Wpis z mikrobloga

No jak tam, mirki?
a) posuwacie karyny na lewo i prawo bez skrupułów
czy może
b) nie żyjecie pełnią zycia
?

Pytanie wydaje się Wam tendencyjne? No patrzcie -- mi też się wydawało, gdy w nieznacznie innej formie padło pod pewnym popularnym wpisem. Autor -- nie wiem, czy z zażenowania, czy czego -- ów temat usunął.

Tak już jest, że jeśli popełniło się wpis, to nawet jeśli jest on bezwartościowy, można go usunąć wraz z wartościowymi komentarzami, które jeszcze komuś mogłyby się przydać. Mój komentarz w tamtym wątku cieszył się sporą popularnością, więc przytaczam go poniżej, by więcej zainteresowanych mogło se go przeczytać.


* * *
Uganianie się za panienkami jako uniwersalny, jedyny cel życiowy? O RLY?

Dla mężczyzn istnieje wiele scenariuszy dających całkowite spełnienie. Pewnie, każdy jeden z nich -- każdy jeden -- oprócz zalet, ma też jakieś wady.

Posuwanie losowych panienek bez zobowiązań może być jednym takim scenariuszem. Oczywiście. Choć trudno powiedzieć, czy daje satysfakcję na dłuższą metę, na skalę życiową. Bo na krótszą sprawa jest jasna: dostajemy jedną z najbardziej pożądanych rzeczy (seksy), nie płacąc za nie ceny (zobowiązań).

Wiadomo na pewno, że założenie udanej rodziny, z udanymi dziećmi i kochającą żoną, jak najbardziej daje satysfakcję na dłuższą metę. Jest mnóstwo ludzi, którzy są tego zdania. Tanią manipulacją jest stawianie takiej opcji -- albo nawet posiadania długofalowego, udanego związku -- jako czegoś spoza strefy "życia pełnią życia".

Bo to jak najbardziej może być życie pełnią życia. Może zawierać dużo więcej (dobrego!) seksu niż u singli, mnóstwo innych, wspólnych przeżyć i wiele benefitów. Przecież zamiast nijakiej, tyjącej, #!$%@?ącej się laski, możesz mieć coś innego.

Możesz mieć wierną hot dziewczynę, która nie tylko nie #!$%@? fochów, ale też jest ogarnięta i potrafi łatwić różne rzeczy. Możesz wsiąść w samolot i #!$%@?ć na drugi koniec świata -- na Bali czy do Australii. Ale nie sam jak palec, tylko z nią, dzieląc raj z drugą osobą, z którą dobrze się rozumiesz i która... owszem, obrobi ci kolbę 2x dziennie, jeśli tyko będziesz chciał. A następnie, można mieć z nią piękną gromadkę dzieci. To nie jest "życie pełnią życia?" A ruchanie karynek jest? RLY?

Jako jeden z wielu znanych mi przykładów, podam znajome małżeństwo lekarzy. Dwójka świetnych specjalistów, zarabiających wspólnie tyle kasy, że już nie wiedzą jakie jachty mają se kupować (mówię serio: jachty se kupoj0), a na świecie powoli kończą się miejsca, których jeszcze nie zwiedzili. Mają też wspomnianą gromadkę udanych dzieci, które same pchają się na medycynę. Ale nie, #!$%@? na maxa! To wszystko miałkość, w porównaniu do wyrywania tępych karyn na standardowy, świetnie działający, redpillowy bullshit.

Ów bullshit pozostanie zresztą właśnie tym -- bullshitem -- jeśli całe życie i motywację podporządkujesz niewiele wartym karynom. Twoje podejście i wybór celu stale się będzie gryzł z jego osiągnięciem. Bo najlepiej zdobywa się laski wtedy, gdy ma się #!$%@? i gdy żyje się w zgodzie z samym sobą.

Wreszcie, istnieje też ruch MGTOW (Men Going Their Own Way), gdzie faceci zajmują się innymi rzeczami niż laski. Bo to też dla nas solidna opcja. Tylko trzeba umieć robić coś więcej niż ruchać. I musi to być na tyle dobre, by sprawiało niemniejszą satysfakcję.

Zawsze seks był dla mnie największą wartością, większą niż uczucia, pieniądze, władza czy #!$%@? materializm.

Wypowiedź pasująca do małych ludzi.

