Wpis z mikrobloga

Minęły 2 lata jak dziadek umarł. Najważniejsza dla mnie osoba. Łapie mnie za serduszko to wszystko, cieszę się że zmusiło mnie to do zmiany studiów, zmiany otoczenia. Przykro zaś, że w moim życiu prywatnym nic to nie zmieniło i dalej jestem takim samym, samotnym głupkiem co wcześniej. Ludzie robią progres, a ja czuję się jakbym stanął w miejscu.

Ciężko. Chciałbym być taki jak on, taki silny psychicznie o ogromnym sercu. Jest mi tak #!$%@? przykro...

Do dziś mam w głowie jego słowa "zrobiłem już wszystko, wychowałem najlepszego wnuka, nie mam co robić już więcej". Walczył, przeżył sepsę, wrócił do domu i jeszcze 2 lata cieszył się życiem. Cieszyłem się nim... Niecały rok później zabrał babcie do siebie. Nie potrafili żyć bez siebie.

Jak podchodzilem do bierzmowania to dziadek był w ciężkim stanie w szpitalu, wziąłem jego imię na 3, bo był najważniejszy. Nigdy mu o tym nie powiedziałem.

Przyjaciół się nie zostawia. Tęsknię.
  • 6