Wpis z mikrobloga

#pasiekahobbystyczna #pszczoly #pszczelarstwo Wracam wczoraj do domu, przy drodze rośnie parę drzew, krzaczory itp. Patrzę - kotłuje się w powietrzu, aż siwo. Rój siada!!! Zajrzałem, towarzystwo jeszcze w większości lata, część siadła na pniu starej trześni, ot, tak, 1,5 m od ziemi. Hehe, poczekajcie do wieczorka, myślę sobie. Chłodek się zrobi, siądą wszystkie, nisko jest, będą moje. Cudownie mieć dalszego sąsiada który trzyma pszczoły, a najwidoczniej ich nie ogarnia, bo to już trzeci rój który wpada mi w łapy :) 20.30, idę z wizytą. Ale gdzie one wszystkie? Nie ma??? Jak to nie ma???? Moich pszczół nie ma???? Są, cholery jedne. Okazało się, że drzewo jest wypróchniałe, znalazły sobie dziuplę i wlazły do środka, w pniu jest tylko szczelina. Kurcze, co zrobić? Normalnie rój skrapia się wodą i zmiata do podstawionego pojemnika/worka/czegośtam. Poszerzyć otwór - i co dalej, jak je wyciągnę jak powłażą w szpary próchna? A pniak spory, mają gdzie pójść. Zresztą, drzewo nie moje, zaraz mnie ktoś pogoni że tam majstruję. Szczęśliwie coś mnie tknęło i oprócz spryskiwacza miałem ze sobą podkurzacz. Zacząłem dymić do środka. Ciemnawo już się zrobiło, nie poszły w górę, tylko wylazły na zewnątrz. Do pierwszej mówię: wracaj, wołaj resztę ;) Te, które wyszły, skropiłem obficie wodą. Do pnia przywiązałem starą spódnicę mamełe zawiązaną u dołu ( ͡ ͜ʖ ͡) i w taki worek zgarnąłem co się dało. Dużo ich nie było, ze środka dziupli słychać huk i dmucha gorące powietrze - te, które zostały, wentylują gniazdo. No nic to, za ciemno już się zrobiło, trzeba kończyć. Przywiozłem toto do domu, worek uwiązałem w piwnicy, żeby się uspokoiły w chłodku. No i patrzcie państwo, już wiem, po co od kilku dni robiłem sobie ulik obserwacyjny! Już wiem, kto będzie w nim siedział! Ulik trochę mały, ale na początek wystarczy, zanim ochędożę jakiś stary ul. Tylko trochę mi szkoda tych, co zostały w dziupli. Ciekawe, czy zgarnąłem matkę. Jeśli tak, to te, które zostały, nie mają szans na przeżycie - chyba że wrócą skąd wyszły. Jeśli nie, to moje muszą sobie wychować matkę. Mam zakusy na resztę roju, żeby się nie zmarnował i żeby mój był jak najsilniejszy. Kombinuję jak je wybrać, mam już pomysł, oby tylko pogoda się utrzymała. Wróciłem do domu całkiem po ciemku, mój różowy pyta: No i jak tam? - 8 żądeł! Ale fajnie! - mówię przeszczęśliwy, a różowy patrzy na mnie jak na wariata. Umyłem się, otworzyłem piwo i zalały mnie endorfiny. Rany, jak cudownie :)))))))
  • 3
@slashdotdash: jak blisko #lublin to biere :) a poważnie: będą sobie siedzieć, aż polecą dalej. Spoko, pszczoły w roju są niegroźne, mało agresywne, niech siedzą. Jeśli by mi bardzo utrudniały życie, to pewnie zadzwoniłbym na straż miejską (jeśli takowa jest) ew. pożarną i zapytał co z tym zrobić. Może być tak, że oni wiedzą kto w okolicy takie rzeczy robi. Zresztą Mirko też jest dobrym pomysłem, otaguj #pszczoly i zrób #