Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mircy, mam problem ze swoją kobietą - jest agresywna po wypiciu.

Nie ma bolca na boku, na co dzień jest to całkowicie normalna dziewczyna - ambitna, pracująca, przy okazji ucząca się i tak dalej. Jesteśmy w związku od trzech lat - najpierw zaczęliśmy mieszkać ze sobą, dopiero potem związaliśmy się ze sobą. Wyjeżdżamy razem, kochamy się, jej rodzice mnie uwielbiają i vice versa. Seks jest bez zastrzeżeń, zarówno z mojej jak i z jej strony. Robimy wspólnie zakupy, zarabiamy nieźle, mamy mieszkanie własnościowe, samochód i tak naprawdę niewiele nas już dzieli od przysięgi małżeńskiej.

Problem polega na tym, że dziewczyna, kiedy się mocno sponiewiera alkoholem, jest dla mnie zołzą i najgorszym sortem kobiety. Pijemy stosunkowo często (średnio 2-3 razy w tygodniu, zawsze czerwone wino) i zazwyczaj nie ma problemu, bo znam jej limity i wiem, kiedy przestać pić. Wtedy jest zupełnie OK, puszczamy sobie film do snu i zasypiamy wtuleni w siebie. Zdarzają się jednak sytuacje w których wypijemy więcej, zarówno we własnym gronie jak i ze znajomymi. Włącza się jej wtedy tryb konkurencji, agresji, zwał jak zwał - potrafi przy ludziach powiedzieć mi '#!$%@?' kiedy próbuję ją ogarnąć, potrafi uderzyć mnie z otwartej ręki w twarz, kopnąć w przyrodzenie i zwyzywać od najgorszych. Najczęściej się to zdarza wtedy, kiedy nie dostanie tego czego chce (np. nie chcę skoczyć po kolejną butelkę wina bo wiem jak to się skończy, lub nie chcę z nią uprawiać seksu bo jest tak #!$%@? że nie ma w niej nic seksualnie pociągającego - o czym jej oczywiście nie mówię żeby jej nie urazić, ale seksu nie ma). Sytuacje takie zdarzają się bardzo rzadko, ale jednak.

Słuchajcie, dla mnie jest to delikatna patologia dlatego, że kiedy ja się uchlam, to mam w stosunku do niej jak najcieplejsze myśli - dbam o nią, bełkoczę że ją kocham i takie tam - jak to pijany facet. Mi po zbyt dużej ilości alkoholu włączają się amory. Jej załącza się tryb wojownika, a jedynym wrogiem w takich momentach jestem ja. Nie mam pojęcia czy to oznaka jakiejś mocno ukrytej nienawiści do mnie, która się ujawnia po puszczeniu wszelkich barier po alkoholu. Wiem jedno - w zdrowym, normalnym związku nawet po uchlaniu się do nieprzytomności miłość do partnera powinna zostać. Tak jest u mnie, tak jest u wielu par które znam, nie ma tak u niej.

Dwie sytuacje w pamięci pozostają mi do dzisiaj - raz przeholowaliśmy z alkoholem bardzo mocno, wypiliśmy 5 butelek wina. Wspaniale nam się rozmawiało do czasu, kiedy ją siekło - chciała uprawiać seks, to tłumaczyłem że nie mam ochoty i że to chyba już ten moment w którym powinna iść spać. Zwyzywała mnie i zaczęła bić po twarzy - był to nie pierwszy raz (piąty chyba w całości naszego związku), biła mocno i bez opamiętania. Ja jej nigdy nie uderzyłem i nie zamierzałem tego zmieniać, więc odepchnąłem ją - za mocno, bo wylądowała na ziemi. Uderzyła się w głowę, rozcięła łuk brwiowy, krew wszędzie - więc owinąłem jej głowę jakimś ręcznikiem, dzwonię na policję i pogotowie. Bagiety przyjechały, spisały co miały spisać, bagietmajster nawet mówił, że lepiej jeśli nie pojadę z nią do tego szpitala tylko posprzątam i ochłoniemy osobno. Pojechała z karetką, jeszcze biegłem za karetką żeby jej telefon dać, w każdym razie do tej pory czasem sytuację mi wypomina i o ile swoją winę w tym widzi, to siebie jednak stawia w roli ofiary. Druga sytuacja to jakieś pół roku temu na weselu - wypiła za dużo, zaczęła być męcząca dla wszystkich, panna młoda kazała mi ją ogarnąć - więc próbuję jej to uświadomić, że taksówka czeka, cokolwiek, ale ona na to mi przy wszystkich ludziach wypala '#!$%@?'. Wściec się można, a człowiekiem jestem raczej spokojnym.

