Wpis z mikrobloga

#dziennikanonima Myślę, że jak na dziś wystarczy spamowania(prawie). Wróciłem z uczelni, z pracy mam 4,5 - bez szału, ale mogło być gorzej.

Pracę oprawiałem z godzinę czasu, bo to, bo tamto - ale bardzo miła dziewuszka mi pracę oprawiała, więc tego... :D

Nie ma tutaj nic ciekawego, proszę się rozejść

Spłukałem się z luźnej gotówki, jestem zmęczony - zasuwałem przez miasto momentami jak burza, raz pod wiadukt 45 leciałem i z tą samą prędkością wbiłem się między samochody już za nim(tak tak, wiem, śmiejcie się, ale tak wskazywał licznik).

Oczywiście w połowie drugiej(drugiej rowerem, ogólnie trzeciej) drogi na uczelnię zaczął padać deszcz - a ja z laptopem na plecach ;/

Jak dojechałem na uczelnie wkręciłem pani, że nie mam zapięcia i schowałem sobie rower w szatni :D

Jadąc z powrotem znów deszcz, mocniejszy - ale laptop jak widać działa. Strasznie się bałem na slickach(semi?) lecieć z taką prędkością po mokrym - na drodze było fajnie, nawet była przyczepność. Ale jak na ścieżce wyskoczył mi jakiś wąsaty Janusz który nawet mnie nie zauważył, a te 35 na liczniku było to... zacząłem się zastanawiać jak upadać aby ratować laptopa. Na szczęście o dziwo znów się zatrzymałem ;O

A już pod samym domem znów jakaś pani się ze mnie śmiała(bo dlaczego miała by się uśmiechać do mnie?).

tl;dr Tak po prostu jestem zmęczony, to chciałem nabić wpisa. W piątek zaniosę pracę i zrobię sobie dzień, albo dwa wolnego.




  • 5