Wpis z mikrobloga

19 kwietnia, zwany też Bicycle Day, to dość specyficzny jubileusz. W tym roku będzie to już 73 rocznica pierwszego tripa na LSD :)
Ponieważ wiem, że wiele osób to ciekawi, postanowiłem z tej okazji przybliżyć niech historię powstania tej substancji.

Zaczęło się w drugiej połowie lat 30-tych, gdy młody chemik Albert Hofmann, pracujący dla szwajcarskiej firmy farmaceutycznej Sandoz, syntetyzował nowe substancje oparte m.in. o alkaloidy sporyszu. Sporysz to przetrwalnik grzyba pasożytujący na zbożach, głównie na życie, ale też innych. Tutaj moje zdjęcie sporyszu znalezionego na polu: http://www.wykop.pl/wpis/13504941/te-fotke-zrobilem-w-sobote-jezdzac-na-rowerze-w-ok/

Dr Hofmann pracując samemu, gdyż w tamtych czasach zespoły tworzące leki nie były jeszcze tak popularne, syntetyzował różne substancje oparte o alkaloidy sporyszu. Między innymi kwas lizergowy, którego dwuetyloamid chemicznie przypominał znany analeptyk, czyli lek stymulujący krążenie i oddychanie. Tworzył różne odmiany dwuetyloamidu, m.in. w 1938 roku stworzył dwudziestą piątą wersję tej substancji, nazwanej roboczo LSD-25 (LSD od niemieckiej pisowni dwuetyloamid kwasu lizergowego). Testy wykazały silne działanie rozkurczowe na macicę, jednak słabsze od innych pochodnych sporyszu. Ponadto, co zostało odnotowane, zwierzęta laboratoryjne wykazywały niepokój podczas eksperymentu. Jednak nowa substancja nie wzbudziła zainteresowania farmakologów i badania nie były kontynuowane.

Hofmann wrócił do pracy nad sporyszem opracowując nowe substancje, dające bazę lekom, które ostatecznie trafiły na rynek i są dostępne do dziś.

Jednak ta nieciekawa na pierwszy rzut oka substancja jaką było LSD-25 nie dawała Hofmannowi spokoju. Pięć lat później, na wiosnę 1943 roku, chemik powrócił do syntezy tej substancji i wyprodukował nową dawkę LSD, aby przekazać ją do działu leków na dalsze testy. Podczas pracy nad oczyszczaniem produktu, dr Hofmann musiał przerwać pracę, ze względu na nietypowe zdarzenie. W raporcie jaki przedstawił swojemu przełożonemu opisał to tak:

W ostatni piątek, 16 kwietnia 1943 roku, wczesnym popołudniem, byłem zmuszony przerwać pracę w laboratorium i udać się do domu z powodu niezwykłego uczucia niepokoju i lekkich zawrotów głowy. W domu położyłem się do łóżka i zapadłem w całkiem przyjemny nastrój jakby odurzenia, charakteryzujący się szczególnym pobudzeniem wyobraźni. W stanie podobnym do snu, z oczami zamkniętymi, (blask dziennego światła sprawiał mi przykrość), chłonąłem zmysłami nieprzerwany strumień fantastycznych obrazów i niezwykłych kształtów z mocną, kalejdoskopiczną grą kolorów. Po mniej więcej dwóch godzinach doznanie to stopniowo zanikło.


Było to niezwykłe przeżycie, którego przyczyn dopatrywał się w substancji nad którą pracował. Jednakże alkaloidy sporyszu uznawane są za trujące, więc Hofmann był bardzo ostrożny w pracy z nimi. Co prawda mógł nieopatrznie dotknąć opuszkami palców oczyszczanego winianu LSD, ale żeby substancja zadziałała w tak widoczny sposób w ilości niedostrzegalnej gołym okiem, musiała być niezwykle silna.

Ciekawość była zbyt duża i w poniedziałek 19 kwietnia Albert Hofmann postanowił przetestować tę substancję na sobie, aby potwierdzić lub wykluczyć dziwne działanie na jego organizm 3 dni wcześniej.
Przygotował sobie najmniejszą, jaką mógł sobie wyobrazić jako aktywną, ilość winianu LSD, czyli 0,25mg, to jest 250 mikrogramów, i zażył rozpuszczone w 10 cm3 wody.


