Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
#rozowepaski #niebieskiepaski #zwiazki
Dwa lata, Mirkuny, dwa lata jak krew w piach. Wspólnie mieszkamy prawie od początku.
Mój #niebieskipasek lvl 27 coraz bardziej #!$%@?, coraz mniej czasu ma dla mnie a coraz więcej dla kumpli, do tego coraz częściej jest alkohol. Nie zabraniałam niczego, spotykał się z kumplami, prosiłam tylko, żeby wracał o normalnej godzinie i nie pił ponad miarę. Zdarzał się haszysz, ale to wykorzeniłam, wczoraj przyszedł za to tak #!$%@? do domu, że nie dało się z nim porozumieć. Rano zrobiłam mu awanturę, jedyne co miał do powiedzenia to "to już napić się nie mogę?", niestety, takie #!$%@? do utraty świadomości są coraz częstsze. Mówię tak prostym językiem, nie ma efektów, on przeprasza a robi nadal to samo.
Wiecznie czekam, aż się odezwie, aż przyjdzie, czy przyjdzie. Siedzę całymi dniami sama, moje kolezanki jeżdżą z chłopakami to tu to tam, ja siedzę i czekam na niego, i coraz częściej zasypiam zanim wróci, coraz mniej i coraz mniej go widzę.
Boję się o niego, wiem, ze chodzi o problemy w pracy, widzę, że ma jakieś stany depresyjne, nie wiem jak mu pomóc, skoro nawet nie chce ze mną o tym pogadać. Po porannej awanturze poszedł do pracy, powinien skończyć o 22:00, jeszcze go nie ma, nie wiem czy wróci.
To tak strasznie boli, tak strasznie się boję, że to już koniec, już nie dam rady dłużej o to walczyć. Nie chcę mu się narzucać, nigdy nie byłam typem zaborczej kobiety, ale chcę być dla niego ważna, chcę żeby się ze mną liczył... Nie wiem gdzie jest ten miły i wesoły chłopak, w którym zakochałam się dwa lata temu?

Zmienił się w kompletnie obcego człowieka, którego już nie poznaję.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://p4nic.usermd.net )
Po co to?
Dzięki temu narzędziu możesz dodać wpis pozostając anonimowym.
  • 45
  • Odpowiedz
@wczoraj: no zwiazek na pewno jest toksyczny, a przynajmniej takim sie staje. A czy masochistka.. jak dla mnie po prostu jeszcze liczy na szanse uratowania relacji.
Co z kolei tez o niej dobrze swiadczy, bo jaki to zwiazek, gdy przy pierwszych problemach sie temat olewa?
Pytanie, czy uda sie to zrobic.
  • Odpowiedz
jak dla mnie po prostu jeszcze liczy na szanse uratowania relacji.

@agaja: to już wróżysz z kart, możemy się odnieść tylko do opisu, podtrzymuje nadal, że mówi on o siedzeniu całymi dniami samej i czekaniu na chłopaka.
Ratowanie związku kiedy chce tego tylko jedna osoba?
  • Odpowiedz
563218: Moi rodzice są w takim związku od 25 lat. Mój ojciec nie jest alkoholikiem ale po prostu zbyt towarzyskim i otwartym gościem, który nie szanuje matki, bo jest zbyt niedojrzały do związku z kimkolwiek. Jako dziecko bardzo wiele się napatrzylam na podobne sytuacje, jak piszesz i bardzo mi to zryło psychikę. Ja byłam chora na depresję, powielałam te zachowania w swoich związkach, byłam na maksa uwiklana psychicznie w ich życie.
  • Odpowiedz
to już wróżysz z kart,


@wczoraj:
"To tak strasznie boli, tak strasznie się boję, że to już koniec, już nie dam rady dłużej o to walczyć. Nie chcę mu się narzucać, nigdy nie byłam typem zaborczej kobiety, ale chcę być dla niego ważna, chcę żeby się ze mną liczy"
Jak dla mnie to wygląda na to, że dziewczyna chce ratowac związek (słowo "walczyc" chocby to podpowiada).

