Wpis z mikrobloga

@zoltybalonik: co w tym dziwnego? :) zaufanie to słowo klucz.
Ja nie mam problemu, gdy mąż spotyka się ze znajomymi. Choć oczywiście je znam jeszcze sprzed czasów naszego ślubu.
On tez nie ma problemu z tym, ze miałabym z kimś wyjść.

Ufamy sobie i tyle ;)
@zoltybalonik: Kogo ty się pytasz? Przegrywów którzy "nie puściliby nigdy!" tyle, że kobietę to na .jpg może widzieli? Jak ktoś jest w poważnym związku to nie ma problemów z partnerka mającą własnych znajomych.
A jak czułby się niepewnie to by pogadał zamiast pozować na macho i "nie pozwalam ci! jam twój pan i nie bedziesz mi rogów robić!"
@sw3ar: najpierw zaproponowalabym wspólne wyjście :p
Ale ja mężowi ufam. Czuje, ze jestem dla niego najwazniejsza w tym względzie, bo mi to okazuje swoim zachowaniem. Poza tym to człowiek niesamowicie uczciwy i brzydzacy się gierkami.
Zreszta..zadne z nas po prostu nie umie kłamać:p wiec obaw o zdradę bym nie miała.
A kwestia zazdrości lekkiej to już by siedziala w mojej głowie i poradzić z nia sobie musiałabym ja, a nie ograniczać
@agaja: Spytałem bo właśnie tutaj nie wiem jakbym się zachował. Wiadomo, że wyjścia z jakimś kolegą, którego już zna to ok, ale w życiu co jakiś czas się kogoś poznaje. Jakby moja dziewczyna poznała kogoś i on zaprosiłby ją na kawę/piwo to wiadomo, że nie dlatego, że chce być jej kolegą. Nie wiem jakbym się zachował wtedy.
@sw3ar: Ale widzisz-tutaj duży czynnik odgrywa juz zaufanie i pewnosc co do partnera.
Gdyby mnie ktos tak zapraszal to na pewno w rozmowie bym wspomniala, że mam męża. Wiadomo nie na zasadzie "proszę mnie nie podrywać" :p bo głupio tak mówić jak się nie ma pewności. A chłop może kobiete, a ona jego polubić zwyczajnie na plaszczyznie międzyludzkiej, jako interesującego człowieka. Choć też na pewno najpierw bym powiedziała o zaproszeniu mężowi.