Wpis z mikrobloga

Mirki, co się #!$%@?ło, to ja nawet nie...
Potrzeba mi było dorobić klucz do mieszkania, z polecenia poszedłem do ślusarza na Pułaskiego we #wroclaw , na wejściu mi mówi "paaanie, te klucze to nie taka prosta sprawa, 20 minut będzie, siadnij pan na dupiu, film pooglądaj". Nie minęły 3 minuty, jak stwierdził, że jednak nie, jednak posłuchamy muzyki, to będzie milej czas leciał. Zabawa zaczęła się, gdy zobaczyłem, jak wpisuje "how great is our god" ( ͡° ʖ̯ ͡°). Nie, żebym miał coś przeciwko katolom, ale tacy to jak prawnicy, nie mija 10 minut, a już wiesz kim są. Prawdziwa przygoda rozpoczyna się, gdy skończył robić klucz i zaczął mówić, jaki to Bóg nie jest wspaniały, już nie mówiąc o Jezusie i że każdy musi go odnaleźć w swoim sercu. On to wie. Wie, bo był też po drugiej stronie (palił biblie i wróżył). Apogeum nastało, gdy zaczął się monolog o chorobach genetycznych, lub jak on to mawiał "grzech pokoleniowy", kiedy to #!$%@?ąc ostrym pilnikiem powiedział "a niby dlaczego ja nie miałbym żadnych oporów, żeby kogoś zabić?". Także ten...
Stanowczo odradzam... ( ͡° ʖ̯ ͡°)

#truestory #wcaleniecoolstory
  • 5
@DziwnyZbik: Mój różowy miał podobną sytuację, choć nie o religii było. Stanęła swoim czerwonym Matizem obok fajniejszego (bo bardziej zadbanego i w bogatszej wersji) czerwonego Matiza i rano wsiadając spotkała się z właścicielem. Ten, starszy pan, gdzieś w drugim-trzecim zdaniu zaczął o polityce ( ͡° ͜ʖ ͡°) Różowy "przepraszam ale spieszę się do pracy" i ulotnił się w podskokach ;)