kiedy z jednej strony chcesz być wartościowa osoba, gdzieś wyjść, coś porobić fajnego, ale w sumie nie chcesz sie ruszyc ze strefy komfortu bo w domu lepiej bo memy i przyjemnie
  • Odpowiedz
@DreyfuS: imprezy to był przykład. poza tym można poznawać ludzi, podróżować i rozwijać hobby samemu, nie potrzeba do tego związku. czasem tylko trzeba wyjść z piwnicy ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz