Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
#zwiazki #tfwnogf #logikaniebieskichpaskow #logikarozowychpaskow #gorzkiezale

tl;dr


Wczoraj właśnie rozstałem się ze swoją kobietą (lub rozstaliśmy się). Staż związku 7 miesięcy.
Zarys postaci:
OP - lat 28, przystojniacha, a nie żadna wykopowa stulejka... ;), praca w zawodzie, dobre perspektywy na przyszłość, ma powodzenie u płci przeciwnej
była kobieta OP'a - lat 27, bezrobotna (miesiąc czasu), ambitna, mądra, oczytana, wygląd 8/10, całość 11/10, ma powodzenie u płci przeciwnej
Powód: nie ma jednego, a kilka.
W piątek była na imprezie z koleżankami, z którymi dawno się nie widziała. Nie miałem nic przeciwko, gdyż nie jestem osobą, która czegokolwiek zabrania. Ona zna zasady, jakimi się kieruje i je zaakceptowała. W sobotę około godziny 13 byliśmy umówieni tzn. ja przyjechałem do niej. (dzieli nas 60 km => 45/50 min jazdy samochodem, widujemy się tylko w weekendy). Stałem u niej pod klatką 10 min, bo nie otwierała. Wszedłem dopiero jak jakiś chłopak wchodził do swojego mieszkania, które akurat mieści się w tej samej klatce. Następnie stałem pod drzwiami kolejne 5 min, aż się obudziła i ze zdziwioną miną zauważa, że to ja. Poirytowałem się i dałem jej to odczuć (byłem chłodny w stosunku do niej - dała mi spóźniony prezent urodzinowy - powiedziałem chłodno dziękuję i że ładny). Tłumaczyła się tym, że zapomniała i jest skacowana. Jestem osobą, która jak jest czymś poirytowana, wkurzona to o tym mówi, a później milczy aby czegoś nie chlapnąć za dużo i nie żałować (tym bardziej, ze ona lubi płakać). Ten stan irytacji trwał we mnie do godziny 15 (do meczu, który miałem obejrzeć u niej). Zacząłem oglądać mecz, ona w tym czasie poszła na zakupy po coś na obiad (bo zapomniała). Okej, zająłem się sobą. Po meczu, ja zadowolony rezultatem naszej reprezentacji, ona zaś wkurzona na mnie. Zaczęliśmy rozmawiać (w sumie ona prowadziła monolog - ja słuchałem). Ona zaczęła wytykać rzeczy jakie jej nie pasują:
- rzadko, gdzieś wychodzimy razem, tj. na dłuższe spacery (oczywiście zaznaczyła, że nie chodzi o wychodzenie do kina, restauracji etc. to akurat jej pasowało ;)) - tu muszę przyznać jej rację, bo ostatnio mało aktywny fizycznie jestem i trochę zgnuśniałem, pod tym względem. Zaczęła coś mówić o poznawaniu nowych rzeczy (wtf??), sytuacji.
- nie chcę z nią jeździć na rowerze - Ja nie lubię jazdy na rowerze, wolę biegać.
- jestem osobą dominującą w tym związku i ona czuje się przez to przytłoczona (np. to, że ja zdecydowałem po której stronie łóżka śpię - chociaż od początku powtarzała, że chce faceta zdecydowanego). Ogólnie zaczęła mówić o tym, że czuje się sterroryzowana przeze mnie, tylko #!$%@? nie wiem w jaki sposób. Fakt, jak mam swoje zdanie na jakiś temat to go nie zmienię i trzymam się swojej racji. Ale mówienie o tym, że ją terroryzuję to jest duże nadużycie wg. mnie. Często ja musiałem wybierać w sklepie artykuły, gdy ona nie potrafiła się zdecydować. Myślę, że równowaga była zachowana, np. taki szczegół jak to, że ona częściej wybierała co oglądamy wieczorem, ja to akceptowałem.
- nie liczę się z jej zdaniem - nie spytałem się jej, czy ona chce mecz oglądać (nie lubi piłki nożnej). Ok, może ma racje ALE napisałem jej w środę, że przyjeżdżam do niej i będę mecz u niej oglądał bo wolę z nią być wtedy niż, np. być w barze. Odpisała: OK. Teraz raptem jej to nie pasuje, a swoje zdanie broni tym, że jakby napisała, że NIE to bym nie przyjechał do niej (przyjechałbym wtedy po meczu).
- ona chce, aby ją chłopak wspierał (straciła pracę miesiąc temu - nie z jej winy, ma ciężki okres przez to) - ostatnio była akcja taka, że coś zrobiła BARDZO głupiego (sprawy zawodowe dot. pracy) i zadzwoniła do mnie i mi o tym opowiedziała. Ja się wkurzyłem na nią, bo kto jak kto ale po niej bym się tego nie spodziewał oraz byłem zdziwiony tym, że ona tak uczyniła. Trochę ją opieprzyłem, żeby wzięła się w garść i przestała płakać. Pomogłem jej rozwiązać ten problem (kilku znajomych poratowało radą), ale najważniejsze, że sama zdołała się z tym zmierzyć. Gdy już sytuacja kryzysowa została ugaszona, to ją przeprosiłem, że się tak uniosłem. Powiedziała OK i na moim miejscu też by tak zareagowała. Okazuje się, że jednak NIE, bo miała o to do mnie wczoraj pretensje... "od opieprzania ma rodziców, a chłopak ma ją wspierać",
- pytała czy ją kocham. Nie odpowiedziałem na to pytanie, gdyż dla mnie to słowo coś znaczy, i nie chcę go wypowiadać w takim momencie
- nie czuje się szczęśliwa w związku ze mną (chociaż mnie kocha, i nie wyobraża sobie życia beze mnie)
- zarzuca, że ją wykorzystuje - tzn. ma na myśli, to że JA wiem, że ONA mnie nie rzuci, że jestem za pewny siebie pod tym względem (wydaje mi się, że nie dawałem, jej tego odczuć, gdyż tak po prostu nie czułem)
- że jednak nie pasujemy do siebie
- nie wie czy chce ze mną być, nie wie czego chce - to mnie zabolało, w życiu łzy przy dziewczynie poleciały mi dwa razy. Raz, jak mnie moja ex zdradziła z kumplem z którym znam się od zerówki, 2gi raz - wczoraj. Zauważyła, to i zaczęła mnie przepraszać, mówić, że ona nie chce NIKOGO ranić, że to z nią coś jest nie tak, żebyśmy decyzji nie podejmowali teraz.
Zadałem jej wtedy pytanie, czy ona chciałaby być z kimś, kto nie wie czy chce z nią być - odpowiedziała, że by nie chciała być z taką osobą w związku. Przytaknąłem jej, podziękowałem, zabrałem swoje rzeczy i wyszedłem od niej. Była to gdzieś po północy.

