Wpis z mikrobloga

#ukraina #ukrainskiemarszrutki #marszrutka

He, zawsze wracam z bólem serca. Sceny jak z filmu, mało kto w Polsce wierzy, ale takie realia sąsiadów. Przykładowo, przednia szyba tak popękana, że nie wiadomo, czy kierowca ma tak dobre oczy, czy może raczej jedzie po omacku... Napisane jest: 41 miejsc dla pasażerów, a jedzie przynajmniej 60, na upartego zmieści się następne 15 osób. Najlepsza klimatyzacja jest, gdy zamkniesz wszystkie okna, bo w każdym kącie jest szpara. Na drogach tyle dziur, że wychodzący turysta czuje się jak Bear Grylls po tych akrobacjach, natomiast wszyscy lokalni znudzeni (tak, najostrzejsze hamowanie mojego życia było dla mnie atrakcją, pozostali się nie wzruszyli, kontynuując drzemanie na zapadniętych fotelach). Z podobnym wyrazem rutyny witali innego dnia fakt, że nasz pojazd zaczął się kopcić w połowie kursu, a kierowca jeszcze ironicznie zapalił papierosa, mając nad głową tabliczkę z zakazem palenia. Podobno tym uszkodzonym, dymiącym pojazdem zdążył jeszcze zrobić jeden kurs i dopiero wtedy pojechał na warsztat. Moja ulubiona linia, jeżdżąca pod Arenę Lwów to zawsze dawka adrenaliny. Raz, na przykład, jadąc na koncert, przytrzasnęło kobietkę, która się nie zmieściła do wypchanego busa. W głos się śmiała. Gorzej chyba poczuli się ludzie, widząc wystający przez drzwi kawałek nogi... Przepisy? W tym kraju chyba tylko kulinarne. Pokrzywdzony ukraiński kierowca BMW na polskich blachach dostaje z pięści w nos tylko za to, że zwrócił uwagę naszemu "wodijowi", kiedy ten perfidnie zajechał mu drogę, a milimetry dzieliły nas od stłuczki. To w tych słynnych marszrutkach tłuczesz się po godzinie 22, a wokół Ciebie jadący na Syhiw agenci po grubych imprezach, którym czka się resztkami wymiocin, a może raczej fermentującego w żołądku żarcia. Tu podajesz grube pieniądze pierwszej osobie z brzegu, by przekazała kierowcy na bilet, a po chwili wraca reszta co do kopijki. Mogę o tych sprzecznościach pisać w nieskończoność... Kocham te moje rodzime paradoksy. Niech sobie będą banderowcami, tego im nie darujemy. Ale za te poboczne atrakcje nie umiem Ukrainy nie ubóstwiać. Tylko trzeba się zanurzyć w rutynie i wskoczyć między lokalnych.
Pobierz l_imone - #ukraina #ukraińskiemarszrutki #marszrutka 

He, zawsze wracam z bólem se...
źródło: comment_UXq0aOGojOwZmCs6HUDNCkubU3JxZWEq.jpg
  • 11
@l_imone: jeśli jechałeś tym co jest na zdjęciu to pół biedy. Fajniejsze są przerobione busy np. Sprinter z siedzeniami dodatkowymi. Te Przeróbki potrafią być zaskakujące. Raz jechałem takim który miał wykładzinę i boazerię w środku jako wykończenie xd
@zbyszko17: Może i tak, tylko aby wyjechać na Białoruś za dużo #!$%@? z wizami. Tutaj możesz w każdej chwili, nawet spontanicznie, podjechać na Medykę i być już na drugiej stronie.

A tak przy okazji - każda podróż powinna BEZWZGLĘDNIE opierać się na interakcji z miejscowymi. Tylko w ten sposób poznajemy nie tylko architekturę kraju, ale też i miejscowe zwyczaje, nastroje, poznajemy nie tylko kraj, ale i naród.

Jakiś czas temu dałem
@l_imone @haes82: jest klimat w tych ukraińskich marszrutkach. Jechałem kiedyś w sierpniu ze Lwowa do Szegini marszrutką. Ze 30 stopni w cieniu, ścisk jak cholera, a w środku tego wszystkiego dziewczyna, jakieś 20 lat na szpilkach i odwalona na jakąś imprezę. Co ciekawe jak wysiadała wyglądała równie dobrze jak na początku podróży.

@donmuchito1992: jedyna prawilna marszrutka to Etalon ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Aryo: Oj też znam, też znam. :D

@donmuchito1992: Dokładnie! Wielki ukłon za ten komentarz. Dlatego od paru lat odstawiłem wszystkie zielone szkoły i inne zorganizowane wycieczki. O takich miejscach jak Gdańska Zaspa (jako dzielnica murali) na szkolnej wycieczce nie powiedzieli, ale o trzeciej kolumnie ze świętym XYZ - owszem. Nie twierdze, że nie są to ważne miejsca, ale do przesady, 468. kościółek pod rząd potrafi zmęczyć i znużyć. Polecam też