Po około 40 minutach młody chemik poczuł zawroty głowy i o godzinie 17:00 postanowił udać się do domu na rowerze (stąd nazwa tego dnia, to Bicycyle Day).
Poprosił swojego laboranta, który był poinformowany o jego autoeksperymencie, żeby eskortował go do domu. Również na rowerze, ponieważ z powodu wojny ruch samochodowy był bardzo ograniczony. Po drodze Albert zaczął odczuwać skutki działania nowej substancji. Choć wg laboranta jechali szybko, miał wrażenie, że nie poruszają się w ogóle, a cały obraz falował i stawał się groteskowy.
Gdy dotarli do domu dr Hofmann opadł na sofę i bo nie był już w stanie utrzymać się na nogach. Poprosił o podanie mu mleka (które ma właściwości odtruwające) i o wezwanie jego lekarza.
Wszystko w domu na co patrzył pływało, wiło się i przybierało niepokojące, obce formy. Sąsiadka, która przyniosła mleko zmieniła się w jego oczach w nieprzyjazną wiedźmę w kolorowej masce. Próby opanowania dotykającego go stanu były bezcelowe i nieskuteczne. Hofmann zaczął się obawiać, że zwariuje albo umrze. Jego ciało wydawało mu się obce i czasem miał wrażenie, że znajduje się poza swoim ciałem. Martwił się, że jeśli umrze, to jego żona i dzieci nigdy nie dowiedzą się jak bezmyślnego eksperymentu się podjął.
W międzyczasie przybył lekarz, który stwierdził, że puls, ciśnienie i oddech są w normie. Hofmann próbował go poinformować o swoim śmiertelnym stanie, ale tak naprawdę nie był w stanie wypowiedzieć sensownego zdania, więc lekarz zaprowadził go do łóżka i w nim położył.
Wówczas Albert zaczął nieco się uspokajać i wracać z przerażającego, niesamowitego świata, do bardziej znanej rzeczywistości. Myśli zaczęły nabierać sensu, i im bardziej Hofmann nabierał przekonania, że jednak nie umrze i nie zwariuje, tym więcej odczuwał szczęścia i wdzięczności. Zamknął oczy i zaczął podziwiać fantastyczne, kalejdoskopowe wzory wybuchające w wielobarwnych fontannach spiral, zmieniające się i tańczące przed nim bez ustanku. Doznania akustyczne, jak dźwięk klamki u drzwi, albo przejeżdżającego samochodu, zmieniały się w obrazy. Każdy dźwięk wytwarzał wielobarwne zmieniające się formy wizualne.

Trip Hofmanna stopniowo się skończył i późnym wieczorem, gdy było już po wszystkim wyczerpany zasnął. Rano obudził się odświeżony, ze świetnym samopoczuciem psychicznym i fizycznym, jak nowonarodzony. Choć działanie LSD ewidentnie minęło, to jego zmysły wciąż wibrowały najwyższą wrażliwością i wyjście do ogrodu skrzącego się w słońcu kroplami po nocnym deszczu było kolejnym niespotykanym przeżyciem.

Oto historia pierwszego tripu na LSD w dziejach. Hofmann był przekonany o ściśle medycznym zastosowaniu LSD i nie przewidział, że 20 lat później ta substancja przedostanie się na ulice i wywoła rewolucję kulturalną w całym zachodnim świecie.

A poniżej jeden z najbardziej znanych rysunków drukowanych na papierkach nasączonych LSD. Choć w Polsce zwany był przez wiele lat "babą na rowerze", to oczywiście nawiązuje do wyżej opisanej historii i Bicycle Day właśnie.

#bicycleday #lsd #ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #narkotykizawszespoko
kubako - 19 kwietnia, zwany też Bicycle Day, to dość specyficzny jubileusz. W tym rok...

źródło: comment_RT6p7QDarZioQJDtpAduS7wjHBTL24bT.jpg

Pobierz
  • 15
  • Odpowiedz
tldr. Hofmann eksperymentowal w laboratorium z nowymi zwiazkami, zarzucil nowy stuff zanim wyszedl;jeblo go na rowerku dopiero, okazalo sie ze to kwas w formie ktora znamy do dzis. Tak narodzilo sie "niesforne dziecko" - LSD
  • Odpowiedz
@WolfSky: Myślę, że warto spróbować, ale czy się powinno to bardziej złożona sprawa. Niektórzy nie powinni. Niektórzy nie chcą i nie są tym zainteresowani. Nie ma co ich zmuszać ;)
Jednak tak jak mówię, warto spróbować, doświadczyć czegoś zupełnie odmiennego od tego co jest znane większości ludzi na świecie.
  • Odpowiedz