Wpis z mikrobloga

#zzyciaprzedszkola #przedszkole #dzieci #heheszki #pracbaza #logikarozowychpaskow

Starszaki w naszym przedszkolu na pożegnanie otrzymują tzw. tablo - okładkę, w której wklejone są zdjęcia wszystkich dzieci z grupy, nauczycielek i budynku przedszkola. Podczas zakończenia roku dyrekcja uroczyście wręczała je przedszkolakom, ale po przejściu do drugiej sali na poczęstunek zabrałam je od dzieci, żeby im się nie zniszczyły i odłożyłam w bezpieczne miejsce. Małe zaczęły się rozchodzić do domów, podeszła do mnie A. i zapytała:
- Ciociu, a gdzie jest moje Diablo?

Grupa dziewczynek bawiła się w sklep - sprzedawały kwiatki z klocków. Po jakimś czasie po O. przyszła mama.
- O., mama przyszła, szykuj się.
O. spojrzała na mnie zmartwiona i rzuciła w przestrzeń: O nie! Kto mi teraz będzie pilnował biznesu?!

W tym roku we wrześniu dostałam grupę trzylatków - świeżaków. Trzylatki jak to trzylatki, ryczały, smarkały i wrzeszczały przez kilka pierwszych dni. Stawałam na rzęsach, żeby czymś je zająć.
Ja - A jutro przyniosę farby i będziemy malować.
M. - Po ścianach?
Wbrew pozorom polubiłyśmy się z nowa woźną ;)

Pierwszego tygodnia z trzylatkami ciąg dalszy.
Scena 1.
O. chodzi po sali i rozpacza - Gdzie mój tata?!
Ja - Pewnie jest w sklepie.
O. - A co tam robi?
Ja - Kupuje Ci coś pysznego. Co lubisz jeść?
O. - Parówki.
Ja - No to pewnie stoi w kolejce po te parówki.
O. - A dlaczego tak długo go niema?
Ja - Bo duża kolejka jest.
Scena 2.
Kilka godzin później stoimy na placu zabaw z innymi nauczycielkami, dzieciaki się bawią, my kontrolujemy sytuację. Podchodzi szlochający O.
- Ciocia, a gdzie tata?
- Stoi po parówki.
- Aha. (szloch ustał, O. poszedł się bawić)
Mina koleżanki z pracy - bezcenna.
Moje trzylatki poznają czasy komunizmu...

W tym roku weszła do placówek edukacyjnych "ustawa śmieciowojedzeniowa". Szkoły i przedszkola mają listy z wymienionymi składnikami, których można używać w kuchniach. Kiedyś podczas obiadu B. zaczął intensywnie wpatrywać się w swój kubek z kompotem, po czym stwierdził: Ciociu, w tym kompocie pływa jakaś kijanka...
Muszę sprawdzić, czy kijanki są wymienione na liście...

Wychodzimy na plac zabaw, młodzież idzie w parach całkiem przyzwoicie. Prowadzę towarzystwo i w pewnym momencie słyszę głos O.: Ładnie idziemy, zupełnie jak białe człowieki...
Temat imigrantów poruszany jest już wszędzie...

Do sali wchodzi jedna z mam i gromkim głosem oznajmia:
- Zbigniew, do domu!
???
Wstaje mała, słodka, blond L., zbiera swoje miśki i lalki i idzie.
???
- A, bo wie pani, ona się kazała nazywać Zbigniew i na nic innego nie reaguje. A ja jestem Andrzej.
  • 21
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach