Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
tl;dr Toksyczna relacja matki z synem

Mirki, Mirabelki, co ja mam zrobić. Już mnie to wszystko przerasta. Jestem z #niebieskipasek 2 lata. Od pół roku wynajmuję pokój, więc czas spędzamy u mnie, a nie u niego w rodzinnym domu. Jest jedynakiem. I sytuacja z jego mamą to jest koszmar. Pół roku w łzach.
Dlaczego tak uważam? Sytuacji jest mnóstwo. Kiedyś jak próbowałam niebieskiemu powiedzieć dlaczego tak uważam znalazłam artykuł i pisałam każde zachowanie jego mamy. Toteż tutaj tak zrobię, bo gdybym chciała wszystko z osobna opisywać to byłby jakiś elaborat.

Może zacznę jeszcze od najświeższych informacji. Niebieski pracuje i studiuje zaocznie. Mieszka z rodzicami. Więcej czasu spędzamy w weekendy. I zeszły weekend pojechaliśmy do niego w sobotę na kawę. To już było, a może zostańcie u nas na noc, a synusiowi smakuje to tamto, siamto. Ja nawet nie myślałam, że ta informacja może być wykorzystana, jak powiedziałam, że zrobiłam leguminę. W niedzielę pojechaliśmy, bo dostaliśmy zaproszenie na obiad. Oczywiście "synuś, a jak smakuje zupa?" i hit, nagle jego mama upiekła w niedzielę rano ciasto, no bo przecież ja też coś zrobiłam u siebie dla niebieskiego.

Robię dla niebieskiego jedzenie do pracy, żeby poczuć, że mogę mu w czymś pomóc, jak w rodzinie. To oczywiście jego mama już powiedziała, że to ona mu będzie robić jedzenie do pracy, ma powiedzieć na co ma ochotę i ona wszystko mu zrobi. To przybiera już charakter walki, czy konkurencji.

Na dzień chłopaka kupiłam niebieskiemu koszulkę i bokserki. Niebieski po dwóch dniach od mamy dostał dwie pary bokserek.

Odkąd zaczęłam wynajmować w maju, końcowkę maja praktycznie razem mieszkaliśmy. To oczywiście była obraza, że go nie ma w domu, nawet jak pojechaliśmy na kawę, to jego mama się nic nie odzywała. Jak powiedział, że chciałby za pół roku ze mną zamieszkać( no teraz już powiedział, że dopiero za 4 lata) to było od razu, że nie będzie pomagać, że nie ma na co liczyć itd.

Wczoraj się przelała czara goryczy. Przyjechał do mnie po pracy( zmiana do 22) i po jakimś czasie telefon gdzie jest. On, że u mnie. A ona z tekstem "nie przesadzasz?" i koniec rozmowy. I od razu kolejny telefon "Do której masz zamiar być?" odpowiedział i się rozłączyła. Niebieski jeszcze stwierdził, że obraza majestatu, a później mi powiedział, że przecież chodziło o to, że martwiła się, bo nie wiedziała gdzie on jest.
Doprawdy? Dorosły chłopak ma obowiązek informować, pisać sms, jak po pracy przyjedzie do mnie itd. Ja już jestem 4 lata poza domem i mam bdb kontakt z mamą, ale nigdy nie wymagała ode mnie, żebym pisała jak gdzieś dojadę, czy wydzwaniała jak jestem z niebieskim.

Wszystkich świętych, przyjechał po mnie na pks niebieski, bo wróciłam z rodzinnej miejscowości. Pojechaliśmy na cmentarz i wróciliśmy do mnie na 50 minut. Po 40 minutach odkąd wyjechał z domu, od razu telefon "gdzie jesteś?"...

A teraz z tego artykułu i nasze przykłady:
1. Toksyczna matka wiecznie wtrąca się w nasze sprawy. Zawsze próbuje doradzić, jednak nie zawsze dobrze. Jej porady są niekiedy nic nieznaczące, ale próbuje za wszelką cenę zaznaczyć swoje terytorium.

Zawsze jak się kłóciliśmy to chciała wiedzieć o co i dlaczego i padało stwierdzenie, że niebieskiego rodzice to się tyle nigdy nie kłócili. Rada dla niebieskiego, nie dość, że bardzo go męczyły studia dzienne na inż, dlatego poszedł zaocznie, a rada jego mamy, nawet chciała, żeby mgr zrobił dziennie. Byle z nimi mieszkał.

