Wpis z mikrobloga

Witam ponownie. Dzisiaj przyszła pora na kolejną dawkę moich wakacji.
Jakby ktoś był zainteresowany pierwszym wpisem: http://www.wykop.pl/wpis/16573421/

Po kilku dniach odpoczynku udaliśmy się z powrotem do Caticlan (odlot na kolejną wyspę Palawan). Nocleg całkiem blisko lotniska, ale tutaj już nie było tak turystycznie jak na Boracay. Byliśmy chyba jedynymi białymi w okolicy.
Ceny były normalne, więc zdziwiliśmy się ile potrafiliśmy kupić za 600 peso.
Jak poczekałem chwilę przed wejściem do sklepu, żeby ludzi przepuścić, to mała dziewczynka jak mnie zobaczyła to złapała taką zwiechę, jakby ujrzała ducha. (ʘʘ)
W ten wieczór strasznie wiało, wypiliśmy kilka piw na dachu i poszliśmy do pokoju. Jednak wciąż było mało no i w miarę wcześnie na sen, więc zeszliśmy na dół, by kupić jakiś mocniejszy alkohol. Trafiło na jakiś tani rum EMPEROR? (nie pamiętam nazwy). Z colą był zdatny do wypicia. Co mi się podobało, że dostaliśmy stolik, krzesełka przy drodze i sobie piliśmy, a ludzie którzy przechodzili machali do nas. Na przeciwko nas z kolei też pili i podnosili z nami szklanki w górę ( )
Było całkiem przyjemnie mimo, że Caticlan to takie miasteczko ala slumsy.

Po wietrznej, dusznej i głośnej nocy (za oknem jakaś blacha cały czas o coś uderzała), mieliśmy lot do Manili (znowu ^.^) a chwilę później do Puerto Princessa.
Po spokojnym godzinnym locie (choć pod koniec za bardzo nas przechyliło), gdzie dowiedzieliśmy się od stewardessy, że nasza koleżanka jest podobna do filipińskiej aktorki (niestety zapomnieliśmy się spytać o kogo dokładnie chodzi). Swoją drogą nasza koleżanka miała chyba lepsze powodzenie wśród kobiet niż my () Ona jest dla nich takim ideałem- biała, ładna, szczupła i wysoka blondynka.

Po wylądowaniu i odebraniu bagażu idziemy na jakiś tricykl. Oczywiście sporo ich było przed samym lotniskiem, ale omijamy ich i odchodzimy kawałek dalej. Po chwili dorwali nas Szczena i Buźka (nasi stali kierowcy po Puerto Princessa). Buźka- młody chłopak, chyba w moim wieku lub młodszy, dostał taką ksywkę od nas, bo miał bliznę jakby od oparzenia na twarzy, Szczena z kolei miał szczękę trochę na boku i żuł ją jak tacy starsi panowie (oczywiście pseudonimy były wiadome tylko dla nas, nie mieliśmy zamiaru ich w żaden sposób obrazić).
Z początku chcieliśmy żeby tylko nas odwieźli do hotelu i niech spadają. Jednak byli zawzięci, czekali na nas pod hotelem ponad godzinę. Po czym zrobiliśmy z nimi trasę na cały dzień po mieście (za tylko 600 peso!- drugie tyle dostali od nas jako napiwek pierwszego dnia). Pokazali nam na prawdę sporo, między innymi walki kogutów (super sprawa!) i farmę krokodyli. Chciałem zjeść bestyjkę, ale za każdym razem jak trafiłem w restauracji na mięso krokodyla, to byłem najedzony ( ͡° ʖ̯ ͡°).
Wieczorem pojechaliśmy coś zjeść i tutaj muszę polecić przecudowne żeberka z grilla w sosie BBQ- 0,5kg za 450PHP w restauracji Captain Ribs.

