Wpis z mikrobloga

Dzisiaj odkryłem dla mnie nowy typ Polaka na emigracji (Salisbury, #uk ). Robocza nazwa "typ wzgardliwy". Byłem ze znajomymi w pubie, kiedy usłyszałem za nami w kolejce dwoje osób rozmawiających po polsku (chłopak i dziewczyna). Odwróciłem się, popatrzyłem na nich, uśmiechnąłem się i powiedziałem "cześć". Oni zamilkli, popatrzyli na mnie jak na debila po czym wrócili do rozmowy. Czy ja jestem jakiś dziwny? Zawsze spotykając rodaków na #emigracja staram się przynajmniej przywitać, trochę zagadać, czasami wymienić doświadczeniami.

A jeśli przypadkiem któreś z Was to czyta to wiedzcie, że mi Was szkoda. Ciężko musi Wam być w obcym kraju, w którym co krok spotykacie ludzi z Polski a którymi tak gardzicie. Życzę Wam, żebyście znaleźli kiedyś szczęście w miejscu, w którym nie będzie żadnego Polaka i gdzie będziecie mogli sobie spokojnie żyć w Waszym małym świecie.
  • 16
@taik: Możesz dopisać mnie do listy. Jak ostatnio byłem z żoną pozwiedzać Stratford upon Avon i trafiliśmy na grupę 6 Polaków, faceci tatuaże i łańcuchy, do tego typowe Karyny. Wszyscy jarają szlugi, i wokół nich orbitują dwa Sebixy to też wolałem się nie odzywać po Polsku. Nie chcę być kojarzony z takim typem Polaka emigranta i już.
@taik: Spotykam takich ludzi codziennie. W pracy, w sklepie

Z początku też miałem takie nastawienie że miło mi było jak słyszałem Polaka. Dzisiaj większość ze spotykanych tu ludzi z Polski to gbury, smutasy i opryskliwe chamy albo typowa Sebo/Karyno patologia a z takimi niestety wspólnego języka nie znajduję. Więc przestałem inicjować jakiekolwiek rozmowy i zawieranie znajomości.