Wpis z mikrobloga

#zdzislawintheworld #gwatemala #panajachel #hiszpanski #podroze #podrozujzwykopem

Po raz drugi kupiłem sobie pamiątkę, tym razem spodnie.

Ciągle siedzę nad jeziorem Atitlan, po 8 tygodniach szkoły postanowiłem tu trochę odpocząć, szczególnie że kwatera dość tania, bardzo ładna, dobry internet, super klimat, jeziora i w ogóle chillout. Dużo straganów z pamiątkami tutaj jest i choć zazwyczaj staram się unikać kontaktu wzrokowego ze sprzedawcami, bo strasznie są nachalni, więc w konsekwencji nie przeglądam niczego, a tutaj jest cały targ, więc poszedłem go sobie zobaczyć.

Jakoś tak mam, że nie lubię kupować dla siebie nieużytecznych rzeczy. Jestem strasznym minimalistą, nie przywiązuję się do przedmiotów no i nie odczuwam potrzeby ich kupowania. Jak są użyteczne, to coś zupełnie innego, a jeszcze szczególnie taki zajebisty ciuch! Szczególnie, że mam słabość do zielonego koloru i do kolorowych spodni. I jedną smutną historię o takich.

Dawno, dawno temu bawiłem się w odtwórstwo historyczne, tak zwane rycerstwo. Człowiek kupował, albo robił sobie sprzęt jak był kiedyś (ubrania, namioty, biżuterie, generalnie wszystko) i jeździł na turnieje. Też miałem takie zacięcie, żeby wszystko robić. Raz nawet złożyłem kolczugę z ponad 15 kg podkładek sprężynujących, oglądnąłem przy tym całego Dragon Ball Z, a później sprzedałem ją za 7 stów. Uszyłem też sobie skórzane buty, z czego jednego za małego. No i uszyłem sobie spodnie, długie z zielonego lnu. Najlepsze na świecie, na lato do śmigania po miasteczku studenckim.

I tak się złożyło, że zostawiłem je kiedyś niechcący na chacie u kumpla. Takiego dobrego, z którym wcześniej mieszkałem i wiedział o moim podejściu do tych spodni. To, że wiedział nie zmienia jednak faktu, że nim gardził i delikatnie mówiąc nie uważał moich spodni za najlepszy ciuch. Więc nałożył je na miotłę, umył nimi podłogę, wyrzucił i wysłał mi zdjęcia.

#!$%@?łem się. I to strasznie, także jeżeli to czytasz to wiedz, że nigdy nie zapomnę. W ogóle z tym znajomym to jest ciekawa relacja. Określiłbym naszą relację jako dobrzy znajomi, mimo że w sumie to zawsze opierała się na dogryzaniu sobie. Że wszystko jest spoko, oprócz tego, że nie możemy liczyć na swoją pomoc, albo jest okazja żeby sobie sprawić nawzajem jakąś niedogodność, to korzystamy. Oczywiście w jakiejś podbramkowej sytuacji mógłby na mnie liczyć, a ja w ostateczności też mógłbym spróbować mu zaufać, jednak jakieś drobiazgi, żeby się zirytować jak najbardziej.

No i jako dobry znajomy chciałbym przywieźć coś z podróży dla moich znajomych. Nie mogę jednak temu koledze przywieźć nic fajnego, bo odpuściłbym naszą grę. Nie chcę mu również wysłać pocztówki, bo musiałbym za to zapłacić (ten kolega ze swoich wakacji przywoził jako pamiątki ulotki reklamowe z hoteli i puste butelki po alkoholu, który wypił), więc postanowiłem połączyć te dwa pomysły i przekażę mu kartkę jak się spotkamy. I to taką brzydką, którą dostałem za darmo. Seba, prezent dla Ciebie będzie wyjątkowy, jak zawsze.

W ogóle kupowanie pamiątek dla ludzi. Masakra. Jak pierwszy raz z Budapesztu jechałem do Polski to o przywiezienie butelki wina poprosiło mnie 14 osób. To bym musiał tylko te butelki spakować i jeszcze uważać, żeby sie nie potłukły. No i muszę znaleźć jakiś kompromis pomiędzy byciem dobrym znajomym, a ograniczeniem ilości i wagi rzeczy. Zrobiłem więc wstępną listę osób, którym chce coś przywieźć z podziałem na kategorie:
-osoby, którym muszę przywieźć, bo muszę,
-osoby, którym muszę przywieźć, bo chcę,
-osoby, którym powinienem przywieźć,
-osoby, którym fajnie byłoby coś przywieźć,
-osoby, dla których może znajdę coś fajnego,
-Seba.
Dwie pierwsze kategorię są oddzielone, bo w przypadku jednej z nich, w ostateczności istnieje opcja nie przywiezienia niczego specjalnego. Oczywiście w przypadku tych co muszę, bo jak muszę, bo chcę, to muszę. Łącznie na liście jest ponad 60 osób, za każdym razem trzeba będzie się targować ze sprzedawcą, jak wyczują że chcesz coś kupić, to zachowują się jak szakale nad padliną. Jedyne rzeczy, jakie na razie kupiłem do dla siebie koszulka z dragon balla, hipisowskie spodnie i dla mamy ceramiczny magnes na lodówkę z Nikaragui, który się rozbił po podróży plecaka na dachu autobusu.

Jak to zrobić?
Jak żyć?

Ale przynajmniej mam zajebiste spodnie.
Miałem zrobić zdjęcie w słowiańskim przykucu na tle jeziora, ale tam jest złe światło.

wołam @dolandark @Refusek @L_u_k_as @Cooyon i @angeldelamuerte
Pobierz zdzislawin - #zdzislawintheworld #gwatemala #panajachel #hiszpanski #podroze #podrozu...
źródło: comment_Yf2H2uRIrKYHYLPPqJs4gwKP9v67EhIF.jpg
  • 3