Wpis z mikrobloga

Na wstępie zawołam sobie @Kapitalis i @wacek_1984, bo byli zainteresowani recenzją czegoś innego niż rooibos :)


Dzisiaj czas #puehr.

Zaparzyłam sobie dzisiaj herbatę pu-erh żurawinową ---> Tutaj link do sklepu, z którego tą herbatę mam

Czerwona herbata (w Chinach zaliczana do czarnych) powstaje z dokładnie tej samej rośliny, co czarna tylko jest dodatkowo fermentowana, co sprawia, że po pierwsze jest bardziej gorzka, a po drugie nabiera trochę ziemistego/błotnego smaku.

Osobiście lubię wszystkie herbaty (mniej lub bardziej), ale to, co tutaj dostałam to jakiś bękart herbacianego rynku! Wstyd i hańba, że ktoś to w ogóle wyprodukował.

No to lecimy według standardowego schematu:

1. Zapach. Otwieram opakowanie, wącham i co? I czuję zapach czerwonej herbaty. Gdzieś w tle (trzeba było wytężyć swoje chemoreceptory) widmo żurawinowego aromatu... Po zaparzeniu herbata traci calutki zapach żurawiny. Choćbym nie wiem jak chciała... to nie napiszę o zapachu więcej.
Ocena aromatu: 3/10
Niby nie jest to chamska sztuczna żurawina... ale po co robić herbatę z żurawiną skoro tej żurawiny tam nie czuć?


2. Wygląd. Tak jak na zdjęciu: na kupce herbaty dosłownie JEDNA zasuszona... przepraszam: liofilizowana żurawina. Nie spodziewajcie się niczego więcej, na 50g herbaty miałam ze 3 owocki. Herbata ma faktycznie ciemny kolor, zdecydowanie ciemniejszy niż czarna herbata, niech będzie, że to faktycznie jest brunatny :)
Ocena wyglądu: 5/10
Zdjęcie nie zakłamuje, mamy 1 żurawinę na kupkę herbaty. Po zaparzeniu nie ma tragedii.

3. Czas parzenia i wydajność herbaty: To, że można ją zaparzyć wielokrotnie to jakaś przesada... 8 minut parzenia to również kpina. Brunatny kolor po około 12 minutach parzenia. Nie zaparzycie jej więcej niż 2 razy, chyba, że lubicie pić zwykły wrzątek z jakimś tam posmakiem herbacianym. Za drugim razem oczywiście na kolor czekamy dłużej i, i tak jest słabszy...
Ocena parzenia i wydajności herbaty: 2/10
Widziałam lepiej parzące się pu-erhy, nie wiem co jest nie tak z tą konkretnie...

4. No i przechodzimy do ostatniego kryterium: SMAK.
No proszę państwa :) jakby wam ktoś błotem w twarz rzucił to zapewniam, że po tej herbacie zjedlibyście ze smakiem. Ależ ja się nacierpiałam żeby wypić cały czajniczek tej herbaty. Ocenię ją w dwóch wariantach:
a) Naturalnie
b) na słodko (w tym wypadku z miodem)
Ad. a) Najpierw czujecie ten posmak pu-erha i w porządku dla tych co lubią czerwone herbaty :) ale później jest taki posmak żurawiny, ale tylko posmak, to tak jak jecie coś dobrego, a potem zostaje wam taki ohydny posmak po kilku godzinach od zjedzenia tego czegoś. No... i w zasadzie to ta nasza "żurawina" smakuje jakby już raz ją ktoś zjadł :)
Ad. b) Posłodzenie miodem zabija posmak żurawiny i pozostaje sam ziemny posmak herbaty połączony ze słodkością miodu, co sprawia, że nasza herbata staje się zwykłą czerwoną herbatą
Ocena smaku: 1/10
Kupując żurawinową herbatę oczekuję, że dostanę żurawinową herbatę, a nie coś co ją udaje albo coś, co kiedyś nią było.

Ogólna ocena: 2,75/10

Jeśli ktoś nie wierzy mi, że ta herbata jest niedobra, to chętnie zrobię #rozdajo tej herbaty, wystarczy w komentarzy napisać: [CHCĘ]
Z tych osób wybiorę jedną za zasadzie losowania i jej wyślę to coś :) Herbaty jest mniej niż 50g, bo parzyłam ją 2 razy, więc możliwe, że będzie jakieś 40.

Mam nadzieję, że mnie nie zlinczujecie za spamowanie tagiem, ale w sumie to nie wiem jak mam inaczej się tego pozbyć :p

#herbata #teatime #wykopteaclub #herbatatime

Pozostałe dwie recenzje pod tagiem: -------------------> #gothagamiocenia
G.....i - Na wstępie zawołam sobie @Kapitalis i @wacek_1984, bo byli zainteresowani r...

źródło: comment_gqZC95BegoRWBrVW9zAnkREdfBD4njVD.jpg

Pobierz
  • 21
  • Odpowiedz