Wpis z mikrobloga

@TiIa: Jest, bo jak ktoś mi powie, że na medycynie jeden egzamin jest dla niego jak cała matura, to uwierzę - dużo materiału. Ale jest tyle gównoszkół i gównokierunków, że nie uwierzę w to, że dla każdego studenta w Polsce jeden egzamin jest jak cała matura.
  • Odpowiedz
@Reggy: @Darknov: No właśnie tak mi chodziło po głowie, że o ile maturę można poprawić - i w przypadku niezdanej i w przypadku słabych wyników - to wtedy wszystko przesuwa się o rok. Z drugiej strony chyba nie można poprawiać na studiach egzaminów, jeśli ktoś zdał, ale słabo, a zależy mu np. na średniej do stypendium czy na jakiś wyjazd. Chyba, że się mylę.
  • Odpowiedz
@masowy_solipsyzm: Ja mam akurat dużo pamięciówki, dat do zapamiętania, życiorysów. Muszę znać książki na pamięć, że tak powiem :) Każde studia mają inną specyfikę, ale można by było wymieniać i wymieniać różnice, bo też zależy od uczelni, od wymagań wykładowców itp, itd. Zadałeś pytanie ogólne, więc ogólnie odpowiedziałam jak to wygląda. Materiału do opanowania masz o wiele, wiele więcej niż na maturę, tego możesz być pewien.
  • Odpowiedz
@Darknov: Zajebiste. Studiowałbym matmę, gdyby nie to, że się do tego nie nadaję.

@TiIa: Może to tylko moja naiwność, ale organizowanie egzaminów ustnych świadczy chyba o tym, że im się chce uczyć. Bo test zrobić i wrzucić do maszyny jest łatwo, a takie spotkanie daje profesorowi szansę, żeby faktycznie sprawdzić wiedzę studenta, a studentowi żeby w przypadku pomyłki się wytłumaczyć, poprawić.
Chyba, że jest 5 minut na osobę, źle =
  • Odpowiedz