Aktywne Wpisy
![KKKas](https://wykop.pl/cdn/c3397992/KKKas_1ebd36ca71,q60.jpg)
KKKas +517
![WielkiNos](https://wykop.pl/cdn/c3397992/WielkiNos_dTiY14auZf,q60.jpg)
WielkiNos +170
Oto wynik hipergamii kobiet, czyli poszukiwania partnera o lepszym statusie niż własny przy jednoczesnym podnoszeniu swojego statusu społecznego... ale we własnym mniemaniu.
Studia zawsze kojarzyły się z elitarnością i prestiżem. To było jednak w czasach kiedy na studia szło tylko kilka % ludzi, a poziom był wysoki. W umysłach wielu kobiet przekonanie o elitarności jednak zostało i mimo nikomu niepotrzebnych gównianych studiów typu gender uważają się za lepsze niż np. stolarz czy
Studia zawsze kojarzyły się z elitarnością i prestiżem. To było jednak w czasach kiedy na studia szło tylko kilka % ludzi, a poziom był wysoki. W umysłach wielu kobiet przekonanie o elitarności jednak zostało i mimo nikomu niepotrzebnych gównianych studiów typu gender uważają się za lepsze niż np. stolarz czy
![WielkiNos - Oto wynik hipergamii kobiet, czyli poszukiwania partnera o lepszym status...](https://wykop.pl/cdn/c3201142/92059d2ed71e8064bfa8c72e197b20bf14bf6d2bb76246b565a470f1313377a3,w150.jpg?author=WielkiNos&auth=d4732655a1371074ce94e51144468384)
Też kiedyś nie brałem od znajomych pieniędzy. Naprawiałem głównie komputery, ale i też telefony, konfigurowałem tunery satelitarne, tv itp. I robiłem tak mniej-więcej od 18 do 30 roku życia.
W wieku 30 lat zreflektowałem się, bo czasu już nie starczało mi na nic. Jak to się podsumuje to zmarnowałem masę wieczorów i weekendów na darmo. Znajomych mi nie przybyło, tylko ludzi którzy czegoś chcieli. Dużo osób nie odwdzięczyło się innymi przysługami, gdy czegoś potrzebowałem w zamian, nigdy. Kasę CZASAMI ktoś rzucił, ale to były drobne.
Czemu akurat 30 lat? Wtedy wydarzyła się kumulacja.
1. Neostrada. Najpierw znajomi zgłosili mi, że Neostrada im pada po kilka razy dziennie, a Orange im nie pomaga. Oni byli z miejscowości oddalonej o 7 km. Stare linie telefoniczne i daleko od centrali. Internet działał słabo. Udało mi się rozwiązać problem w ramach 3 wyjazdów, gdzie konfigurowałem na miejscu i testowałem 3 różne routery ADSL. Jeden z nich (Liknsys) o dziwo świetnie sobie poradził. 3x 14 km (w obie strony) to 42 km. Obliczyłem, że koszt paliwa (jak na mój samochód) to ok 18 zł. Nie dali ani złotówki. Córka miała się rozliczyć i tego nie zrobiła. Nie dość, że pożyczałem routery do testów i dałem im router warty 120 zł za darmo (wymieniłem na zasadzie sztuka za sztukę), poświęciłem czas, to jeszcze byłem w plecy na paliwie.
2. Kuzynka. Kuzynka zgłosiła problemy z komputerem stacjonarnym. To wg niej miała być robota na 30 minut. Komputer powolny i zasyfiony totalnie. Za mało pamięci RAM i za dużo danych na dysku C:\. Robienie kopii zapasowej danych, obrazu dysku, format, instalacja Windows, szukanie sterowników, konfigurowanie wszystkich jej ulubionych programów zajęło mi 6 godzin i robiłem wszystko u niej w domu. Rozbiłem to na 2 wieczory. Powiedziała mi, że dorabia na pisaniu kosztorysów i notorycznie ma problem z otwieraniem plików innych ofert (KST, ATH, ATH2), więc na koniec przekazałem jej swoją licencję oryginalnego oprogramowania do kosztorysowania wartego 600 zł. Ja już od lat jego nie używałem i tylko się to u mnie marnowało. Na koniec spytała się:
- Ile za usługę?
