Wpis z mikrobloga

No i znowu siedząc w szatni w robocie rozmyślam o tym, czemu tu jestem, skoro praca ta mnie psychicznie zabija. Przez niecały rok opanowałem wszystko, co do mnie należy, a jednocześnie zdążyłem tą robotę z całego serca znienawidzić. Chciałbym uciec, coś zmienić, odpocząć. Niestety brak i sił, i motywacji, i odwagi skutecznie jak dotąd blokuje mnie. Nie pamiętam już kiedy czułem psychiczny spokój, komfort. Kiedy byłem wypoczęty również. Nocami źle sypiam. Ogólnie nie dosypiam, brak mi na wszystko sił. Niby budzę się po 6 godzinach snu bez ochoty dalszego spania, a jednocześnie sił mi nadal brak.

Patrząc z perspektywy czasu ogólnie wiele rzeczy zapieprzyłem bez żadnego powodu. Z prawkiem wiszę od kilku miesięcy, bo nie podszedłem do egzaminu wewnętrznego - nie czułem i nie czuję się na siłach na to. Wiele moich zainteresowań jak historia chociażby leży po prostu i nie idzie w żadnym kierunku. Czuję się coraz bardziej pusty w środku i boli mnie to okropnie. Jedyne co mi ostatnimi czasy wyszło, to ograniczenie papierosów do jednego, góra dwóch.

Chcę jechać za granicę, ale tu również strach i wymówki biorą górę. Inna sprawa, że dziewczyna jest niechętna co do tego pomysłu. Boję się jednak, że jeśli stąd nie ucieknę, to ja tu się zwyczajnie wypalę wewnętrznie. Zresztą już znowu zacząłem uciekać w gry od rzeczywistości i choć to widzę, to nic z tym kompletnie nie robię. Może to co piszę, to jeszcze nie #depresja, ale głos krzyczącego o pomoc póki jeszcze jestem ku temu zdolny. Nie wiem, co dalej robić. Nie wiem jak zmotywować się do działania. Mam dość życia mając ledwie 21 lat. Nie chcę, by rutyna mnie zabiła i jak ćma do ognia, tak ja dążę do samozagłady.

Trochę się rozpisałem, lżej mi wcale nie jest. Nie wiem, co by tu więcej jeszcze napisać, więc po prostu na tym wpis zakończę.

#przemyslenia #problem #zalamanie #rutynadniacodziennego
  • 3