Wpis z mikrobloga

Słaby dzień. Tygodnie stresu i niepokoju pozostawiły swoje piętno. Siedzę przy swoim biurku i jak robot sortuję pocztę. Jeden list na tę ulicę, drugi na inną, o, ten na zwrot, ten na trzecią. Z nikim słowa nie zamieniłem. Tylko tak siedzę i układam. Wszedł Naczelnik, ogłosił jakąś nowinę. Nowina nigdy nie zwiastuje nic dobrego. Wybuchła dyskusja. Ja siedzę i słowem się nie odzywam. Po wielu zmarnowanych słowach podczas takich rozmów, stwierdziłem, że szkoda moich nerwów. Dyskusja przerodziła się w sprzeczkę. Listonosze kontra Naczelnik. Pracownicy kontra System. Oprócz jednej nowiny doszło kilka kolejnych, takich, które w załodze wywołały furię. We mnie również. Nie wytrzymałem. Wstałem, powiedziałem, co o tym myślę, usiadłem i dalej mechanicznie układałem pocztę.

Kłótnia trwała nadal. Rozejrzałem się z niedowierzaniem, wszyscy dookoła mnie się kłócili. Popatrzyłem na ludzi wokół, popatrzyłem na stertę listów na biurku, wlepiłem pusty wzrok w już ułożone przesyłki. Złapałem się za głowę i niczym na filmach, wymamrotałem pod nosem:

"Co ja tu #!$%@? robię... co ja tu robię"

Coś we mnie pękło. To, co działo się właśnie działo, przelało czarę goryczy. Osiągnąłem swoją masę krytyczną. Chwyciłem za papierosy, za telefon, wstałem i wyszedłem zapalić. Zadzwoniłem do żony, poinformować ją co się stało, że mam już dość i dłużej nie dam rady. Tego dnia podjąłem jedną z najważniejszych decyzji w swoim życiu. Decyzję o zmianie.

Kilka tygodni później złożyłem wypowiedzenie.

Jak dobrze wiecie, kocham swoją pracę. Uwielbiam jej etos, uwielbiam być listonoszem. Uwielbiam swoich klientów i to właśnie ich będzie mi brakowało najbardziej. To właśnie dla nich pracowałem przez ostatnie miesiące. Gdy wieść o moim odejściu rozniosła się po Rejonie, usłyszałem wiele miłych słów. Nawet ludzie, z którymi zamieniłem tylko kilka zdań przez siedem lat pracy, nagle się otworzyli. Niesamowite doświadczenie.

Czynników, które wpłynęły na moją decyzję, jest wiele. Nie chcę tego wywlekać, bo to bez sensu. Nie raz już o tym pisałem. Po prosty przez bardzo długi czas je spychałem i ignorowałem. Musiałem dojrzeć do decyzji. Co dalej? No cóż... bilet kupiony, mieszkanie czeka. Nie była to łatwa decyzja, ale jest to tylko przystanek do realizacji innego celu. Zresztą kto wie... może z tego też wyjdzie coś dobrego.

Co dalej z #postmanstories? Pewnie osoby obserwujące ten tag, zauważyły, że od dłuższego czasu pojawiają się wpisy, związane nie tylko z pracą listonosza. Nigdy nie chciałem, aby ten tag ograniczał się tylko do historii z pracy. Piszę trochę innych rzeczy i chciałem się nimi podzielić. To dzięki wam się do tego przekonałem i to właśnie wam zawdzięczam, że nabrałem w tym pewności siebie. Dziękuję.

Pewnie w przyszłości pojawią się inne historie, będę w nowym miejscu, będę poznawał nowych ludzi, będę wysłuchiwał nowych opowieści. Nigdy nie będą to jednak opowieści o problemach emigranta. Wyjeżdżałem już za granicę więc nie jest to dla mnie nowość. Mam jeszcze sporo nieopublikowanych historii z Rejonu, sporo jeszcze nieopisanych, na które nie było czasu. Teraz będą to bardziej wspomnienia z Rejonu :)

Jednym z planów, jest zebranie wszystkich historii w jednym miejscu. To za waszą namową przekonałem się, że jest to dobry pomysł. Nie wiem, kiedy to nastąpi... może za miesiąc, może za dwa, może za rok. Nie jest to łatwe przedsięwzięcie i wymaga sporo pracy, jednak chcę, aby listonoszowe #postmanstories pojawiły się na papierze. Nie chodzi o to, aby na tym zarobić, a o spełnienie się, o możliwość powiedzenia sobie za kilka lat: "Spełniłem swoje marzenie".