- 100 zł.
Zrobiła zniesmaczoną minę, ale dała. Prawdopodobnie liczyła na 50 zł. Następnego dnia zaczęła mnie obgadywać u znajomych i rodziny. Przedstawiała mnie w najgorszym świetle. Dowiedziałem się o tym oczywiście ze sporym opóźnieniem. Pisała też złośliwe uwagi pod moimi nowymi zdjęciami na Facebook-u. Trwało to co najmniej miesiąc. Później wdała się pod moim statusem w chamską dyskusję z jakimś innym moim znajomym tak, że musiałem ją zablokować. Pytałem się jej co się z nią stało i czemu tak się zachowuje? Ona odparła, że nic się nie stało i ona nie wie o co mi chodzi, bo zachowuje się przecież normalnie. Także ostra #logikarozowychpaskow
3. Herbatka u koleżanki. Moja siostra cioteczna miała przyjaciółkę, która mi się podobała. Dziewczyna ładna, inteligenta, lubiła podróżować. Znaliśmy się od kilku lat. Kiedyś próbowałem ją poderwać, ale ostatecznie zostaliśmy tylko dobrymi znajomymi. No więc moja siostra cioteczna i ta przyjaciółka zaprosiły mnie na herbatę i ciasteczka. Przyjaciółka wróciła właśnie z wycieczki krajoznawczej USA (chyba Work and travel) i w sumie miała co poopowiadać. Zajechałem do domu tej przyjaciółki. Pogadaliśmy 5 minut i nagle przyjaciółka wyciąga nowego laptopa. Powiedziała, że kupiła w USA, ale nie umie skonfigurować. To była wtedy moja pierwsza styczność z Windows 8. Wtedy jeszcze ciężko ogarniałem ten system. Ale jakoś wgrałem pakiet języka polskiego do Windows, zrobiłem żeby pulpit od razu się sam pojawiał, a później instalowałem jej ulubione programy. Nie miała w domu wifi, więc Internet udostępniałem ze swojego telefonu (wifi hotspot). Później zająłem się jej starym komputerem stacjonarnym. Zauważyłem, że on ma Internet na kablu LAN. Po kablu doszliśmy do jakiegoś routera na strychu. Zdjąłem go, skonfigurowałem, zrobiłem u nich wi-fi. Siedziałem już ok 1,5h i herbata już była dawno zimna. Siostra cioteczna zaczęła coś wspominać, że ona też ma laptopa i spytała czy bym zerknął. Uznałem, że mam dość. Pora się ewakuować. Skłamałem, że jestem umówiony i muszę już lecieć. Poszedłem w stronę wyjścia. Gdy zakładałem buty nagle z kuchni usłyszałem mamę przyjaciółki:
- Kolega już idzie? Jak to? Przecież miał mi ustawić jeszcze satelitę
Pomyślałem sobie
I uciekłem.
4. Stare laptopy z Windows Vista to zmora. Nienawidzę ich. Ciocia poprosiła mnie o pomoc z laptopem, bo bardzo ostatnio wolno działał. Mimo, że dobrze zarabia, kupiła kiedyś laptopa najtaniej jak się dało. Mówiłem, że może pora kupić nowy, a ona "Po co, przecież ten jest dobry, wymaga tylko czyszczenia". Komputer był tak powolny, że zrobienie kopii zapasowej wszystkiego, format, bujanie się z instalacją legalnego systemu, bez oryginalnej płyty (i partycji recovery), szukanie sterowników (bo zgubiła wszystkie CD) i skonfigurowanie wszystkiego zajęło mi łącznie ok 13 godzin, czyli 3 wieczory (bo robiłem to codziennie po pracy). Powiedziałem jej to. W zamian dostałem
Smutłem.
Wtedy powiedziałem sobie dość.
