Wpis z mikrobloga

@Laserade: Czy płeć pod względem biologicznym naszych kobiet różniła się od płci pod względem biologicznym innych kobiet?

Ale przykład jest chyba zły, bo to o czym mówisz to tylko drobna różnica językowa nie mająca żadnych następstw.


To nie jest drobna różnica językowa. W ogóle w krajach anglosaskich z powodu braku wyróżnień płci w języku panuje większy egalitaryzm. W Polsce nawet dzisiaj postrzeganie płci jest tak różne, że wprowadzenie żeńskiej wersji w
@grejfrut: To kwestia składni językowej. Zauważ, że faceci w ramach poważania nazywają kobietę "minister" jak równego sobie (tak jak na zachodzie), to durne feministki i inne takie dziwolągi wymyślają jakieś konstrukcje typu "ministra".

Na zachodzie dokładnie to samo - ten sam krąg stara się wprowadzać takie samo rozróżnienie językowe jak minister - ministress (co też wychodzi komicznie 'mini-stress')
@juby0001: Ale przecież napisała w 100% prawdę. Nauka jak najbardziej rozpoznaje sytuacje, w której ktoś mentalnie ma inną płeć niż fizycznie. Więc jeśli psychicznie dana osoba jest kobietą/mężczyzną, to chyba to jest najważniejsze w określeniu jej płci, a nie fizyczne narządy?

Ludzie mogą się urodzić bez serca, płuc, kończyn, niepełnosprawni umysłowo itp - natura wiele rzeczy potrafi #!$%@?ć. Ale nie dopuszczacie do siebie myśli, że może też #!$%@?ć sprawę płci.
@Laserade: W angielskim część nazw zawodów i stanowisk jest 'znacząco' bezrodzajowa. Dzięki temu, że nie istnieje forma czasownika przyporządkowana do rodzaju rzeczownika - 'minister said'. W polskim, jeśli nie używasz nazwy własnej, to tworzysz dysonans - rodzaj męski, a czasownik w odmianie żeńskiej. Dodatkowo żeńskie końcówki są też używane przy zwyczajowych zdrobnieniach słów, więc stworzenie żeńskiej wersji stanowiska jest negatywnie odbierane i trudniejsze. Nie da się stworzyć neutralnie nacechowanej congresswoman, czy
@grejfrut:

Jak sam wydaje mi się widzisz to już po prostu kwestia budowy języka, gdzie u nas od zawsze określniki płci występują i żeby się tego pozbyć trzebaby całkiem przebudować gramatykę.

U nich sposób taki, a nie inny też wynika z gramatyki, a nie roli płci.

A to, że niektóre np. zawody jak nauczycielka są w obu formach, a innych nie ma w (na oko) 90% przypadków bierze się z tego,
90% przypadków bierze się z tego, że zawody takie były wykonywane częściej przez daną płeć


@Laserade: W tym co napisałeś powyżej widać, że rozumiesz to, że rzeczywistość wpływa na to jak kształtuje się język.

po prostu kwestia budowy języka, gdzie u nas od zawsze określniki płci występują


A tutaj (i w kilku poprzednich wypowiedziach) twierdzisz, że język to tylko język i nie można tego wiązać z rolą płci.

To może się
@kpt_kajman:

Tylko pytanie - i tego raczej nie idzie ustalić, czy stało się to z powodu roli kobiet, czy z powodu już zastanej formy gramatycznej, gdzie język trzebaby całkowicie przebudować.

Obstawiam, że to drugie, bo reguła roznosi się wg klasyfikacji językowej, a nie geograficznej i kulturowej.

Rodzina języków germańskich ma takie, a nie inne formy jako spadek swojej gramatyki i rodzina języków słowiańskich też ma takie, a nie inne formy. Przypominam,
@Laserade: Wydaje mi się, że chcesz sam siebie uspokoić. Meritum jest , że nasza kultura wymyśliła w języku męskoosobowe i niemęskoosobowe czy zdrobnienia żeńskie. To nie jest jakiś wyjątek znikąd, tylko klasyczny wpływ kultury na język. Gdyby kultura na wpływała na język, jedyne co przeszkadzałoby w słowie 'ministra' to to, że jest dziwna, bo rzadko używana z powodu małej liczby kobiet ministrów.
@Krawwo: no nie określa chłopcze, bo jak sobie postawisz np. takiego Zacka Randolpha koło wymuskanego modela fitness, to okaże się, że ten pierwszy ma lepszą kondycję i więcej siły.
To nie jest jakiś wyjątek znikąd, tylko klasyczny wpływ kultury na język


Wpływ wyimaginowany. Tego co masz zastane nie możesz tak po porostu zmenić, poza eksperymentami z nowomową. Ale całą gramatykę naraz, zwłaszcza w tamtych czasach ?

Masz świadomość, że żeby zrobić to co postulujesz i kultura miałaby mieć taki gigantyczny wpływ, to język by pisano od zera, co jest niemal niewykonalne w tamtych czasach.


jedyne co przeszkadzałoby w słowie 'ministra' to