Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Wzywam was eksperci mirkowi od problemów sercowych, z kobietami itp.

Czy warto odezwać się do kogoś po dwóch miesiącach, które właśnie dziś mijają?
Dzięki niej czułem że żyłem, zmieniłem się na lepsze... Ta, dziś jestem wrakiem, nic mi się nie chcę, mam ochotę zapić kolejny raz pałę bo to ostatnio tylko robię, żeby nie myśleć przez chwile...
Zerwałem kontakt, nie polegał on na tym że ''Cześć, więcej już pisać nie będę'' czy coś w tym stylu. Była to zwykła rozmowa, typowa z kimś na kim ci zależy a w której dowiadujesz się że niby ma kogoś, ale tego nie jest pewna, ale dająca ci nadzieję, zakończona heheszkami, żadnymi pretensjami a rozmową o szkole, egzaminach i obietnicą na koniec że kiedyś JA się odezwę, chociaż ostatniej wiadomości nie jestem pewien czy doszła bo urwało mi neta (neostrada, bulwo). Zaczynając znajomość z nią wiedziałem że ma wielu adoratorów i nic z tego może nie być, ale się #!$%@? zabujałem i zacząłem powoli okazywać jej moje uczucia jednocześnie potwierdzając moje najgorsze przypuszczenia, że jednak ma kogoś. Widziałem nawet jak się z nim spotkała, więc stwierdziłem że co ja będę się #!$%@?ł i niszczył kogoś związek, urwałem ten kontakt i żem się pomylił... Na początku było świetnie to praca, szkoła, nauka, nie myślałem tak dużo o tym. Godziłem się z tym że z nim jest. Z dnia na dzień oczekiwałem, nawet #!$%@? zmiany statusu na FB ''w związku''. Dzisiaj tylko widzę zmianę jaką jest pojawienie się statusu ''Wolna'' której wcześniej nie było. Super informacja bulwo, ale zawsze jakaś.
Dziś wiem że prawdopodobnie ta cała znajomość z tamtym to był friendzone, a ja chyba wyszedłem na totalnego idiotę i przegrywa, który wolał #!$%@?ć, nie walczyć i nie pisać jak wielki naburmuszony hrabia któremu spadła korona.
Na dodatek dowiadując się że mój brat cioteczny się żeni, zamiast się cieszyć ze szczęścia brata to oblał mnie pot i wróciły smutne feelsy, jeszcze bardziej ta informacja przypomniała mi o niej, bo z nikim innym jak z nią nie chce tam iść, a samemu nie wypada(ktoś mnie #!$%@? musi odwieźć XD) Nawet mnie kukle swędzą, gdy oglądam mecze Polski w noge, wiedząc ze ona je ogląda, a pewnie może oglądał bym je z nią, gdyż lubi piłkę nożną...

Takie napisanie po dłuższej przerwie to gorsze niż ten słynny gimbusiarski problem z cyklu jak zagadać pierwszy raz do dziewczyny.
Jak to #!$%@? odkręcić? Mam ją przeprosić? Wyjaśnić sytuacje? Że byłem idiotą i się nie odzywałem? Czy niby nigdy nic napisać zwykłe ''Cześć, co tam?''

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
Po co to?
Dzięki temu narzędziu możesz dodać wpis pozostając anonimowym.
  • 4
@bylu: co za #!$%@?, niby dlaczego nie?

@AnonimoweMirkoWyznania: lepiej spróbować i żałować, niż potem żyć ze świadomością, że się nie spróbowało. Uwierz mi, to drugie jest o wiele gorsze niż to pierwsze. Do odważnych świat należy, śmiało. :) A jak się nie uda? Trudno, przynajmniej walczyłeś.
Była to zwykła rozmowa, typowa z kimś na kim ci zależy a w której dowiadujesz się że niby ma kogoś, ale tego nie jest pewna, ale dająca ci nadzieję, zakończona heheszkami, żadnymi pretensjami a rozmową o szkole, egzaminach i obietnicą na koniec że kiedyś JA się odezwę, chociaż ostatniej wiadomości nie jestem pewien czy doszła bo urwało mi neta (neostrada, bulwo)


@AnonimoweMirkoWyznania: Nie żebym się czepiał, ale zawsze mi się wydawało