Wpis z mikrobloga

★★★★★★★
Abyss: The Wraiths of Eden - dobre 4 godziny przyzwoitej, relaksującej, łatwej #gry #przygodowki typu #pointandclick.

Nie miałem w tym tygodniu siły na nic bardziej wymagającego, więc po kapitanie Remingtonie wziąłem się za "Otchłań". Zjawiskowa grafika, jak to u #artifexmundi, robi genialny klimat, a fabuła, estetyka i wrażenia z gry nawiązują mocno do Verne'a i #lovecraft przyprawionych jeszcze dystopią. Silnych emocji bym tu nie szukał (zagrożenie ciut zbyt dosłowne i za szybko ujawnione a żeńska protagonistka mało przekonująca), ale wrażenia pozostają jednak bardzo pozytywne.

W zestawie, których ostatnio sporo, gra nie powinna kosztować więcej niż karty #steam, które zawiera. Polecam.
kurp - ★★★★★★★☆☆☆
Abyss: The Wraiths of Eden - dobre 4 godziny przyzwoitej, relaksuj...

źródło: comment_DcuL7lxFTlP2sqQrUjLirKYRBTQqZXVU.jpg

Pobierz
  • 21
  • Odpowiedz
@rzeznikmocy: Ej, możesz mieć rację, tak patrzę ( ͡° ʖ̯ ͡°) Ale w takim razie - gdzie przebiega granica? W końcu jakieś 80% przedmiotów znajduje się tu jednak normalną, przygodówkową metodą, jest fabuła, są człowieki, interakcje przedmiotów ze światem i między sobą również. Od którego momentu zaczyna się właściwie HO? Znasz jakiś przykład HO w stanie czystym?
  • Odpowiedz
@kurp: To co pokazałeś to jest klasyczny hiddenobject, z przygodówki posiada tylko jej najprostsze elementy (np: użyj młotka na gwoździu). Przygodówki P&C mają zdecydowanie bardziej kompleksową fabułę, kwestie dialogowe, ogólnie wymagają dużo więcej myślenia i zdobywania przedmiotów w bardziej złożony sposób niż poprzez eliminację znalezionych w skrzyni skarbów z listy. Zazwyczaj (choć nie we wszystkich przypadkach) prowadzi się w nich również postać widoczną na ekranie. Hiddenobjecty są fajne, sam czasami
  • Odpowiedz
@rzeznikmocy: Dzięki za wyjaśnienia :) Ciągle jednak te kryteria pozostają dość miękkie.

Po pierwsze - nie wszystkie interakcje są równie oczywiste jak użycie młotka na gwoździu (no i z drugiej strony trudno przypuszczać, że odjechany, abstrakcyjny sposób wykorzystania przedmiotów rodem z np. Monkey Island stanowi wyznacznik bycia przygodówką; raczej widziałbym to jako wyznacznik poczucia humoru, poziomu trudności etc.).

Po drugie - dialogi w większości przygodówek prowadzi się do wyczerpania wszystkich kwestii dialogowych, więc ich roli bym nie przeceniał
  • Odpowiedz
@rzeznikmocy: Nie grałem wcześniej w tego typu gry, ostatnio kupiłem ze dwa bundle Artifex Mundi i jestem mile zaskoczony.

To, co wydało mi się tutaj najbardziej charakterystyczne, to natężenie puzzli wszelkiego rodzaju - poskładaj, uporządkuj elementy, ustaw we właściwej kolejności, wstaw we właściwe miejsce, obróć odpowiednio, zbierz i wymieszaj składniki etc. Po prawdzie to właśnie puzzle wydawały mi się najbardziej charakterystyczną cechą tych gier. Stąd też moje zdziwienie, że akurat
  • Odpowiedz
@kurp: Jak grałeś w Monkey Island (klasyczny point&click na systemie SCUMM) to już powinieneś znać różnicę bo jest wyczywalna. Sam ją dobrze opisałeś w HO więcej puzzli, układanek, przełączniczków itd. Element hiddenobcject jest od zawsze, pierwsze hiddenobjecty, takie jak Mystery Case Files, nie miały tych elementów przygodowych, zyskały je dopiero z czasem ale to nie czyni ich w moim mniemaniu przygodówkami, ot zabieg urozmaicający puzzle. Historie w tych grach zazwyczaj
  • Odpowiedz
Hm, chyba przegapiłem parę lat ewolucji gatunku ;) Ponownie dzięki za wyjaśnienia.
Nawiasem, poświęciłbyś jeszcze chwilę, żeby rzucić z głowy parę tytułów, które zrobiły na Tobie wrażenie w ostatnim czasie? Z pełnoprawnych przygodówek tym razem.
  • Odpowiedz
@kurp: Właśnie jeśli chodzi o przygodowki to ten gatunek trochę umarł, te najlepsze w które grałem są już dość stare. Z ostatnich to polecam przygodowki od WadjetEye jak seria Blackwell, The Resistance, Primordia albo IMHO genialne Gemini Rue. Nie są one może tak długie i trudne jak kiedys ale dostarczają dużo satysfakcji. Z lepszych graficznie to koniecznie remake The Gabriel Knight, z resztą Monkeye też mają remake. Do ogrania mam
  • Odpowiedz
@kurp: @rzeznikmocy: Tak właśnie widywałem ostatnio regularnie Twoje opisy gier hiddenobject pod tagiem przygodówki i chciałem zwrócić uwagę, że to trochę co innego, ale bałem się gównoburzy ;) Ja mogę się zgodzić, że to po prostu swego rodzaju podgatunek przygodówek, dość uproszczony, skierowany przede wszystkim na rynek mobilny i tyle.

