Wpis z mikrobloga

Co moja mamełe mi właśnie opowiedziała. Trochę #patologiazewsi będzie ( ͡º ͜ʖ͡º)

Więc tak, moja mamełe dorabia sobie w gastronomi, rodzina prowadzi zajazd i czasami mamełe pójdzie im pomóc, żeby sobie dorobić (nie pochwalam tego, ale nie idzie jej przetłumaczyć, że powinna się oszczędzać). Akurat była robiona 18stka jakiejś laski. Kucharka postanowiła, że z reszty mięsa ulepić wielkiego #!$%@?, no bo przecież 18tka he he. Mamełe patrzy z zażenowaniem jak kucharka posypuje pasztecikowe jaja pietruszka czy #!$%@? ( xD ) wie czym. Nagle na kuchnie wpada właścicielka.
- O szefowo! Możemy coś takiego dać, jako prezent od zajazdu? - Zapytała kucharka. Mamełe chyba miała nadzieję, że poleci zjebka z góry (ogólnie solenizantka wydawała się być strasznie sztywną i nadętą).
- No jasne! - Odpowiedziała góra.
Po jakimś czasie łorkiestra czy tam inny DJ/wodzirej prosi o chwilę uwagi bo teraz wjedzie prezent od ekipy zajazdu. No i wchodzi kelner z tacą z wielkim pasztecikowym #!$%@?, przechodzi obok gości, żeby każdy zobaczył. Pijana banda turla się ze śmiechu z wybornego żartu, pękają przepony a zwieracze nie dają radu i niektórzy posrywają się ze śmiechu. Tylko ciężarna* solenizatka jakoś taka, zniesmaczona.

*Pamiętacie jak pisałem że jest nadęta? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#heheszki #niepasta
  • 4