Wpis z mikrobloga

453403 - 83 = 453320

Życiówka! Wczorajszy wypad nad morze, no bo ile można jeździć wciąż tą samą trasą wokół miasta. Zacząłem nieco przed godziną 8 (co jak się później okazało było stanowczo za późno - następnym razem trzeba będzie wystartować o 6-7). Zamiast jechać najkrótszą możliwą trasą (ok. 17 km) pojechałem na okrętkę (ok. 27 km). Tą część trasy znam stosunkowo dobrze, więc wiedziałem co mnie czeka. Krótki odpoczynek na plaży z dala od ludzi.Przejechałem przez miasteczko i ruszyłem dalej do następnego celu. I tu niestety jechałem w ciemno, pierwszy raz. Niby szlak rowerowy, niby część szlaku międzynarodowego, niby po dawnej nitce kolejki wąskotorowej, a przez większą cześć trasa prowadziła zwykłymi leśnymi i polnymi drogami, jakich wszędzie pełno. Miejscami koleiny po samochodach, kałuże i trochę piachu. Ale dało się przejechać. Gdy dojechałem do celu było po godz. 11, ale słońce już #!$%@?ło niemiłosiernie. W planach miałem zjedzenie hamburgera w jednym z lokali, niestety okazało się, że w tym sezonie nie serwują hamburgerów. Jechać 50 km i taki zonk... Plaże sobie darowałem widząc jakie tłumy tam ciągną. W drodze powrotnej zmieniłem plany i wybrałem krótszą trasę asfaltówkami, na które normalnie bym się nie zdecydował ze względu na spory ruch samochodowy w sezonie. Mniej więcej tak po 65 km, było ciężko z powodu temperatury. Pomogło dopiero oblanie sobie głowy zimną wodą :) Do domu wróciłem tuż przed deszczem.

O dziwo czuję się dziś dobrze, żadnych zakwasów czy bóli wiadomej części ciała.

Sorry za brak zdjęć, będę miał chwile to postaram się coś wrzucić.

Dystans: 83 km
Czas: 4:46:33 (oczywiście to czas samej jazdy, licząc przerwy na odpoczynek wyszło tego jakieś 6,5 godz)
Średnia prędkość: 17,33 km/h
Maksymalna prędkość: 37,46 km/h

#rowerowyrownik
  • 5