Na co dzień, tak jak pisałem - tworzymy raczej normalny związek, tylko #!$%@? jej po zbyt dużej ilości alkoholu. Rozwiązanie jest oczywiste - mniej pić i kontrolować, co w życie już wprowadziliśmy i raczej mnie słucha w kwestii ilości procentów, ale wciąż czasem się zdarzy podobna sytuacja. Zresztą to tylko zapobieganie objawom jakiegoś głębszego problemu - bo przecież do #!$%@? pana, nie powinno być tej bezpodstawnej agresji w ogóle, bez względu na to czy wypiła piwo, czy dwie flaszki. Parę razy już ją opuszczałem, pakowałem się i miałem wyjeżdżać - wtedy płacz, obietnice poprawy i tak dalej. Zdarza się to już bardzo rzadko, ale nie wiem czy jest sens mieć nadzieję na poprawę całkowitą, jeżeli w jakiejś zatajonej podświadomości ona nie żywi do mnie pozytywnych uczuć. Co myślicie?

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Asterling
Po co to?
Dzięki temu narzędziu możesz dodać wpis pozostając anonimowym.
  • 32
@AnonimoweMirkoWyznania: Głupi pomysł mi przyszedł do głowy, ale może nagraj ją Ty albo znajomy, kilka razy na imprezie jak złapie tą fazę agresji i następnego dnia pokaż jej, w jakim świetle Cię stawia i jak sama sobie psuje jakąkolwiek renomę. No generalnie co #!$%@?. Jak zobaczy tak z trzeciej osoby swoje zachowanie, może przemyśli. Jak nie to zalecam wizytę u jakiegoś specjalisty.
@AnonimoweMirkoWyznania: Pomysł z nagraniem i pokazaniem jej tego wydaje się fajny, ale nie jest łatwy w realizacji, poza tym ona chyba wie, że po alko jej #!$%@? z tego co piszesz... Jedynym sensownym rozwiązaniem jest jakaś terapia... A najsensowniejszym: abstynencja... wino do obiadu ok, ale nic więcej. Pić to trzeba umić, a ona nie umi...
@AnonimoweMirkoWyznania: gdybym była na miejscu Twojej dziewczyny, wypiła za dużo i zaczęła #!$%@?ć takie akcje, a Ty następnego dnia pokazałbyś mi nagranie jak sytuacja wygladała to raczej bym sie spaliła ze wstydu i prosiła żebyś wybaczył wszystkie wcześniejsze odpaly.
Nie jestem niestety Twoja laska, ale skoro mowisz ze w normalnym życiu wszystko jest ok, to moze ona tego nie kontroluje i w stanie upojenia nie widzi w tym nic dziwnego.
Do
Uderzyła się w głowę, rozcięła łuk brwiowy, krew wszędzie - więc owinąłem jej głowę jakimś ręcznikiem, dzwonię na policję i pogotowie. Bagiety przyjechały, spisały co miały spisać, bagietmajster nawet mówił, że lepiej jeśli nie pojadę z nią do tego szpitala tylko posprzątam i ochłoniemy osobno.


@AnonimoweMirkoWyznania: @NiEoTakiePolskieNicNieRobilem: @plus_ujemny: przecież to w ogóle nie pasuje XD na pewno policja przyjechałaby i tylko spisała gościa. marna zarzutka