Siedzę właśnie z piwem w aucie, uśpiłem psa - piętnastoletniego przyjaciela. I chyba cieszę się, że przestał się męczyć. Więcej płakałem przez ostatnie dni/godziny niż teraz.
Wczoraj zaczął mi się wieczorem dusić w domu, więc pojechałem od razu do kliniki. Cała noc pod kroplówką, intubowany, z cewnikiem. Panie z wiadomych przyczyn mnie wyprosiły ale od rana z nim byłem, wyglądał koszmarnie. Miał powiększoną krtań, a raczej żadnego zabiegu by nie przeżył. Zdecydowaliśmy się na jakąś próbę z lekami. Jak tylko zeszły wszystkie środki uspokajające wziąłem go do domu. Przyjechali wszyscy, z którymi spędził całe życie. Naprawdę myśleliśmy, że jeszcze będzie lepiej, bo zaczął normalnie funkcjonować za dnia. Teraz chociaż wiem, że wszyscy zdążyli się pożegnać.. Niestety tej nocy nie mógł spać, znowu się dusił. W klinice lekarz patrząc na wcześniej robione wyniki krwi, zdjęcia, usg i co tam jeszcze miał robione powiedział, że szanse są raczej marne. Wiedziałem o tym od dawna, bo rzadko kiedy labradory dożywają tylu lat.. Ale i tak niesamowicie boli. Ale musiałem. Dla psów nie liczy się długość życia, a jego jakość. Mój przeżył szczęśliwe piętnaście lat, my je razem z nim. Nie chciałem, żeby dłużej się męczył nie wiedząc czemu musi walczyć o każdy oddech.
Mógłbym o nim pisać tygodniami ale zostawię to dla siebie. Prześlę jedynie zdjęcie z jego ostatniej kąpieli, jeszcze mu się udało popływać na koniec. :)
@Lorax: Trzymaj się kolego, znam ten ból. Dorosły facet, a szlochałem jak 5 letnia dziewczynka. Dalej go czasem widzę w korytarzu, w miejscu gdzie było jego posłanie.
@Lorax: Współczuje strasznie. Sam walczę o życie mojego owczarka. Niestety widzę ze leczenie nie przynosi skutku. Pies na spacerze pada i wyje z bólu. Wczoraj zacząłem sie zastanawiać czy to juz nie czas żeby mu troszkę ulżyć choć na samą myśl ze miało by go nie być jest mi strasznie źle ;(
@Lorax: Jednego psa już musiałem uśpić 4 lata temu także wiem co czujesz, drugi ma już 17 lat, ślepy, głuchy ale nadal uparty jak cholera i się nie daje. Chciałbym by żył jak najdłużej ale widzę, że z każdym dniem ma coraz ciężej. Także niestety czeka mnie to jeszcze raz ( ͡°ʖ̯͡°)
@Lorax: Najgorsze jest to że nagle zdałem sobie sprawe z tego że mojemu też się kończy czas, bądź co bądź to już z 15 lat towarzyszy mi, #!$%@? co to będzie gdy go niebędzie.
@Lorax: Współczuję, przeżywałem to 3 lata temu z niespełna ośmioletnim psem. Rak kości zabrał nam ją w ciągu 3 miesięcy. Uśpiliśmy po tym jak łapa się samoistnie złamała...
Jedynym wyjściem jest kolejny pies, które możesz podarować przyjaźń i dom. Nic tak nie leczy pustki po psie jak szczeniak liżący po twarzy (albo gryzący rękę).
@Lorax: Wiem, jak to jest, gdy odchodzą tacy przyjaciele. I wciąż przeraża mnie dzień, kiedy odejdzie ode mnie pies, którego mam teraz. Trzymaj się, Mirku.
@Lorax: Współczuję. Mój labrador też się dzisiaj w nocy dusił. Nadczynność tarczycy. Dostaję zwiększone dawki tabletek, ale ile można. Wiem że to już taki wiek, że nikt nie może pomóc. Ale walczy. (╯︵╰,)
@Lorax: Przeżywałem to 2 miesiące temu, 14-sto letni Golden. Przestawała chodzić a guz na płucach powodował kaszel i duszenie. Samo uśpienie nie bolało tak jak te kilka dni, kiedy ze starego, ale żywego psa robi się duch, jedne z gorszych dni w moim życiu. Trzymaj sie.
PS Twój lab wygląda na bardzo zadowolonego, super, że do końca tak dawał radę :)
Idiotom cieszącym się z potencjalnej wygranej Trumpa przypominam, że Trump chce wyprowadzić USA z NATO. Więc zastanówcie się 3 razy zanim coś głupiego napiszecie znowu. #usa #trump #wybory #swiat
#!$%@? czasy że dochodzi do zamachu na prezydenta USA i pierwsze co to ludzie myślą że to USTAWKA xd troche to świadczy o głupocie ale też pokazuje jak ten oszukańczy swiat sprawia że ludzie już w nic nie wierzą #usa #trump
Wczoraj zaczął mi się wieczorem dusić w domu, więc pojechałem od razu do kliniki. Cała noc pod kroplówką, intubowany, z cewnikiem. Panie z wiadomych przyczyn mnie wyprosiły ale od rana z nim byłem, wyglądał koszmarnie. Miał powiększoną krtań, a raczej żadnego zabiegu by nie przeżył. Zdecydowaliśmy się na jakąś próbę z lekami. Jak tylko zeszły wszystkie środki uspokajające wziąłem go do domu. Przyjechali wszyscy, z którymi spędził całe życie. Naprawdę myśleliśmy, że jeszcze będzie lepiej, bo zaczął normalnie funkcjonować za dnia. Teraz chociaż wiem, że wszyscy zdążyli się pożegnać..
Niestety tej nocy nie mógł spać, znowu się dusił. W klinice lekarz patrząc na wcześniej robione wyniki krwi, zdjęcia, usg i co tam jeszcze miał robione powiedział, że szanse są raczej marne. Wiedziałem o tym od dawna, bo rzadko kiedy labradory dożywają tylu lat.. Ale i tak niesamowicie boli.
Ale musiałem. Dla psów nie liczy się długość życia, a jego jakość. Mój przeżył szczęśliwe piętnaście lat, my je razem z nim. Nie chciałem, żeby dłużej się męczył nie wiedząc czemu musi walczyć o każdy oddech.
Mógłbym o nim pisać tygodniami ale zostawię to dla siebie. Prześlę jedynie zdjęcie z jego ostatniej kąpieli, jeszcze mu się udało popływać na koniec. :)
#pokazpsa #zwierzeta
Współczuję Mireczku.
Jedynym wyjściem jest kolejny pies, które możesz podarować przyjaźń i dom. Nic tak nie leczy pustki po psie jak szczeniak liżący po twarzy (albo gryzący rękę).
PS Twój lab wygląda na bardzo zadowolonego, super, że do końca tak dawał radę :)