Nie mogę zrobić AMA z prawdziwego zdarzenia, ale jeśli ktoś chce mnie o coś zapytać, to śmiało. Tylko jedna prośba. Czytajcie wcześniejsze komentarze, aby nie powielać pytań. Nie na wszystkie pytania będę mógł odpowiedzieć, bo jak wiecie, staram się utrzymać pewną anonimowość, a i nadal obowiązują mnie NDA z Pocztą.
  • 178
  • Odpowiedz
Tak autentycznie zrobiło mi się smutno... Planujesz kiedyś wrócić do Polski? powodzenia w UK.


@smieszny_mirek: Oczywiście, że planuję wrócić. Mamy z małżonką pewien plan, i tak jak pisałem, emigracja to tylko pewien etap. Nie wykluczam jednak, że może nam się spodobać i zostaniemy na dłużej.

kupię Twoją książkę, jeśli się pojawi. życze powodzenia, pisz do nas, dobrze?


@zurie: Miło słyszeć. Ale, ja się nie wybieram do Sztumu :)
  • Odpowiedz
@Old_Postman:

No cóż... bilet kupiony, mieszkanie czeka. Nie była to łatwa decyzja, ale jest to tylko przystanek do realizacji innego celu.


Czemu od razu emigrujesz? Co to w ogóle za "moda", że zamiast poszukać innej pracy na miejscu to od razu ludź wypieprza za Odrę jakby nie było innych miejsc pracy?
  • Odpowiedz
Czemu od razu emigrujesz? Co to w ogóle za "moda", że zamiast poszukać innej pracy na miejscu to od razu ludź wypieprza za Odrę jakby nie było innych miejsc pracy?


@CegielniaPL: Odpowiedź jest bardzo prosta. Chodzi o pieniądze. O spokój. O możliwości. Oczywiście, że mogę zmienić pracę, ale nadal utkwię w pewnym schemacie i nie odłożę odpowiednio dużo. Przerobiłem już wszelkie scenariusze i ten dawał najwięcej opcji. W moim przypadku
  • Odpowiedz
@Old_Postman: mozliwosci? w UK? teraz? tu juz nie jest tak kolorowo jak kiedy, ze od razu dostajesz prace. Fabryka i na poczatek i tak sie skonczy jak nie masz wyksztalcenia i doswiadczenia. Praca biurowa itp. nie jest az tak latwo osiagalna.
Aczkolwiek powodzenia. Wez kaske na start. Ja mialem 30k GBP co by czuc sie komfortowo. Tutaj doradza ci 600 funtow :D, ale lepiej przynajmniej 2-3k :)
  • Odpowiedz
@Old_Postman: czytając tego posta odczułam jakiś taki smutek. nie śledziłam Twoich opowieści od początku, ale gdy już na nie natrafiłam, stałeś się dla mnie użytkownikiem-legendą.
chcę wierzyć, że rzucenie pracy na poczcie okaże się dobrą decyzją, wszakże święty spokój nie ma ceny, szkoda zdrowia na niepotrzebny stres.
jestem ciekawa, jak życie Ci się dalej ułoży - mam nadzieję, że będziesz szczęśliwy. Wszystkiego dobrego, trzymaj się ciepło!

  • Odpowiedz
@stateless: i co ty zrobiłeś z 30 tysiącami funtów? nie rozumiem po co aż tyle skoro jedzie się tam pracować, a nie siedzieć/zwiedzać/nic nie robić
@Old_Postman: powodzenia ( ͡° ͜ʖ ͡°) mam nadzieję że ci się powiedzie
  • Odpowiedz
@Old_Postman:
Koniecznie.

A z poważniejszych tematów - myślisz, że dałoby się przedstawić #postmanstories w postaci odcinków do gazety? Takich publikowanych w specjalnym kąciku raz w tygodniu. Bo korci mnie, żeby sprawdzić czy moje kontakty w Głosie Wielkopolskim są jeszcze coś warte.
  • Odpowiedz
@Old_Postman: wcale nie. To tylko duże miasta. Wystarczy wylądować w jakimś małym miasteczku, 95% rdzennych Belgów (albo chociaż Europejczyków), łatwy do ogarnięcia rejon... Z Twoim doświadczeniem szybko byś ogarnął. Ta robota się wiele nie różni.
  • Odpowiedz