Aktywne Wpisy
dzkeson +140
Ci ludzie są autorami dzisiejszego upokorzenia. W imieniu portalu wykop dziękujemy za ten wspaniały wybór. Liczymy na powtórkę za rok :)
#eurowizja
#eurowizja
Desire22 +9
Jak wyszła na wierzch afera pieluchowa to oczywiście nie powiedziała na skrótach o co chodzi, przy czym jakby olgerdano mnie od k*rew wyzywał, to też bym tak zrobił, ale bez wspominki o czym była ta afera, to podpadła już u społeczności w lateksiarstwo. Obecnie nie wrzuca nic nowego na kanał, bo pewnie tak jak sum wąsaty musi odpocząć od tego wszystkiego w jakiś sposób. Ciekawe, czy odpowie się za którąś ze stron
Cześć Mirki.
Od dłuższego czasu piszę różne opowiadania do szuflady i tak pomyślałem dzisiaj, że podziele się z Wami fragmentem, który powstał niedawno, a który mam zamiar rozbudować do czegoś większego. Chciałbym żebyście ocenili to co napisałem do tej pory, ale bardziej pod kątem technicznym (czy dobrze się czyta, czy jest zrozumiałe to co napisałem, czy są błędy myślowe, etc). Od razu uprzedzam, że nie dzieje się tam za dużo, a moim przepisem na całą historię jest dawkowanie wiedzy na temat świata i bohaterów w nie wielkim stopniu przez całą powieść, co jest częścią klimatu i wątków jakie chce tam zawrzeć.
#opowiadania #ksiazki
Zapraszam do czytania:
----------------------------
Spod skórzanej płachty dobiegały mnie tylko głosy skrzypiącego śniegu pod kołami wozu, rżenie konia smaganego batem, pochrypywanie woźnicy, który najwyraźniej się przeziębił oraz ponure krakanie gdzieś pod sklepieniem niebieskim zwiastujące coś nie zbyt przyjemnego. Ja czułem to w kościach, a kruki w swoich czarnych duszach. Zimno przeszywało mnie dreszczem co rusz, mimo iż warunki, jakie mi zapewniono, mam najlepsze ze wszystkich ludzi w najbliższej okolicy – czyli lepsze od woźnicy. Wśród worków z żytem, mąką i ziemniakami siedzę ja i myślę nad sposobem ogrzania się. I przychodzi taki moment, że człowiek jest w stanie oddać wszystko za trochę czasu przy ognisku, później zrezygnować z wielu rzeczy na rzecz owego ciepła. Po czym w desperacji i panice wewnątrz robi to, a gdy zdobywa upragniony ogień, żałuje, że zhańbił się lub splamił honor błaganiem o coś, co mógłby otrzymać prawdopodobnie kilka minut później. Ja przerabiałem akurat pierwszy etap i byłbym w stanie oddać wszystkie pieniądze woźnicy, byleby ten zawiózł mnie do jakiejś karczmy, chociażby na godzinkę, toć jeszcze celu swojej misji nie porzuciłem, by spędzić tam całą noc. Akurat ja zawsze myślę i próbuję znaleźć alternatywne wyjście, a dopiero później coś robię... dotyczy to tylko kwestii mojej sakiewki. Lubię, kiedy jest ciężka.
Uchyliłem więc delikatnie skórzane okrycie wozu od strony woźnicy i próbując wpuścić jak najmniej mroźnego powietrza do środka, wykrzyczałem:
- Ej! Daleko stąd jest jakaś karczma?
Woźnica nawet się nie odwrócił, ale skądś wiedziałem, że mnie usłyszał. Zwlekał tak jeszcze chwilę, kiedy miałem powtórzyć pytanie wydukał z siebie:
- Daleko.
Wiedziałem, że celowo przeciągnął odpowiedź, bylebym tylko poczuł odrobinę jeszcze bardziej szczypiącego mrozu.
- Jak daleko? - zapytałem
Znów cisza. Tylko skrzypienie śniegu. Woźnica przechylił się nieco w moją stronę.
- Jeszcze chwila i będziemy na miejscu.
„Świetnie” - pomyślałem. Co prawda we wsi, do której się udawałem, nie było karczmy, ale na pewno jakiś chłop przyjmie mnie do siebie do domu. W końcu nie codziennie widzi się Vidama Magii, a już na pewno nie w tych zapomnianych regionach. Będzie to dla takiego człowieka ogromny zaszczyt gościć mnie w domu.
Wóz zatrzymał się. Martwa cisza zalała okolicę. Woźnica odsunął skórzaną płachtę, odsłaniając mnie niemal do połowy i narażając na bezlitosny, zimny wiatr.
- Koniec podróży. Dalej nie pojadę. Musisz sobie radzić sam. - oznajmił spokojnym tonem.
Rozejrzałem się dookoła. Biała pustynia z kilkoma kikutami drzew wystającymi z zasp i kruki ciążące na przemarzniętych, martwych gałęziach.
- Co?! Przecież miałeś mnie dowieźć do wsi, a nie zostawiać w środku jakiegoś pola! - wykrzyczałem mu poirytowany. - Zapłaciłem za przejazd DO WSI! A nie na środek pola. - już miałem go zwalić z wozu i dać po twarzy, chociażby dla zasady, jednak ten przesunął się na środek kozła.
- Dobra, dobra! Coś pan taki nerwus? Za przejazd policzyłem sto dwadzieścia koron, ale opuszczę do stu dziesięciu – kąciki jego ust z wysiłkiem podniosły się w grymasie delikatnego uśmieszku
- Zapłacę dziewięćdziesiąt i ani korony więcej. - woźnica zbladł chyba jeszcze bardziej, niż to jest możliwe w taką temperaturę.
- Człowieku, ja w taki mróz cię wiozę. Dej, że ze sto koron. - zaskomlał
- Dziewięćdziesiąt – wycedziłem.
- Weźże się zlituj, taki kawał jadę do domu po całym roku w mieście... rodziny nie widziałem... - skomlał dalej, a im bardziej płaszczył się przede mną, tym bardziej miałem go dość i byłbym w stanie nie zapłacić mu nic.
- Bierz te dziewięćdziesiąt i #!$%@? — burknąłem
- Ech... wy z centrum Harranu chyba nie macie już żadnych ludzkich odruchów. - wyciągnął dłoń — Dawaj te dziewięćdziesiąt.
Z sakiewki zwisającej mi przy pasie wyciągnąłem kilka monet o umówionej wartości i wręczyłem je woźnicy. Ten zabrał je i schował do kieszeni, po czym odjechał, mamrocząc coś pod nosem – ale nie interesowało mnie gadanie pospolitego wiejskiego buca. Ruszyłem w stronę, którą mi wskazał, między drzewa, za którymi kryła się biała pustka i gdzieś tam wieś, do której miałem dotrzeć. Za plecami Chmurnicy targali czarną masę po niebie, która jak mniemam, miała zasypać wszystko kolejną warstwą śniegu. Jeszcze dwie godziny i zapadnie zmrok, a ja mam nadzieję, że znajdę, chociaż namiastkę schronienia.
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
Jak oceniasz fragment opowiadania pod kątem technicznym?
głosy śniegu skrzypiącego pod kołami wozu Poza tym "głosy" średnio tu pasuje, to raczej "dźwięk". I "Spod skórzanej płachty" sugeruje jakby odgłosy dobiegały spod niej a nie pod nią.
To brzmi źle
wyciągnąłem monety o ustalonej wartości