Wpis z mikrobloga

@BlackUhuru:

witam,

po przeczytaniu tego wszystkiego widzę że ciężko będzie mi sprzedać swój samochód, a to z tej prostej przyczyny że Polacy to frajerzy którzy sami chcą żeby ich KĄPANO w tyłek ! ...

wystawiłem swoje auto na sprzedaż, napisałem całą prawdę o nim, bez żadnych ściem i zgadnijcie ile miałem telefonów przez miesiąc ? :-) zero !! :-)

auto kupiłem od właściciela w Anglii z kierownicą po prawej stronie, mieszkałem w UK kilka lat, później wróciłem do Polszy, zrobiłem przekładkę dla siebie, nie oszczędzałem na tym, tutaj auto służy mi już kilka lat, bez żadnych problemów związanych z przekładką, wszystko to opisałem w ogłoszeniu, jest książka serwisowa z UK, wszystko jest udokumentowane, maska była malowana bo była porysowana (dałem zdjęcia porysowanej maski), nadkole było klepane bo była stłuczka (dałem zdjęcie po stłuczce (a raczek stuknięciu)), mam rachunki na wszystkie naprawy, był remont silnika (poszła pompa wody, była szlifowana głowica .. na niczym nie oszczędzałem) .... wszystko to jest opisane, bo chcę (chciałem ??) być uczciwy i nie sprzedawać kota w worku .. no ale w Polsce się tak nie da ... auto to megane w benzynie, 15 lat, 150 tys km ,

pytanie ile wg Ciebie mogę za nie dostać, sprzedając w takiej formie jak wystawiłem ?

chociaż teraz się zastanawiam czy nie znaleźć kogoś od liczników i mu zapłacić za zmianę (jedyna różnica dla laika że to anglik, to licznik w milach i prędkościomierz w milach na godzinę) (plus jakaś kosmetyka przy lampkach od pasów pasażera zamiast kierowcy, etc),

myślisz że lepiej zmienić ten licznik, wypolerować, napisać lakoniczne ogłoszenie nie podając licznych, prawdziwych szczegółów ? ile wtedy bym za nie mógł wziąć ?

pzdr!
  • 1
no szczerze mówiąc to piętnastoletnia meganka przełozona z anglika, po przygodach lkakierniczych (skoro klepany był ten głotnik więc pewnie kilka kg szpachli się tam znajdzie) jest warte coś koło 2,5 tys zł, nie więcej, ale ja sam bym jej nie kupił.