Wpis z mikrobloga

#zdzislawintheworld #podroze #podrozujzwykopem #nikaragua #ometepe

Zatrzymała mnie POLICJA

Bo wiecie, jestem badboyem. Miałem parę razy do czynienia z policją w życiu i generalnie nie wspominam tego za dobrze. To nie jest tak, że jakiś kryminalista ze mnie, ale parę razy zdarzyło się mieć kontakt ze smutnymi Panami. Czy to jakieś spożycie alkoholu w niedozwolonym miejscu, za głośna impreza, kontrola drogowa, czy inne takie normalne rzeczy, co się zdarzają normalnym ludziom. No i generalnie moje kontakty ze służbami mundurowymi wspominam bardzo negatywnie. Nie jestem jp100%, bo to potrzebna organizacja, ale tej organizacji potrzebne są zmiany w sposobie działania i doboru pracowników. W każdym razie jak zatrzymała mnie policja w Nikaragui, no to nie byłem zachwycony. A jak to się w ogóle stało?

W poprzednim wpisie pisałem, że przypłynąłem na wyspę Ometepe. 10 tyś. mieszkańców, 275 km kwadratowych powierzchni i dwa wulkany. Za środku jeziora w środku Nikaragui. Wróćmy jeszcze chwilę do momentu, zanim wsiadłem na łódkę tam. Już w samym porcie siedziała sobie przy krawężniku samotnie dziewuszka, jak się później okazało Laura. Zazwyczaj nie bardzo rozmawiam z ludźmi, no ale jak jest to krasna niewiasta, a do tego jeszcze samotna, no to tak jakoś łatwo mi wychodzi. Wszedłem więc w tryb podrywu i zagaduję.
-Cześć, czekasz na statek o 16.45?
-Tak.
Siadam obok niej.
-Dosiądę się w takim razie. Widzę, że masz szluga i browar, więc zapewne będziesz całkiem spoko.

Od słowa do słowa doszliśmy do porozumienia, że zatrzymamy się w jednym hotelu, a następnego dnia wypożyczymy skutery żeby objechać całą wyspę. Gdybym był sam, zapewne by mi nawet do głowy nie przyszło wziąć skutera, a przecież brzmi to całkiem spoko. Drobną przeszkodą mogło być to, że nigdy nie jeździłem, no ale czasem trzeba przygrać pewnego siebie.

Następnego dnia z rana, za 20$ dostaliśmy po skuterze i kasku do końca dnia, do zwrócenia z pełnym bakiem. Czas nauczyć się jeździć. Gość z wypożyczalni tłumaczy mi kilka rzeczy, z czego najbardziej zaskoczyło mnie, że tylny hamulec jest w lewej manetce. Przeciwnie niż na rowerze. Jednak gdy się chwilę zastanowić, to nie można jedną ręką kontrolować i gazu i hamulca jednocześnie, a przecież przyśpieszenie jest na prawej. Okazało się, że jazda jest bardzo prosta i nawet udało mi się wyciągnąć na nim 80. Tylko że nie wiem czego, czy km czy mil na godzinę. Teraz jest mi wstyd, że nie sprawdziłem jednostek i jak to opublikuję, to pójdę sprawdzić.

Za bardzo szybko się zresztą nie dało, bo cała droga na kostce brukowej i dużo progów zwalniających. No i pojeździliśmy sobie po wyspie, zajechaliśmy na jakąś plażę, jakieś źródełka, wyprzedziliśmy stado krów, zjedliśmy gdzieś przy drodze rybę z jeziora, pojechaliśmy do jakiegoś ogrodu hodującego motyle, gdzie za wjazd życzyli sobie 5 dolców i po szybkim spojrzeniu w oczy wiedzieliśmy, że tam nie wejdziemy. Ostatni punkt jaki mieliśmy odwiedzić, to zachód słońca na plaży Jezus Maria.

Jedziemy tam po drodze mijając patrol zatrzymujący ludzi, ale nie zwracają na nas uwagi. Chwilę później dojeżdżamy na pas startowy lotniska, który przez większość czasu pełni funkcje drogi i żołnierze czuwają nad tym. Pytamy się ich więc gdzie ten Jezus Maria, a oni że trzeba się wrócić. A już prawie wróciliśmy do miasta i znów musimy się oddalić. Myślałem, że skoro nas nie zatrzymali za pierwszym razem, to nie zatrzymują turystów, ale się myliłem. Zjechaliśmy na bok.

Przypomniało mi się, że przed wyjściem gość dał mi dokumenty, skuterem każdy może jeździć i zrozumiem po hiszpańsku, także powinno być spoko. No ale to zawsze stres, gorzej niż na lotnisku. Także zatrzymują nas, dajemy dokumenty i podaje swoje prawo jazdy kat B. Prawko noszę ze sobą zawsze, z dokumentami. To prawie tak jak z prezerwatywą. Lepiej jak przeleży bezużytecznie przez długi czas, niż jakby trzeba było użyć i nie będzie. No, ale na motory nie miałem. W międzyczasie okazało się, że moja nowa znajoma prawda w ogóle nie zabrała ze sobą. Bo przecież na skuter nie potrzeba.

Okazało się, że jednak potrzeba. Albo przynajmniej policjant tak powiedział. Że lipa teraz, bo musi dostać mandat, który się płaci zdalnie. W banku. Więc najwcześniej jutro, a że nie może prowadzić, to skuter idzie na parking policyjny. Zapłacić na miejscu nie można, bo w ramach przeciwdziałania korupcji policjanci nie mogą mieć kontaktu z gotówką. No i że mandat za to to jakieś 100 dolarów. W międzyczasie drugi oglądał uważnie mój paszport wyraźnie skofundowany. Laura gada z gościem, że to wypożyczony i że ma numer do właściciela, ale nie ma jak zadzwonić. Policjantowi błysnęło w oczach, ale jeszcze wtedy nie ogarnąłem co się dzieje. Zadzwonił do niego, pogadali z nim oboje i uzgodnili, że właściciel teraz zrobi zdalnie przelew, a ona weźmie motor i zwracając odda mu też za mandat.

W dalszym ciągu słabo tracić hajs, ale przynajmniej to będzie jedyny problem. Pyta się więc policjanta ile będzie za ten mandat, a on zaczyna bajerować. Że nie wie, że to różnie, że zazwyczaj się waha od 80 do 120, ale dowie się od właściciela. No to wtedy już wszystkie trybiki zaskoczyły i z całą przejrzystością zobaczyłem, że on chce żeby posmarować. Zwyczajnie łapówę dostanie od właściciela, podzielą się pewnie hajsem i pewnie nie pierwszy raz to robią. Dziewczynie z Niemiec jednak nie przyszło to do głowy. Wracając już oburza się, że jak to tak, że nie wzięli jej danych, że jak ten mandat ma dostać, bo dorastając za żelazną kurtyną nie znała po prostu takich rzeczy, no a żyjąc w Polsce to niejedno się widziało.

Także uśmiecham się w duchu i myślę sobie ile to też będzie wynosił ten około stu dolarowy mandat. Ostatecznie skończyło się na 7 dolarach, a ja oniemiałem z dumy. Tak sprawnie działający system. Odizolowana wyspa, gdzie może niekoniecznie wszyscy się znają, ale każdy wie jak jest, każdy chce zarobić, ale nie przestraszyć ludzi. Ta cała gra psychologiczna z nastraszeniem dużymi kosztami, który okazują się kilkoma dolarami. Jakby kroili ludzi na sto dolarów, to na pewno by się wieść rozniosła, a takie ploty nie wpływają dobrze na gospodarkę wyspy. A jak zejdzie z człowieka napięcie, to z zasady kontrastu te, w dalszym ciągu jest to 30 złoty, ale w porównaniu z możliwą stratą 400 jest nieistotne. Opowie się komuś to jako śmieszną anegdotkę, bo przecież w dłuższej perspektywie lepiej zbierać jaja niż zabić znoszące je kury.

Także generalnie gumki zawsze warto mieć przy sobie. Choć prawo jazdy zapewne przyda ci się częściej.

wołam @dolandark @Refusek @L_u_k_as @Cooyon @Nabucho i @angeldelamuerte
zdzislawin - #zdzislawintheworld #podroze #podrozujzwykopem #nikaragua #ometepe

Za...

źródło: comment_UhKX2R2YCza6GkVDlx6IFNRf1JBnN6Qy.jpg

Pobierz
  • 6
  • Odpowiedz