Wpis z mikrobloga

Mirki, czy macie cel w życiu?

Zarabiać 15k jako informatyk? Zdobyć nobla z fizyki? Stworzyć start-up, który zarobi milion dolarów, tak jak zrobił to Facebook w 2005 roku? Wynaleźć lek na raka?

Możliwości jest wiele...

Jeżeli macie jakikolwiek cel w życiu, to i tak macie lepiej niż... bo ja wiem? Dziesiątki tysięcy ludzi na świecie?

Bo tysiące osób nie wie co chce robić w swoim życiu. Doskonałym przykładem są moi znajomi. Nie wiem jak to jest obecnie w Polsce. Wyemigrowałem jakiś czas temu, ale wśród moich znajomych w Polsce przeważnie większość miała cel w życiu. Realny cel w życiu. Większość poszła na studia. Jakieś... bo ja wiem? 60-80% studiuje. Prawo, Medycyna, Informatyka, Psychologia, Pedagogika. Jak tak sobie myślę... to wszyscy studiują! Albo skończyli już studia.

Wśród moich znajomych w Niemczech? No cóż. Tu nikt nie ma potrzeby studiować. Oni nawet nie wiedzą co chcą robić w życiu! Niektórzy matury mają w tym roku... a może po szkole popracuęe. A może zrobię jakieś praktyki i zobaczę czy mi się to najpierw podoba?

Spoko, część chce zostać raperami, zakładają zespoły punk-rockowe i chcą odnieść sukces ze swoją muzyką. Ale zejdźmy na ziemię ;)

I ja sam taki byłem. Nie wiem, czy to przez niemiecką mentalność, luźniejsze życie, większą ilość możliwości rozwoju i znalezienia pracy..., ale człowiek tutaj nie ma stresu, że nie znajdzie pracy. Opowiadałem już kiedyś, jak znalazłem pracę jako programista 5 minut od domu w ciągu 2 dni... A potem jak przejrzałem oferty pracy zdałem sobie sprawę, że mógłbym w każdej chwili przejść do firmy obok.

I tak czytam sobie poranne gorące:

I czytam: "Mirki! Nauczę się liczby Pi 6000 miejsc po przecinku!".

I tak myślę sobie.... No spoko? Ale po co? Przecież to nie ma sensu! I tak czytam komentarz autora:

"Hah, nikt za to nic nie daje. Bardziej jest to moja chora ambicja żeby udowodnić, że można to zrobić, i że to nie jest nic skomplikowanego".

I wtedy mnie uderzyło. Jak plaskacz z otwartej ręki. Ja nie jestem lepszy! Ja też tak robię! To znaczy. Ja wiem, że rozwój jest naturą człowieka i gdyby nie ta natura, to nie powstały by cywilizacje, nie byłoby komputerów, smartphonów i takie tam...

Ale ja sam stawiam sobie cele. A jak jakiś cel osiągnę... to się wtedy nudzę i szukam sobie innego celu.

Zacznę może od początków. Wszystko zaczęło się od gier MMoRpg. Generalnie od pokemonów w wieku 7 lat.
To chyba właśnie ta możliwość grywalizacji życia tak na mnie wpłynęła.

To tak jak gracie w pokemony jako dzieciak i waszym celem jest przejście ligi... a potem zebranie wszystkich pokemonów. A potem wbicia sześciu z nich na 100 poziom. Abstrakcja. Ale to nie jest wcale inne od uczenia się liczby Pi na pamięć!

Potem przyszyły kolejne edycje... Najwięcej chyba w crystale grałem... ponad 150 godzin... nie ważne. Wiecie o co mi chodzi :)

Potem przyszyły czasy pierwszego komputera... miałem zeszyt z listą gier, które przeszedłem. Jak przeszedłem jakąś grę, to zapisywałem ją w zeszycie. Jak na tamte czasy to było ponad 50+ tytułów. Tak. Jako dzieciak nie dogadywałem się z kolegami. Miałem w sumie ligi piłkarskie, grałem w piłkę i ze swoją drużyną jeździłem na zawodowy, ale nigdy jakoś nie mogłem z nimi nawiązać więzi. Jak tak myślę, to powodem tego pewnie jest to, że jako dzieciak przebywałem dużo za granicą i... ludzie poza naszymi granicami kraju są trochę inni :)

Potem przyszyły gry MMoRPG. Wbijanie maksymalnego poziomu, zbieranie najlepszych zbroi, pancerza, gildie, pokonywanie bossów, osiąganie niemożliwego. Jak tak myślę... to żadna gra nie może porównywać się z grami z tamtych czasów. Dużo grałem w azjatyckie produkcje :D

Wyobrażacie sobie Dark Souls w wersji mmorpg?

