Zwlekałem z dzisiejszym wyjazdem chyba z 1,5h, zmęczony 8-godzinnym siedzeniem w necie w robocie. O 19 w końcu się ogarnąłem i ruszyłem po raz kolejny na podbój ścieżki nadmorskiej, bo na ambitniejsze trasy nie miałem dzisiaj weny.
Efekty reżimu treningowego, którego przestrzegam od 1,5 tyg., dają rezultaty przekraczające moje naśmielsze oczekiwania.
Tym razem wyprzedziła mnie nie rolkarka, ale dziewczyna na rowerze górskim, z kołami kilka cali mniejszymi, jadąca w dżinsach i skórzanej kurtce. Oczywiście tłumaczę to sobie moją chwilowo słabszą dyspozycją (bo przecież nie kondycją 50-latka z brzuchem piwnym). W momencie gdy byłem wyprzedzany burknąłem jeszcze do siebie "no #!$%@? nie wierzę". Jako że miałem słuchawki w uszach, dla mnie było to rzeczywiście ciche burknięcie. Dla innych osób w promieniu 10m chyba nie bardzo, bo wszyscy się w moją stronę odwrócili.
Tak czy inaczej powracam w weekend, może w końcu z jakąś trasą, którą się można pochwalić.
#rowerowyrownik
Zwlekałem z dzisiejszym wyjazdem chyba z 1,5h, zmęczony 8-godzinnym siedzeniem w necie w robocie. O 19 w końcu się ogarnąłem i ruszyłem po raz kolejny na podbój ścieżki nadmorskiej, bo na ambitniejsze trasy nie miałem dzisiaj weny.
Efekty reżimu treningowego, którego przestrzegam od 1,5 tyg., dają rezultaty przekraczające moje naśmielsze oczekiwania.
Tym razem wyprzedziła mnie nie rolkarka, ale dziewczyna na rowerze górskim, z kołami kilka cali mniejszymi, jadąca w dżinsach i skórzanej kurtce. Oczywiście tłumaczę to sobie moją chwilowo słabszą dyspozycją (bo przecież nie kondycją 50-latka z brzuchem piwnym). W momencie gdy byłem wyprzedzany burknąłem jeszcze do siebie "no #!$%@? nie wierzę". Jako że miałem słuchawki w uszach, dla mnie było to rzeczywiście ciche burknięcie. Dla innych osób w promieniu 10m chyba nie bardzo, bo wszyscy się w moją stronę odwrócili.
Tak czy inaczej powracam w weekend, może w końcu z jakąś trasą, którą się można pochwalić.