Aktywne Wpisy
![juzwos](https://wykop.pl/cdn/c3397992/juzwos_2vuXuhT47h,q60.jpg)
juzwos +587
![Sprus](https://wykop.pl/cdn/c3397992/Sprus_HXwUZTIZMO,q60.jpg)
Sprus +539
Policja #!$%@?ła się na chatę moim sąsiadom xD koniec z darciem ryja od świtu do nocy i podejrzanym towarzystwem chodzącym po klatce schodowej xD
Nie mogli sobie poradzić z wyważeniem drzwi i przynieśli piłę spalinową żeby przeciąć zawiasy. Przewodniczący wspólnoty wyszedł z ryjem, że my tu całą klatkę remontowaliśmy i on nie pozwoli zasmrodzić całej klatki.
Kazał tym głąbom sprawdzić czy w ogóle drzwi są zamknięte. Złapali za klamkę - otwarte xD
Nie mogli sobie poradzić z wyważeniem drzwi i przynieśli piłę spalinową żeby przeciąć zawiasy. Przewodniczący wspólnoty wyszedł z ryjem, że my tu całą klatkę remontowaliśmy i on nie pozwoli zasmrodzić całej klatki.
Kazał tym głąbom sprawdzić czy w ogóle drzwi są zamknięte. Złapali za klamkę - otwarte xD
Dzisiaj rozpocznijmy dzień o historii nieco krótszej. Wszystko rozgrywało się jeszcze w te same wakacje, wieńczące okres gimnazjum. Kolejni ludzie zaczęli wyjeżdżać, więc okolica jeszcze w ciągu pierwszego tygodnia lipca praktycznie opustoszała. Zgadałem się jakoś z Młodym i zdecydowaliśmy iść na piwo, pogadać. Było to raczej wyjątkowe wydarzenie, bo z reguły nie robiliśmy sobie takich męskich wypadów. Po drodze spotkaliśmy jednego z naszych wspólnych znajomych - nieco starszego od nas Algiera. Był to jeden z owych młodych ludzi, gustujących w tanich trunkach, w dużych ilościach - przewyższających nawet zapotrzebowanie Spermy i Młodego (możliwe, że razem wziętych). Plan wypicia jednego Lecha na głowę szybko spalił na panewce - po zliczeniu funduszy bowiem, okazało się, że możemy pozwolić sobie na zakup praktycznie całej zgrzewki biedronkowego piwa Keniger. Z początku protestowałem, bo doskonale wiedziałem, że Kenigerowi do miana piwa wiele brakuje - ale ostatecznie uległem, przegłosowany. Zaszyliśmy się ze zgrzewką na tym samym ogródku działkowym, na którym zaczynaliśmy pić nalewki jakiś czas wcześniej. Wziąłem jedną puszkę, otworzyłem ją i poczekałem na chłopaków. Ci jednak nie wzięli kolejnych. Zamiast tego, Algier uśmiechnął się szeroko i pobiegł w stronę przydrożnych krzaków, z których wyciągnął starą reklamówkę. Z niej wyjął kolejną, czystą, a z niej znowu dziwny przedmiot - gumową rurkę zwieńczoną z jednej strony lejkiem. Wąż był wykonany z przezroczystej gumy i miał średnicę nieco ponad 2 metrów.
Spojrzałem zdziwiony na Młodego.
Kucnąłem. Potem kolejno poinstruowany, zatkałem kciukiem jeden z końców węża i zacząłem wlewać ostrożnie bursztynowy, pieniący się trunek do lejka. Bardzo szybko rurka napełniła się praktycznie całkowicie (wszystko było idealnie wyliczone, żeby w żadnym wypadku nic się nie przelało) i byłem gotów do drogi. Algier wstał, trzymając nad głową lej, a ja wygodnie rozsiadłem się na miękkiej trawie. Chwila prawdy - pomyślałem i podniosłem ciężki wężyk do ust. Przytrzymałem go zębami, a potem zwolniłem uścisk. W ciągu sekundy piwo znalazło się w moim żołądku.
Otrząsnąłem się z szoku i zdałem sobie sprawę, że wypiłem pół litra w przeciągu krótkiej chwili.
Teraz puszkę wziął Młody.
Gdy dochodziliśmy do końca, a w zgrzewce zostały trzy ostatnie puszki, zjawił się Sperma.
Wszyscy trzej mieliśmy już dobry humor i siedzieliśmy z półprzymkniętymi oczyma.
Kilka minut później, Sperma wrócił z nowym zestawem - nie była to cała zgrzewka, ale i tak całość robiła niemałe wrażenie. Podał nam po dwie puszki i sam zaczął zgrabnie nalewać sobie zawartość jednej. Przy ostatnim, dziesiątym bodajże piwie, byłem już wypełniony po brzegi - mimo dwukrotnej wizyty w pobliskich gąszczach, nie poczułem różnicy (choć strumienie moczu zdawały się nie mieć końca).
Drżącą już ręką zacząłem nalewać sobie powoli piwo, choć wytwarzałem przy tym sporo piany - przed czym tak bardzo ostrzegał mnie Algier.
Kolega wstał, dzierżąc w dłoniach lej. Z ostrym helikopterem w głowie i przymroczonymi oczyma podniosłem rurkę. W trakcie wykonywania ruchu, na chwilkę zwolniłem ucisk kciuka - wylało się troszeczkę piwa, a u góry leja powstała nowa piana.
Kucnąłem, włożyłem gumę do ust i zwolniłem ucisk dłoni. Część piwa wpadła mi do "złej dziurki", co wywołało atak kaszlu i wymiotne zrywy po zakończeniu procesu picia. Beknąłem mokro (charakterystyczny dźwięk, podobny jak podczas płukania ust, tylko dobywający się od żołądka) i chwiejnym krokiem podszedłem do siedzącego na bani Młodego.
Algier należał do osób, które po wypiciu, stawały się agresywne - gdy więc zabrakło nam piw, zaczął bawić się lejem, uderzając nim o trawę.
Algier wstał i ni stąd, ni zowąd, uderzył mnie z rozmachem gumowym wężem, w wewnętrzną stronę kolana. Nawet tego nie poczułem. W tym czasie Młody odebrał Algierowi węża i spakował go do reklamówki. Zapiąłem rozporek i zobaczyłem, jak wygląda moja noga. Odsłoniętą skórę przecinał czerwony pas.
Nie polecam picia tanich piw z leja - na drugi dzień ma się tak ogromnego kaca, że słowa po prostu tego nie opiszą. Najpotworniejszymi objawami są ciągłe dreszcze i oczywiście doskonale znana kac kupa - czyli w tym przypadku, praktycznie sama brązowa woda ze "skwarkami", jak to stwierdził kiedyś Sperma. Picie z leja ma też swoje zalety - na ten przykład, nikt z nas nie poczuł tego wieczora paskudnego smaku Kenigerów (nie polecam ich smakowania). Ogólnie, z tego co opowiedział mi tego popołudnia Algier, unikajcie piw, których puszki NIE SĄ wykonane z aluminium.
#pasta
Jak wrócę wieczorem do domu to coś wrzucę