To mniej więcej taki był poziom... źle rozdałeś statystyki? Źle rozwinąłeś swoją postać? Albo tworzysz ją od nowa... albo płacisz duży hajs za zresetowanie statystyk. Wbijanie poziomu wyżej trwało wieki, a każdy kolejny poziom to wielokrotność ilości punktów doświadczenia. Do tego godzinne walki z bossami. Pokonywanie Black Dragona trwało godziny. Organizacja, zebranie zespołu, podróż do miejsca. Ale jak się okazało, były trudniejsze. Więc człowiek zbierał się z gildią i robił rzeczy niemożliwe. A gdy wbił już najwyższy poziom, zebrał jeden z lepszych sprzętów, pokonał wszystkie bossy...

To odkładał grę na półkę. W sumie 2-3 lata w nią grałem. Potem były inne gry mmorpg, czasy counter-strike 1.6 (2008), league of legends, aion.

Do czego dążę? Że może i byłem słabym uczniem gimnazjum (w końcu ciężko mieć dobre oceny jak się do 3 w nocy gra w Warcrafta III), ale jakoś też tych ocen nie zaniedbywałem (średnia 4.0). Wiem, że jakbym wtedy chciał, to bym lepiej wyciągał.

W szkole średniej się ogarnąłem trochę bardziej i już oceny były lepsze (w końcu, hehe, matura, nie?). Ale i tak byłem wtedy graczem.

Obecnie? Te kilka lat później?

Nie gram już w gry. To będzie... 3 lata już? I to nie ma nic wspólnego z tym, że ja byłem uzależniony, a teraz jest to coś w stylu unikania gier, jak unika alkoholik wódki. Zagram raz na tydzień w niedzielny wieczór godzinę w Need for Speeda, pojeżdżę przez pół godziny po świecie San Andreas, pobiegam Geraltem po Wyzimie.

Ale wiecie co jest tego powodem? Mój cel się zmienił.

Ja nie mam już potrzeby przejścia Wieśka. Nie mam potrzeby wykonania wszystkich questów w Fallout 4. Pewnie. Jestem już starszy, nawet mi by to nie przystało tak naprawdę...

Ale gdzieś tam w głębi serca, też jestem graczem. Graczem, który zamienił gry i życie wirtualne na życie realne.

Chciałem się nauczyć grać na gitarze i mieć zespoły i grać koncerty? Check.
Chciałem wyemigrować? Check.
Chciałem zacząć studia w obcym kraju? Check.
Chciałem znaleźć pracę jako programista? Check
Chciałem tworzyć gry? Check (wciąż pozostaje mi wydanie tytułu na Steam/Android ale jak to mówią (Work in Progress).

Mam obecnie nowe cele. Nie chcę o nich mówić. Dla osób, które mnie obserwują i mnie czytają, pewnie są one całkiem jasne :)

To taki mój mały wpis o grach komputerowych. Że one wcale takie złe nie są. Po prostu to wszystko zależy od podejścia.
Pewne nawyki człowiek uczy się od młodości. Potem po prostu się zmieniają ludzie, zmieniają zainteresowania, wkraczamy w życie dorosłe, ale motywacje? Psychologia, która siedzi w głębi nas? Ona wciąż pozostaje ta sama.

Wpis, do którego się odnoszę:
http://www.wykop.pl/wpis/17630651/mirki-mirki-kilka-dni-temu-naszlo-mnie-zeby-pobic-/

@Maskow

#gry #mmorpg #niemcy

Zawołam dodatkowo #gamedev
Może kogoś zainspiruje, aby tworzyć gry trudne, z dużą możliwością zbierania i rozwoju. Co prawda czasy się zmieniły. Użytkownik się zmienił i teraz już gry są dzielone na Casual i Hardcore... ale wiecie o co mi chodzi :)
  • 27
  • Odpowiedz
@Rezix: Nie można robić gier, nie grając w gry innych ludzi. To jakbyś chciał pisać książki, nie przeczytawszy żadnej. Jeżeli Twoim celem jest robienie gier, gra na gitarze jest stratą czasu.
  • Odpowiedz