Wracamy do hotelu, ale jeszcze coś by się człowiek napił ( ͡° ͜ʖ ͡°)Pytamy się naszego ochroniarza (tutaj jest bardzo wielu ochroniarzy w sklepach czy hotelach. W bankach są z karabinami), gdzie tu jakiś sklep, żeby jakieś whiskey kupić lub coś, niestety ten po angielsku zbyt dobrze nie mówił, więc poszliśmy szukać tricykla. Idziemy kawałek widzimy sklep, no to pytamy się o jakikolwiek alkohol. Niestety on też po angielsku miał małe problemy. Chcieliśmy po prostu coś mocniejszego od piwa. Już nas chciał gdzieś indziej odesłać, ale kolega zobaczył poznany przez nas alkohol w Caticlan, bierzemy to i colkę i do pokoju :)
Następnego dnia pojechaliśmy na Iland Hoping (płyniemy od wyspy do wyspy), przyglądamy się rafie koralowej, pijemy piwo, jest cudnie. Jemy nawet świeżutkie owoce morza. Za spory posiłek (dali Ci co wybrałeś) dla 5 osób zapłaciliśmy 2000 peso! Po skończonym rejsie chcemy dzwonić do naszych kierowców (powiedzieliśmy im, żeby pojechali gdzieś odpocząć, coś zjeść), bo nie wiemy ile nas nie będzie, a poczekać 30min to nie jest problem. Patrzymy a tam już Buźka na nas czeka i jest gotowy, żeby nam pomóc (na Szczenę czekaliśmy tylko 10min).
Wracamy do hotelu, szybko się ogarniamy i na miasto coś zjeść. Później zawieźli nas na promenadę, gdzie chcieliśmy się napić i późnym wieczorem wrócić (rano mieliśmy busa do El Nido). Już jesteśmy lekko wypici i znajdują nas nasi kierowcy (oni mają jakiś radar, bo znajdywali nas bez problemu). O dziwo przysiedli się do nas, no to postawiliśmy im piwko, dwa. W końcu mówią nam o imprezowni - wszyscy z nas chętni. Weszli z nami, drinki też im kupiliśmy, bo oni sami chyba nic by nie zamówili.
Impreza zaczyna się rozkręcać, muzyka na żywo, całkiem sporo turystów (więcej chyba Chińczyków, niż np. Europejczyków), wbijam na parkiet. Ludzie!!!! Takiego powodzenia to ja nigdy nie miałem, kobiety się kleją, robi się kółko wokół mnie. Faceci często popychali mnie żebym też do jakiś lasek podbijał?! Wyobrażacie to sobie? Obcokrajowiec wchodzi na parkiet i chce się pobawić, sporo ładnych kobiet a Ty go jeszcze namawiasz żeby tańczył z jedną i drugą ()
Niestety pora uciekać, mówię dziewczyną, że muszę iść, chyba im serce złamałem, albo myślały, że trafiły na sponsora ((oo))
Pobudka z rana (dobrze, że prawie byliśmy gotowi, aczkolwiek kac mały był). Wsiadamy do busa który na nas czekał pół godziny. Kurde busy Lexusa są tak ciasne...Na domiar złego usiadł koło mnie jakiś spasiony filipińczyk, który ciągle coś żarł... Na szczęście wytrzymałem i się nie porzygałem, choć czasami była taka ochota...(,)

Kolejna część wpisu z wyprawy po El Nido już niedługo.
Wołam @messek i @#!$%@?

#podroze #podrozujzwykopem
  • 10
@messek: No niestety, takie realia życia :) Kobiety są cudowne, ale tak samo jak nasze kobiety wolą ciemniejszych, tak tamtejsze wolą białych. Często właśnie dla kasy, ale nie zawsze ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@xz2580: Ubiegłeś mnie nieco z wpisem ( ͡° ʖ̯ ͡°)Do Puerto wszystko mieliśmy zarezerwowane. Ceny hoteli... nie chcę skłamać- doba za pokój 3 osobowy, płaciliśmy 1000peso, w przyzwoitych warunkach. Nie powiem Ci za ile np kupisz pierś z kurczaka, bo nie mam pojęcia. Ale np. różne pamiątki, które kupowało się w turystycznych miejscach (sklepy też) miały sporą przebitkę. Czyli jakiś badziewny magnez na lodówkę potrafił kosztować 100peso,w