Ratowanie związku kiedy chce tego
  • Odpowiedz
Ja miałem tak samo. Olewałem dziewczynę i balowałem póki się nie spakowała i wyprowadziła. Dopiero to mi otworzyło oczy i wziąłem się za siebie.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Ciężko osiągnąć lepszy efekt, cały czas robiąc to samo. Masz dwie opcje: Albo go zostawić, albo nie robić mu awantur. Teraz ma problemy w pracy, a dodatkowo Ty robisz mu awantury i nie czuje się dobrze w domu. Jeśli chcesz o niego zawalczyć to bądź ponad to, stwórz mu dobre warunki w domu, żeby czuł się w nim lepiej niż w barze. Jeśli będziesz tylko robiła mu wyrzuty, nie będzie
  • Odpowiedz
Jeśli chcesz o niego zawalczyć to bądź ponad to, stwórz mu dobre warunki w domu, żeby czuł się w nim lepiej niż w barze. Jeśli będziesz tylko robiła mu wyrzuty, nie będzie chciał z Tobą gadać. Ale to tylko jeśli bardzo Ci na nim zależy i wiesz że nie chcesz nikogo innego, bo to kosztuje dużo psychicznego wysiłku, cierpliwości i dumy.


brawo, ktoś już wyżej wspomniał o współuzależnieniu. Twoja propozycja to doskonały
  • Odpowiedz
Anon: Kochana, miałam sama taki przypadek - chlał i ćpał... ja ratowalam ,czekałam, chuchałam i dmuchałam - były rozmowy, obiecywanie poprawy i tak przez ponad rok czasu się męczyłam z nadzieja na poprawę (razem byliśmy 4 lata). W końcu go zostawiłam - co było najlepszą decyzją w moim życiu. Po 5 latach od rozstania - wiem ,że nadal ćpie...ale ja już mam inne, normalniejsze, zwykłe,dobre życie !

To jest anonimowy komentarz
  • Odpowiedz
@Twinkle: Tzn. powiem szczerze, że z nudów i szukania nowych atrakcji. Ona siedziała w domu więc uważałem ją za swoją, zdobytą. To ja biegałem po mieście z kumplami hulając i szukając nowych atrakcji. W szukaniu atrakcji jestem całkiem niezły. Znudzony bo dziewczyna kiepsko zarabiała, ani się dorzucić do mieszkania i je urządzać, ani kupić wspólnie biletów do Wietnamu. Nuda, codzienność, stagnacja. On już nie chce wracać do domu i do ciebie.
  • Odpowiedz
Anonimowa Mirabelka: Miałam ti samo. Myśl racjonalnie i o sobie. Mój były powiedział mi, że ja powinnam go od razu kopnąć w dupę a nie to znosić. Na początku były rozmowy, później awantury a na koniec już nie reagowałam. Powinnam była od razu odejść. Dla własnego zdrowia zrób to. Skoro koledzy i alkohol są wazniejsi od ciebie to wierz mi, że odetchniesz. Pierwsza noc po rozstaniu była najspokojniejsza od dłuższego czasu.
  • Odpowiedz
coraz mniej czasu ma dla mnie a coraz więcej dla kumpli, do tego coraz częściej jest alkohol. Nie zabraniałam niczego, spotykał się z kumplami, prosiłam tylko, żeby wracał o normalnej godzinie i nie pił ponad miarę. Zdarzał się haszysz, ale to wykorzeniłam, wczoraj przyszedł za to tak #!$%@? do domu, że nie dało się z nim porozumieć. Rano zrobiłam mu awanturę, jedyne co miał do powiedzenia to "to już napić się nie
  • Odpowiedz
@Twinkle: A przepraszam. Nie kumam "Anonimowych Wyznań" na serwisie w którym możesz być anonimowym więc myślałem, że to ty.

Jak to jest? "Trofeum" to chyba złe słowo. To działa tak, że jak już wybiegałeś, zdobyłeś i masz w jaskini to już możesz przestać się starać. Widzę głupotę tego zjawiska ale to najczęstsza przyczyna śmierci związków.
  • Odpowiedz
OP: Dziękuję wszystkim za komentarze, naprawdę.
Tak w ramach dodatkowego wyjasnienia mojej sytuacji.
Ja wiem, że może się wydawać, że jestem kobietą bluszczem i księżniczką. Nie napisałam tak oczywistych rzeczy - nie czekam az mnie chłopak zabierze z domu, mam pracę którą lubię, mam znajomych, koleżanki. Ale boli mnie, że moi znajomi już przestali pytać czy mój niebieski przyjdzie do nich ze mną, czy weźmie udział w jakimś wspólnym grillu czy
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: To jeszcze ja coś dorzucę:
Rozmowa. Ale nie kłótnie, nie argumenty ad personam, nie obwinianie. Spokojne wytłumaczenie CO i DLACZEGO Tobie w tym nie pasuje, nie mów o tym co on robi źle, tylko czego Ci brakuje. Zamiast rozwiązywać problem za niego (przestań pić), powiedz mu czego oczekujesz (bliskość), on z problemem sam już sobie poradzi, to dorosły facet. A jeśli jest coś, czego dorośli faceci nie lubią, to nadopiekuńczość
  • Odpowiedz