Aktywne Wpisy
wfyokyga +5
Jak wam się nudzi, to podajcie jakiś tytuł książki. Może se którąś wybiorę i przeczytam, każda propozycje nagrodzę plusem.
MagicAlonso +12
Ja #!$%@? zbliżam się do trzydziestki. Ostatnią znajomą duszę poznałem 3 lata temu. Jak się poznaje kogoś w tym wieku? xD
#pytaniedoeksperta #kiciochpyta #pytanie #wykop30plus
#pytaniedoeksperta #kiciochpyta #pytanie #wykop30plus
Żaden ze mnie wielki trekker, a raczej jestem taki troche n00b.
Przed Torres na koncie miałam kilka weekendowych wypadów w czeskie góry, morskie oko ( ͡° ͜ʖ ͡°) no i śnieżkę, ale uwielbiam piękne, surowe krajobrazy i to zmotywowało mnie do wyruszenia w drogę.
Na początek wspomnę o przygotowaniach. Zanim wyruszyłam do Chile o Parku Narodowym Torres del Paine wiedziałam już prawie wszystko, więc niektóre zakupy na podróż popełniłam jeszcze w Polsce.
Ze względu na problemy z żołądkiem, moja dieta nie mogła opierać się tylko i wyłącznie na gorących kubkach i vifonach, więc zdecydowałam się poeksperymentować z żywnością liofilizowaną: kupiłam 4 posiłki niemieckiej firmy Travellunch. Powiem Wam, Mireczki - to był strzał w dziesiątkę! ( ͡° ͜ʖ ͡°) Już nie wspomnę o tych zazdrosnych twarzach patrzących na moje posiłki znad swoich chińskich zupek, ale ten smak (。◕‿‿◕。)
Oczywiście nie smakowało tak jak w domu, ale będąc tak daleko od wszelkiej cywilizacji i mając jako alternatywę posiłki w kosmicznych cenach, Travellunch to najlepsza rzecz jaka mogła się przydarzyć.
Z Polski zabrałam jeszcze masło orzechowe, kilka kaszek na start z Biedronki, gorących kubków i kisieli. Na miejscu kupiłam jeszcze po czekoladzie i paczce orzeszków ziemnych na każdy dzień, kilka jabłek (tak, tak są pełne wody, dużo ważą i zabierają dużo miejsca, ale z perspektywy czasu stwierdzam, że taki kęs soczystego jabłka po całym dniu chodzenia to jest jednak fantastisz), chleb, dżemor i dwa opakowania szynki wędzonej.
Organizacyjnie wyglądało to tak, że wszelkie rezerwacje na campingi zrobiłam online w Polsce, jednak na miejscu okazało się to niepotrzebne. Można było po prostu z drogi wejść do campu, zapłacić i się rozkładać z namiotem.
Oczywiście są też inne opcje spania. Można spać na łóżku w "dormitorium", można mieć swój pokój, ba! nawet można w hotelu nocować, ale każda z tych opcji kosztuje tak cholernie dużo, że nawet nie brałam ich pod uwagę.
Wracając do spania na campingu, to teoretycznie w niektórych z nich można wypożyczyć namiot, maty i śpiwory, ale w praktyce to na drzwiach do campingowej "recepcji" wisiała kartka, że każdego z powyższych już brak. Ze względu na stan kartki mogę stwierdzić, że wisiała tam już długo wcześniej.
Jednak ja maty i śpiwory przywiozłam z domu, a namiot wypożyczyłam w mieście (btw, cena dwa razy niższa niż ta proponowana przez park), no ale oczywiście musiałam to wszystko później nosić :<
Post się bardzo wydłużył, ale mam nadzieję, że komuś się przydadzą przedstawione info.
Opiszę jeszcze dzień pierwszy wyprawy. Przyjechałam dzień wcześniej (dzień 0 :) ) wieczorem, ze względu na to, że chciałam zacząć mój Patagonian dream przygodę następnego dnia z samego rana. Po pożywnym śniadaniu wyruszyłam w podróż. Mapa, którą dostałam przy wejściu do parku pokazywałam, że przede mną 11 km (w jedną stronę) i 3,5h drogi. To był jedyny dzień, kiedy było mi naprawdę zimno, spowodowane było to faktem, że wiało. Wtedy po raz drugi w życiu zrozumiałam co to znaczy, że panują wietrzne warunki (pierwszy raz miał miejsce po wylądowaniu w Punta Arenas, Chile - w którym zaczęła się moja Patagońska przygoda) - wiało tak, że nie mogłam ustać w miejscu ani tym bardziej iść pod wiatr. Po około godzinie marszu w takiej pogodzie, okazało się, że jednak mogę ( ͡° ͜ʖ ͡°). Często zatrzymywałam się, aby porobić zdjęcia czy zjeść czekoladę, a i tak osiągnęłam czas 3:45 minut, więc byłam z siebie bardzo zadowolona! no i zobaczyłam lodowca! Mireczki, nie zdawałam sobie sprawy, że lód może być taki zjawiskowy. Oprócz lodowca były jeszcze fiordy. No powiem Wam, że fiordy to mi z ręki jadły. Po tym przeżyciu droga powrotna do obozu minęła w okamgnieniu! Popełniłam prysznic (w campie, w którym nocowałam wtedy woda była gorąca! przynajmniej do 22, bo później już zakręcali ( ͡° ʖ̯ ͡°)) i po odhaczeniu fiordów z listy rzeczy, które chciałabym zobaczyć, weszłam do śpiwora i po prostu padłam ze zmęczenia..
#podroze #podrozujzwykopem #earthporn
Jaki kolejny cel podróży po Chile?
Komentarz usunięty przez autora
Komentarz usunięty przez autora
Komentarz usunięty przez autora
Wołaj mnie przy okazji kolejnego wpisu :)
więc jakiś taki mały jest ten Twój raj :)
Komentarz usunięty przez autora
P.S. Bezpiecznego, ale pełnego wrażeń i wielu wspaniałych chwil pobytu. :))
Już wróciłam z Chile, polecam! ( ͡° ͜ʖ ͡°)