Wpis z mikrobloga

Nudzi mi się w pracy więc opowiem historię z wakacji.
Wybieramy się ze znajomymi nad jezioro. Po drodze postanowiliśmy odwiedzić ostatni bastion cywilizowanego świata (Biedronkę) celem zakupienia niezbędnego prowiantu (w tym lodów dla różowych czekających w aucie). Tłum ludzi ale trzeba walczyć o przetrwanie. Po dwóch minutach zakupy już są w naszych rękach. Wystarczy zapłacić i będziemy wolni. Do wyboru są dwie kasy. Kolejki raczej równe (po 10 osób). Wybór pada na kasę po lewej, bo mało zakupów na ladzie i jakoś szybciej idzie. Za mną i znajomym ustawia się kilka osób. Wreszcie słychać dźwięk dzwonka. Rohan potrzebuje pomocy. Otwiera się kolejna kasa. Parę osób uciekło z naszej kolejki. My stoimy twardo żeby nie być podejrzanym o #janusz i #cebula. Przed nami tylko dwie osoby. Właśnie obsługiwany jest grubszy pan z wąsem i jego żona. Zakupy w koszyku więc pewnie płacą i zaraz my. I nagle wiem czemu wszyscy uciekli z kolejki.
- Jeszcze raz pani powiem. Płacę 100 zł to chcę dwa piwa i się stąd nie ruszę dopóki ich nie dostanę. - krzyczy Janusz robiąc się coraz bardziej czerwony. (Promocja - wydając 50 zł dostajesz piwo warte 1,5 cebuliona xD)
- Ale ja panu tłumaczę: jeden rachunek, jedno piwo.
Wymiana dokładnie tych samych zdań ciągnie się przez parę minut. Nagle za nami słychać głos seby czekającego z paczką gum w ręce "ja piedole, ja panu zapłacę za to piwo". Ale Janusz nie daje za wygraną.
- Mogę to panu ewentualnie podzielić na dwa rachunki - mówi kasjerka patrząc przepraszającym wzrokiem w kierunku pechowej kolejki.
- To niech pani to robi. - mówi Janusz
No i pani z kasy zaczyna wyciągać zakupy z koszyka Janusza i anulować z rachunku. Przed nami decyzja: oglądać przedstawienie do końca czy wybrać inną kolejkę i wrócić do różowych które czekają w aucie. Ciekawość zwyciężyła. Nie musieliśmy długo czekać na rozwój sytuacji.
- Kuwa mać! Ja nie mam czasu na takie pierdoły! - wrzasnął Janusz waląc pięścią w kasę i wyszedł ze sklepu.
Zakłopotana Grażyna stoi i czeka aż kasjerka podzieli rachunek na dwa i będzie mogła odebrać znakomite piwo Argus dla męża. W głowie krążą myśli. A co jeśli to Grażyna była pomysłodawcą? Może Janusz jest niewinny? Minęło kilka minut i nadeszła nasz kolej. Grażyna wychodzi powoli ze sklepu tocząc wózek przed sobą i jednocześnie sprawdzając zgodność rachunku z cenami które miała zamontowane na kartce (#kobiecapodzielnoscuwagi xD). Pani w kasie przeprasza, kasuje zakupy. Jesteśmy wolni. Minęło pół godziny. Różowe #!$%@? czekaniem. Odpalam auto.
- A kupiliście te lody? - pyta mój różowy.
Nie kupiliśmy.
#truestory #takbylo #wakacje #biedronka #cebula
  • 4