Wpis z mikrobloga

#rower

Często wybieram się rowerem na wycieczki i często jest tak że jadę chodnikiem, nie ma znaku że to droga rowerowa, nigdzie obok nie ma drogi rowerowej, chodnik powyżej 1merta szerokości ale nie dwa, nie jadę jak wariat ( bo z tyłu na krzesełku dziecko ) i trafiam dosyć często na starsze osoby ( raczej dziadków 50 ~ 70 lat ) którzy najczęściej idą środkiem drogi i jeszcze przed spotkaniem ze mną się zapierają tak by ich uderzyć kierownicą, po czym się rzucają że chodnik nie ma dwóch metrów, ja ledwo wjeżdżam na barierkę by takiego barana ominąć. A na tym samym chodniku nie raz mieszczę się z kobietą która idzie z na przeciwka i ma dwie torby zakupów a potrafi iść jak człowiek i widząc mnie po prostu się zmieścić razem ze mną nie tworząc żadnych problemów. I najczęściej zaczynają że to nie droga rowerowa. Też tak macie? gdybym się przez takiego wywrócił z dzieckiem to przecież śmierć by dziadek poniósł na miejscu. Dobrze że żona jeździ ze mną bo ja agresywny strasznie po takich sytuacjach. Najbardziej mnie denerwują ci co idą z na przeciwka i specjalnie schodzą na moją stronę ( mimo że chodnik ma z 4 metry szerokości ( 1maja wrocław) ) by mnie zatrzymać i pokazać że na jezdni jest droga rowerowa, jak bym nie widział i nie wiedział... ale boje się z dzieckiem jechać miejscem gdzie jeżdżą auta.

Żyjemy na tym samym świecie, korzystamy z tych samych drug, jak ja widzę rowerzystę który jedzie chodnikiem to się odsunę te 15 centymetrów w moją stronę przecież nic mi nie szkodzi a często jak rowerzysta widzi to podziękuje, ja też nie raz dziękuję, nawet jak obok jest droga rowerowa na drodze z autami to co mi przeszkadza że facet jedzie spokojnie chodnikiem, też się sam boję jeździć rowerowymi na jezdni szczególnie jak mam dziecko z tyłu.

Często starsi ludzie też idą drogą rowerową bo po prostu idą ale jest tyle miejsca że mogę ich wyminąć to wymijam, albo użyje dzwonka i nie ma problemu, często idą bo na drodze rowerowej jest cień a słońce świeci, czy to jakiś problem?, nie raz widzę filmiki w internecie jak powaleni cykliści zatrzymują się i zaczynają drzeć japę na takie osoby, dosłownie zachowują się jak te dziadki co się zapierają na drodze.

Czy tak trudno jest żyć spokojnie i sobie nie raz ustąpić miejsca.
  • 6
  • Odpowiedz
@graczu: Mnie tez irytuja krzykacze hurr durr przepisy, na droge itd. Od swieta jezdze rowerem i nigdy nie wjezdzam na ulice. Robie duzo kilometrow autem i zwyczajnie sam wiem jak bardzo zagrozeni sa rowerzysci. Jak kogos widze idac chodnikiem to zwyczajnie robie mu miejsce. Jak ade i trafie na takiego co idzie cala szerokscia i ja jestem za nim to nie odzywam sie slowem ani nie dzwonie, (w koncu nie mam
  • Odpowiedz
@LorekSuko: Ja dzwonię i po prostu podziękuję że mi zrobił miejsce, wiele osób nawet się cieszy słysząc słowo dziękuje. Tak samo kierowcom kiwam głową jak mnie przepuszczą czy coś, czy to takie trudne.
  • Odpowiedz
@graczu: Osobiście nie lubię, jak rowerzyści na mnie dzwonią, gdy idę chodnikiem. Osobiście wolałbym zwolnić i powiedzieć "przepraszam".

Btw, jeżeli jedziesz z dzieckiem do 10. roku życia, to możesz w pełni legalnie jechać chodnikiem.
  • Odpowiedz
Btw, jeżeli jedziesz z dzieckiem do 10. roku życia, to możesz w pełni legalnie jechać chodnikiem.


@Zergall: nie dotyczy fotelika. Dziecko musi poruszać się własnym rowerem. No i jeszcze jedna zagwostka, bo niedawno w "jedź bezpiecznie" pan Marek mówił, że przez przejście dla pieszych opiekun musi przeprowadzić rower.
@graczu:
  • Odpowiedz
@brachistochrona: a to rower zawsze przeprowadzam przez przejścia gdzie nie ma wyznaczonej drogi dla rowerów, bardziej ze względu na mandat, bo dla mnie przejechanie przez przejście na którym nie ma wielu przechodniów ( jak jest bardzo dużo osób to jednak tak czy siak łatwiej jest przeprowadzić, szczególnie w mieście gdzie jeden na drugiego wchodzi ) jest tak samo bezpieczne jak przejście z rowerem, no ale nie będę się upierał a szkoda
  • Odpowiedz