Trochę mnie po prostu smuci, że pod tagiem przygodówki połowa opisywanych gier to hidden objecty, a druga połowa
  • Odpowiedz
@Sad_Statue: Ostatni regularny kontakt z przygodówkami miałem naprawdę bardzo dawno temu. Pamiętam, jak zbulwersowało mnie wtedy przeniesienie Monkey Island w 3D (szkaradnego zresztą). Uznałem wtedy, że chyba kończy się epoka klasycznych przygodówek 2D point&click i zrobiło mi się naprawdę bardzo, bardzo smutno.

Tak się złożyło, że z gatunkiem odświeżyłem znajomość ostatnio właśnie za pośrednictwem HO - i, mówcie co chcecie, poczułem się jak w raju. W moim odczuciu to jednak
  • Odpowiedz
@rzeznikmocy: @Sad_Statue: No i dzięki za klarowanie tematu. Nawiasem - dylemat "dlaczego hiddenobject skoro głównie puzzle" rozwiązuje chyba określenie HOPA game (Hidden Object Puzzle Adventure), którego wcześniej nie znałem.
  • Odpowiedz
@kurp: a znasz taką firmę jak Alawar? Stworzyła ona mnóstwo gier typu HO i z tego co wiem, tworzy je nadal: Alawar. Totalbiscuit stworzył kiedyś materiał na ten temat i choć nie lubi on wyraźnie tego typu gier, to można zobaczyć, o co chodzi.
Lisaros - @kurp: a znasz taką firmę jak Alawar? Stworzyła ona mnóstwo gier typu HO i ...
  • Odpowiedz
@Lisaros: Teraz już tak :) Dotychczas wypadał pewnie na moim filtrze systemowym, bo mając alternatywy wybieram gry natywnie obsługujące Linuxa (a w HOPA łatwo o substytut, skoro wszystkie są trochę "na jedno kopyto"). Niemniej zainteresuję się i jak trafi się promo, pomyślę.

PS. O, widzę, że i poza Alawarem też jest trochę ciekawie wyglądających rzeczy - np. taki Pies Baskerville'ów ()
  • Odpowiedz
@Lisaros, a jak już tu zajrzałeś - podpowiesz, czy Legend of Grimrock warte jest poświęcania czasu? Bo że warte jest ceny, to już wiem - widziałem ostatnio klucze na g2a za ~1€ i jak spojrzałem na jakiś trailer, to uderzyło mnie podobieństwo do Eye of Beholder, którego mi polecałeś. Jak widziałem te kamyczki rzucane na przyciski ukryte w podłodze lochów, to poczułem się, jakby ktoś zrobił wersję remastered EyB,
  • Odpowiedz
@kurp: sam w tę grę nie grałem, ale na pewno zagram. Sporo o niej czytałem i ma dobre opinie. Jest właśnie mocno podobna do EoB, tylko w nowej szacie graficznej. Są łamigłówki, zwiedzanie lochów i walka, w dodatku nie trzeba się cofać do poprzednich lokacji, jak to zmienili w sequelu. Generalnie przyjemny, dość liniowy dungeon crawler :)
  • Odpowiedz
To ja kolegom serdecznie dziękuję w takim razie. Za zawrotne dwie polskie dychy uzupełniłem dziś swoją kolekcję o:
* Gemini Rue - na Twoją odpowiedzialność, @rzeznikmocy! ;)
* Legend of Grimrock - nie żebym miał coś do Eye of the Beholder, ale może uda się obejść drukowanie sobie mapek z netu, bo to archaiczne 3D wystawia mój zmysł orientacji na sporą próbę ;) nie wiem, czy też tak miałeś, @
kurp - To ja kolegom serdecznie dziękuję w takim razie. Za zawrotne dwie polskie dych...

źródło: comment_DPshLTN3TVM4EcUGLp3NT1mhpT5udt77.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz
@kurp: coś w tym jest, zresztą niedawno ukończyłem Underrail (nie ma tam mapy) i pomimo ładnej grafiki trzeba się było męczyć ;), a końcówka to mnie przeciągnęła wzdłuż, i wszerz ;) Mapa w samej grze i czytelna grafika to jednak bardzie komfortowa przygoda :)
  • Odpowiedz