Wpis z mikrobloga

#wroclaw

Podsumowanie ostatniego spotkania w sprawie Planu Transportowego nie napawa optymizmem...

Wczorajsze konsultacje w sprawie Planu Transportowego były doświadczeniem smutnym i kuriozalnym.

Kuriozalnym - bo autor planu, z Wieliczki, po prostu nie był w stanie odpowiedzieć na całkiem liczne

pytania ("poddaję się", "nie wiem", "nie chciałbym wchodzić w szczegóły", "nie znam uwarunkowań

lokalnych", "to pomyłka, poprawimy to"). Nie tylko ja miałem wrażenie, że dużych fragmentów Planu

nikt nie przeczytał i nie skontrolował (oprócz nas, pytających). Przy innych pytaniach uwidaczniała

się nieznajomość topografii i uwarunkowań Wrocławia.


Smutkiem napawał mnie fakt, że w niemal żadnym punkcie autora planu nawet nie próbowali

merytorycznie bronić ani wspierać obecni na sali dyrektorzy Urzędu Miejskiego. Co więcej, dyrektor

departamentu odpowiedzialnego za Plan stwierdził, że urzędnicy nie ingerowali w prace autora, bo nie

chcieli dokumentu "skazić" (sic! dosłownie!). Niepojęte, że Zamawiający nie interesował się i nie

wpływał na kształt transportowej "konstytucji", którą będzie zobowiązany stosować. A może nawet nie

przeczytał?


Sam dokument natomiast... Im dłużej i dokładniej go w grupie analizowaliśmy, tym bardziej opadały

nam ręce. Jest on niechlujny i niespójny, nie ma w nim żadnej całościowej wizji komunikacji

zbiorowej. Nie istnieją w nim liczne nowe osiedla "w kukurydzy", zatem zupełnie nie wiadomo, jak

próbować ich mieszkańców dowozić. Zupełnie też pominięto problem 200 tys. aut wjeżdżających

codziennie do Wrocławia - nic o tym, w jaki sposób kierowcy mogliby się dostać sprawnie komunikacją

zbiorową do centrum spod rogatek. A same parkingi P+R mają powstawać przy obwodnicy śródmiejskiej -

albo przy trasie tramwaju 0 (zależy, na którą stronę się spojrzy, sprzeczność niewyjaśniona w

tekście). Dodam, że o kolei miejskiej jest... jedno zdanie.


W Planie zawarto natomiast różne "wodotryski" - znane i nieznane. Ponownie mamy rozważania o metrze,

tramwaju dwusystemowym i metrobusie. Jednym z "hitów" jest dla mnie uznanie za "jedne z

najważniejszych kwestii" oraz "pryncypia nowej polityki transportowej"... gondoli wodnych i

napowietrznych (!!!). Nie, nie przesłyszeliście się. Pytałem o to autora, lecz bezskutecznie

("poddaję się, nie wiem").


Najistotniejszą wadą Planu Transportowego są jednak rażące błędy w danych, również matematyczne! Za

rok bazowy przyjmuje się 2013 (czemu nie 2015?), korzysta się też z badań podziału ruchu z 2006 r.

(archiwum, nie było wtedy np. AOW i S8 oraz tramwaju "plus"). Do roku 2022 na większości głównych

tras tramwajowych potoki w szczycie mają wzrosnąć 4-5 razy! Choć nie wszędzie, bo uznano, że np. z

Biskupina do pl. Grunwaldzkiego tramwaje w ogóle nie kursują... Na Kazimierza Wielkiego autobusy

mają przewieźć 3x więcej ludzi niż teraz, tj. 4500 osób/godzinę. To oznacza 42 (!) pełne krótkie

autobusy. Teraz jeździ tam tylko K... 4x na godzinę. Prędkość aut na Borowskiej w 2022 roku wyniesie

7 km/h, autobusów (po tej samej jezdni)... 3x więcej. A na Bardzkiej w godzinie tramwaje przewożą

jakoby 230 osób (czyli 1 pełny skład, a jeździ ich tam 12). Itd, itp... Niestety, to są po prostu

brednie.


Z całą stanowczością trzeba stwierdzić, że Plan Transportowy w obecnej wersji nie nadaje się do

żadnej merytorycznej analizy. Niestety, wczorajsze spotkanie potwierdziło, że to szmelc, który

nadaje się wyłącznie do kosza i powinien być wycofany z konsultacji. Kompromituje on nasze miasto i

jest zagrożeniem dla transportu, zarówno zbiorowego jak i indywidualnego.


PS Plan Transportowy znajdziecie pod poniższym linkiem, a całe spotkanie konsultacyjne - tutaj:

www.youtube.com/watch?v=catNKcfUTAg . Kolejne - w poniedziałek, 21.III, o 17:00, w Barze Barbara

(Świdnicka/Kazimierza).


https://www.facebook.com/wojciech.kurzyjamski/posts/1718753995006429
  • 6