OK, przyjmijmy, że tę jedną rzecz poznałeś: kogoś tam zaruchałeś. A co innego zrobiłeś?

Sięgnąłeś kiedyś po władzę? Dostałeś kiedyś naprawdę dużo szacunku od sztabu ludzi, którzy gotowi byliby za Tobą pójść w piekło? Przeprowadziłeś tych ludzi przez piekło, #!$%@?ąc przeciwników?

#!$%@?łeś kiedyś naprawdę dobrych graczy? Starłeś się z jakimiś wymagającymi alfami i wyszedłeś z tego zwycięsko?

Pokonałeś własne słabości i granice ludzkiej wytrzymałości? Przebiegłeś maraton, wlazłeś na ośmiotysięcznik? Skoczyłeś ze spadochronem? Pilotowałeś kiedyś własnoręcznie samolot, czując jak skrzydłami łapie powietrze i jak stajesz się z nim przemierzającą przestworza syntezą neuronów, mięśni i aluminium?

Czy tylko zaruchałeś parę karyn i sądzisz, że widziałeś już wszystko i że to jest najlepsze na świecie?

O, nie wątpię. Może dla Ciebie priorytety są takie, a nie inne. Nic do tego nie mam. Wbrew temu, co starają się nam wmówić, praktycznie jedyne, co "facet powinien", to wybierać swoje cele, a potem je realizować. Takie cele, jakie uważa za słuszne.

Oczywiście, że seksy mogą być dobre. Powinny takie być. Ale robienie z tego najwyższej wartości... i niedopuszczanie innego punktu widzenia... jest naiwne. No i właśnie: małostkowe.

#zwiazki #niebieskiepaski
  • 12
@Grzesiek4: @Sh1eldeR: Szybki rzut oka na jego profil wystarczy, żeby zobaczyć że nie jest zbyt bystrym człowiekiem i może mieć problemy z czytaniem

@Sh1eldeR masz może jakieś sposoby żeby długofalowo tworzyć udany związek? Bo tak jak na ruchanie karyn są dość dobrze opisane sposoby, to na to, poza jakimiś bardzo ogólnymi radami nic sensownego nie widziałem
@Sh1eldeR: Ja z kolei mam tak, że nigdy nie byłem w związku. Mam w życiu swoje cele, które staram się realizować. Jakoś całkiem dobrze mi się żyje samemu. Nawet jak mam na oku jakieś laski, albo one mnie mają na oku to zwykle nic nie wychodziło, a jak już się zebrałem żeby do któreś wystartować to się okazywało, że już zajęta. Paru dobrych kumpli mnie od czasu do czasu męczy żebym
@TomekABC123:

masz może jakieś sposoby żeby długofalowo tworzyć udany związek? Bo tak jak na ruchanie karyn są dość dobrze opisane sposoby, to na to, poza jakimiś bardzo ogólnymi radami nic sensownego nie widziałem


Trudno powiedzieć. To jest temat nie do końca zbadany. Tak, jak powiedziałeś: na zaliczanie panienek są modele. Udane związki są czymś trudniejszym. Łatwo i stosunkowo szybko zaliczyć można X panienek. Stosunkowo krótko można opisać sposoby, które -- statystycznie
@Sh1eldeR: Ci kumple są już dosyć długo w związkach, ruchają swoje panny i stąd ich rady.

Wiesz z byle kim czy tam pierwszą lepszą nie chce być, bo szkoda mojego czasu, nie lubię go marnować.

Co do dzieci to jest to co napisałem i w sumie to co Ty napisałeś. Kumpla szwagier miał fajną pasję, w której się realizował z żoną bardzo chcieli mieć dziecko, przyszło dziecko i musiał porzucić pasję,
@dave_qwerty:

Kumpla szwagier miał fajną pasję, w której się realizował z żoną bardzo chcieli mieć dziecko, przyszło dziecko i musiał porzucić pasję, bo trzeba sie nagle zajmować dzieckiem, domem. Tez mam swoją pasję, dlatego wiem, że jakbym miał dziecko to nagle pasja staje w miejscu, albo zaniedbam, bo nie będę mógł poświęcić na obie rzeczy wystarczająco czasu.

Rozsądne wydaje się, że dziecko pochłania tyle zasobów, że z czegoś trzeba zrezygnować.

Z