Albo rady, że w sumie to nie tak łatwo znajdziesz pracę. Albo sytuacja kilkukrotnie było,żeby nie chodził na siłownię. Ja nigdy tego nie powiedziałam. Nawet jak było mało czasu, nie śmiałam mu powiedzieć, żeby z własnych zainteresowań zrezygnował. Albo w zeszłym roku w wakacje jego mama powiedziała mu, że wie o mandacie, że dostał za przejście w niedozwolonym miejscu, że jej kolega policjant jej to powiedział, a okazało się, mi w tajemnicy powiedziała, że widziała u niego w pokoju. Oczywiście mu to powiedziałam, to mówił, że miał ten mandat schowany w biurku. A jak byliśmy u moich rodziców raz to jego mama tak bardzo chciała mu szafę sprzątać, a on nie chciał, bo miał tam białka na silownię itd, a jego mama o tym nie wie i nie ma wiedzieć, to mimo sprzeciwów i tak posprzątała.

2. Często się obraża, krzyczy lub okazuje w inny sposób silne emocje. Szczególnie, kiedy nie chcemy zrobić czegoś po jej myśli. Odmówienie toksycznej matce skutkować może utratą przez nią cierpliwości i wybuchem złości.

Ścinanie włosów na krótko. Zmiana studiów na zaoczn. Jak mieszkaliśmy praktycznie razem w maju. Złość, foch. Jak powiedział, że nie będziesz chodzić do Kościoła. W jedne, drugie święta, była taka reakcja, że aż cała jego rodzina wiedziała. Jak powiedział, że nie da kasy za poświęcenie auta, to też już krzyk

3. Często wzbudza w córce, czy w synu poczucie winy. Obwinia dziecko za wszystko, co złe. Wypacza widzenie świata. Próbuje ukarać je za wszelkie niepowodzenia. Nie uznaje żadnych porażek.

Nie uznaje się porażek, więc powtórzę, studia, których nie chciał. Poczucie winy, chociażby jak było, że wszystko robi nie tak. I później jak wyszedł to, że ma wrócić do domu, bo dosyć problemów. Tak samo jak to pół miesiąca nawet trochę pomieszkiwaliśmy. Bo jego tata jest chory, ale niebieski naprawdę z nim dużo czasu spędza, codziennie po około 3/4h. Jak był w szpitalu to nie było dnia, żeby niebieski do niego nie pojechał, nawet kilka razy dziennie. Telefon „ Tata taki ciężko chory, a Ty nie przyjedziesz do domu?” A wtedy nawet niebieski zawoził tatę do pracy, odbierał z pracy.

4. Toksycznej matce się nie odmawia. Odmowa rozumiana jest, jako brak miłości, zrozumienia i ostateczne „zejście na psy”. Często pokazuje ona, że dziecko nie zajmuje się nią należycie: jest za mało troskliwe, kochające i miłe.

Sytuacja chociażby jak niebieski kupił samochód i wiadomo na początku jeździliśmy to tu, to tam, to było „tylko ujeżdżasz, a w domu nic nie zrobisz, nic nie pomagasz”. „Nie, nie pomagaj, nie wchodź do góry, nie zakluczaj drzwi, niech stara matka idzie”. Wieczorami jak sobie gdzieś jedziemy, albo w nocy to tylko w tajemnicy.

Nie wiem co mam z tym zrobić. Kolejny dzień złości, smutku, ale niebieski powiedział, że nic z tym nie zrobi, bo nie ma co zrobić. A ja nie wyobrażam sobie przez 4 lata, dopóki się nie wyprowadzi być w takiej sytuacji, jak już mnie to pół roku męczy. A jak nic z tym nie zrobi, to nawet jak się wyprowadzi to będą telefony, smsy, skoro jest tak źle.

Co zrobić?
#zwiazki #psychologa #logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow #niebieskiepaski #rozowepaski

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
  • 8
Eh, miałam to samo i znam wiele takich przypadków z mojego bliskiego otoczenia. Niebieski albo zacznie się stawiać albo już zawsze tak będzie ;) matka pewnie będzie miała poczucie, że syn ją krzywdzi, niebieski może mieć opory bo to przecież mamusia, ale to jedyne rozwiązanie. Wyjaśnić raz, spokojnie i stanowczo i przestać ulegać maminym histeriom. W innym wypadku nic się nie zmieni i będziecie sobie żyć w trójkąciku frustracji. Trzymam kciuki bo
lipa: @AnonimoweMirkoWyznania: Droga OPko - nic nie możesz z tym zrobić, absolutnie nic. Jak będziesz za bardzo się stawiać, to zostaniesz uznana za osobę rozbijającą wielką miłość matczyno-synowską, a co za tym idzie za naczelnego wroga rodziny.

Jedynym (naprawdę) rozwiązaniem jest następująca sekwencja wydarzeń:
1) Niebieski dostrzega, że to jest problem (i przede wszystkim, że to jest jego problem, a nie Twój).
2) Niebieski postanawia rozwiązać ten problem/stawić mu czoła.