Wpis z mikrobloga

Kolejny dzień #przepiornaemigracji w #usa. Zaczyna się drugi wyjazd i jako że przyleciałem w sobotę to w niedziele znów było małe zwiedzanie Bay Area. Najpierw odwiedziliśmy Oracle Arena czyli siedzibę Golden State Warriors, jest to najstarsza arena na której gra zespół z NBA ale nie daje tego po sobie poznać (wybudowana w 1966!). W okolicy jest też stadion baseballowy gdzie akurat był mecz Oakland Athletics i było czuć atmosferę, ludzie sobie przed meczem grillowali na parkingu przy autach, chodzili w koszulkach itp. Super sprawa. Stwierdziliśmy że kiedyś trzeba by było iść, ale teraz mieliśmy jeszcze kilka innych miejsc do odwiedzenia. Później pojechaliśmy na Grizzly Peak jedno z najwyższych miejsc w okolicach Oakland z widokiem na całą zatokę San Francisco. No i oczywiście pogoda dopisała...Całe San Fran we mgle. Witamy w słonecznej Kaliforni :)
https://turnerfamilyexpedition12.files.wordpress.com/2013/02/20130220-224632.jpg tak to powinno wyglądać ;)
Zasmuceni pogodą pojechaliśmy na Albany Bulb. Na miejscu był mały półwysep na zatoce, który na mapie wygląda jak żarówka. Było to dosyć szczególne miejsce, ponieważ wszędzie rozsypany był gruz chodziło się wydeptanymi ścieżkami a na gruzowych ścianach albo na blokach betonu widniały ciekawe graffiti (np. kostka rubika o rozmiarach 3*3m :P. Miejsce to do spacerów upodobali sobie szczególnie ludzie z psami. Latało ich tam pełno, ale nie tak jak u nas że szczekały czy się gryzły. Same bardzo dobrze wytresowane i posłuszne. Kultura posiadania psów w USA jest całkiem inna.
Pogoda nad samą wodą też nie dopisywała. Cały czas było pochmurnie i wiało chłodem. Później odwiedziliśmy jeszcze uniwersytet Kalifornijski w Berkeley (też jeden z lepszych na świecie). Wyglądało to podobnie jak Stanford, który opisywałem w jednym z poprzednich odcinków. Świetna zieleń na kampusie, ludzie na trawie, odpoczywający, grający sobie w piłkę czy nawet tańczący. Co dziwne ludzie byli zebrani pod jakimś budynkiem. Tańczyli chyba jakieś musicalowe układy (czy tam boliwoodzkie, nie znam się :P). Ale wyglądało to ciekawie, ponieważ na schodach tego budynku zebrali się widzowie i równo oklaskiwali tańczących. U nas pod jakimiś akademikami jakby coś takiego się działo to pewnie wszyscy by pomyśleli „no nienormalni zebrali się w kupie i skaczo i tańczo i hałasujo”. No i budowanie tożsamości, większość ludzi w koszulkach bluzach czy dresach z logo uczelni. Wszyscy dumni, że mogą tam się uczyć i tworzyć społeczność studencką. A sklep z ubraniami uczelnianymi był chyba większy niż przy hali Golden State Warriors
Później zahaczyliśmy jeszcze o sławnego wallmarta, ale nie było to jakieś super fajne. Kuźniara też nie spotkałem :( Nie wiem czy to właśnie przez niego to całe nagłośnienie tej sieci sklepów, ale wygląda to mniej więcej jak u nas Auchan. Wszystko od mebli, rzeczy do samochodów i motoryzacji przez ubrania do jedzenia. Nic specjalnego (może coś taniej niż normalnie, ale nie zbierałem paragonów i nie spardzałem cen).
Kolejny dzień czyli poniedziałek praktycznie cały podporządkowany pod football amerykański. Ale o tym jutro ;)
źródło: comment_EXukKhsIr8uqCvLcCmDYbNnBB26EoOvH.jpg
  • 10