Mówiła, że ona od dłuższego czasu czuła, że się "dusi", ale nie chciała mówić o problemach, bo bała się że jak ona coś zacznie mówić, że nie jest OK, to ja trzasnę drzwiami i ją rzucę. Dziwne. Taki jebnięty nie jestem i mówiłem, jej że może ze mną rozmawiać o problemach.
Jakiś czas temu

Zastanawiam się teraz o co chodzi? Czyżby koleżanki jej coś nagadały podczas tego wieczoru, aby mnie przerobić na pantofla? Koleżanki w jej wieku lub starsze, dzieciate, mężate. Jej współlokatorka ma chłopaka (pantofel - trzymaj się kolego ;)). Ona się z niego śmiała, że co ta współlokatorka mu nie powie to on robi. Mówiła, że dobrze, iż ja taki nie jestem. Chyba się jej odmieniło.
Jestem w lekkim szoku. Wczoraj był związek, dziś nie ma.
Zdaję sobie, sprawę, że może trochę zaniedbałem, nasz wspólny czas (większość czasu spędzaliśmy w mieszkaniu) i chciałem coś z tym zrobić... no cóż. Bywa.

Dawno nie byłem w tak FAJNEJ relacji. Zaczynałem myśleć o niej w kategorii, że to ta jedyna (wcześniej dziewczyny zmieniałem często). Czuję, że ją kocham, ale moje EGO i moje jądra za bardzo przywiązane są do mnie, aby walczyć o kogoś, kto nie jest pewny, czego oczekuje od relacji ze mną. Ja szukam kobiety, która nie zostawi mnie w sytuacji kryzysowej, gdy np. stracę pracę i nie będę mógł jej znaleźć przez jakiś czas.

Hmm zaczyna do mnie docierać. Boli.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
Po co to?
Dzięki temu narzędziu możesz dodać wpis pozostając anonimowym.
  • 15
  • Odpowiedz
jestem osobą dominującą w tym związku i ona czuje się przez to przytłoczona (np. to, że ja zdecydowałem po której stronie łóżka śpię - chociaż od początku powtarzała, że chce faceta zdecydowanego). Ogólnie zaczęła mówić o tym, że czuje się sterroryzowana przeze mnie (...) Często ja musiałem wybierać w sklepie artykuły, gdy ona nie potrafiła się zdecydować. Myślę, że równowaga była zachowana, np. taki szczegół jak to, że ona częściej
  • Odpowiedz
OP: >Kobieta calosc 11/10 a ty przy pierwszym kryzysie na rzucasz ? #!$%@?. Sprobujcie to naprawić

Nie ja to zakończyłem.

Jak się kogoś kocha to się to mówi a nie giba jakby to zależało od chwili. Ja #!$%@?.

Nie rozumiem, czemu jej nie powiedziałeś, że ją kochasz, skoro czujesz, że tak jest. Być może ona potrzebowała zapewnienia i te wątpliwości względem waszego związku wywodziły się z niepewności co do Twoich uczuć.
  • Odpowiedz
OP:

olej laskę.. byliście 7 miesięcy, a nie 10 lat, żeby tak przeżywać ;P


@Pinezzzka: Dawno nie byłem w tak fajnym i dobrze zapowiadającym się związku... zatem daj mi trochę po przeżywać, abym mógł później swą pinezkę wbijać w inne #rozowepaski bez wyrzutów sumienia ;)

To jest anonimowy komentarz.
Ten komentarz został dodany przez osobę dodającą wpis (OP)
Zaakceptował: sokytsinolop
  • Odpowiedz