Nie oczekuję kasy. Wystarczyłoby, żeby ktoś mi poświęcił tyle samo czasu na pomocy mi w czymś, ile ja mu poświeciłem. Czyli 1h za 1h. Ale to nie działa. W praktyce znajomi zawsze oczekują wszystkiego za darmo, a ich wdzięczność mija po 2-3 dniach.
Także podsumowując: Lepiej już nic nie robić niż robić za darmo.
Uczcie się na moich błędach.
#gorzkiezale #feels
@Antyradek: Możn apowiedzieć, że też już prawie nie mam znajomych. Zazdroszczę ludziom, którzy nic nie umieją. Mają znajomych. Nikt nic od nich nie chce.
@losiul: Sprawdzałem, to działą u mnie na jakiś 1% ludzi.
@ceflon: Powiedziałem, że to co ja robiłem kompletnie nie ma związku i jej nie pomogę. Przecież to fałszywe oskarżenia i szukanie osła do roboty. Automatycznie "skreśliłem ją" z listy znajomych. Kategorycznie przestałem odwiedzać. Gdy były spotkania przy piwie ze znajomymi to siadałem jak najdalej od niej. Mówiłem tylko "cześć" i nie rozmawiałem dalej. Olewałem
@destruktiv_komando: Ja siebie szanuję. Dlatego tak szybko
@Shinoa: O mój Boże, jak ja dobrze to znam. Identyczne sytuacje miałem :D
@LukasRR @Supren: Teraz jak ktoś się mnie pyta to odpowiadam, że PRACOWNIKIEM BIUROWYM.
@RevulsioN: A miałeś takie sytuacje, że zrobiłeś za darmo, a tydzień później dzwonili, żebyś coś tam jeszcze poprawił?
Zazwyczaj w takich sytuacjach niektórzy myśleli, że jednorazowa usługa = dożywotnia i darmowa pomoc ;-)
Z innej beczki. Przez długie lata pracowałem jako wdrozeniowiec systemów informatycznych. Jeździło się do klientów i szkolilo, lub grzebalo się w programie firmy, w której pracowałem. Ile to razy nie pytano się mnie o to, bym
Przecież nie zakładałem, że mieszkałeś pod mostem i żywiłeś się energią kosmosu. Co w pracy to nie jest przedmiotem tej opowieści. Podtrzymuje swoje pytanie. Jakim cudem zajęło Ci tyle czasu dojście do tak oczywistych wniosków? Przecież czas po pracy to jest najbardziej cenny czas, gdyż jest go mało i tylko wtedy możemy zająć się tym na co mamy ochotę...
Poza tym wyprowadzić się, zmieniać telefon i co jeszcze - może
- Ej ANON zepsuł mi się komputer, co się stało?
- A co ja #!$%@? siedzę w tym komputerze żeby wiedzieć co się stało?
- To co z Ciebie za informatyk?
A mnie wtedy #!$%@? bierze. A najlepsze jest to że po wszystkim jak jak uda się naprawić, choć by zdalnie (teamViewer) to później jest dzięki i elo. (
Ale lepsi są ci co pytają przez telefon:
- Co zrobiłeś, że u mnie nie działa xxx yyy?
Ale to już nie znajomi, tylko pracownicy. Oczywiście jak idzie co do czego to okazuje się, że sami coś kliknęli. Po fakcie nie przepraszają za fałszywe oskarżenia
szpongiel: LOL, kolego widzę, że masz jakieś problemy. Mam wrażenie, że cierpisz na megalomanię i jednocześnie skaczesz ze skrajności w skrajność. Ja tobie nie pomogę.
PS
Nie pisze się "borze"
w sumie dużo tego nie było, znacznie mniej niż u ciebie i mniej uciążliwe i z czasem zrobiłem się znacznie mniej bezinteresowny, ale i tak zaczęło mnie to #!$%@?ć bo jak od pewnego momentu zamiast być wdzięcznym zaczęli mnie czasami (niby) w żartach obwiniać, że to ja rzekomo coś zepsułem bo im coś nie